Pocisk, który spadł na auto, wystrzelono ze składu złomu
Pocisk rakietowy, który w minioną sobotę spadł
w Łomży (Podlaskie) na zaparkowany samochód, został odpalony
przypadkowo z jednego ze składów złomu w mieście, oddalonego o
kilka kilometrów - ustaliła policja.
19.06.2006 | aktual.: 19.06.2006 15:57
Stało się to za sprawą kawałka metalu rozgrzanego w czasie cięcia stali. Pracownik, który w tym czasie ciął stalowe rurki został przesłuchany przez policję. Funkcjonariusze ustalili, że kawałek rozgrzanej stali wpadł w stertę złomu i tam doszło do zapłonu paliwa w elemencie nośnym pocisku rakietowego - poinformował oficer prasowy łomżyńskiej policji Krzysztof Leończak. Według jego informacji pocisk, prawdopodobnie produkcji rosyjskiej, pochodził z czasów II wojny światowej.
Pracownik twierdzi, że nie widział samego momentu odpalenia. Widział tylko szary dym z miejsca, w które wpadł rozgrzany kawałek stali, a potem - gdy się odwrócił i zajął swoją pracą - z odległości kilku metrów poczuł podmuch ciepłego powietrza. Zanim spadł na samochód, pocisk przeleciał ok. 3-4 kilometrów.
Skład złomu został przeszukany przy wykorzystaniu psa do poszukiwania ładunków wybuchowych, który niczego nie odkrył. Teren przeszukali też saperzy, ale i oni nic podejrzanego nie znaleźli.
W sobotę pocisk spadł na zaparkowany na łomżyńskim osiedlu samochód osobowy, niszcząc przednią szybę, dach i deskę rozdzielczą auta. Policja przypuszcza, że może to być pocisk z rosyjskiej katiuszy. Ma on ok. 15 centymetrów średnicy i ponad pół metra długości.