Pocierała jajami; sąd jej nie potarł
Białostockiemu sądowi nie udało się ogłosić wyroku w procesie 52-letniej Ukrainki, oskarżonej o leczenie bez uprawnień i wyłudzanie za to pieniędzy. Powodem zwłoki była choroba ławnika. W takiej sytuacji, w marcu proces zacznie się od początku - poinformował przewodniczący
składu sędziowskiego Marcin Kęska.
29.01.2003 15:17
Prokurator domagał się dla kobiety dwóch lat więzienia i naprawienia szkody, obrońca - uniewinnienia.
Według prokuratury, "lecząc" ludzi Ukrainka zachowywała się podobnie jak szamani: szeptała zaklęcia lub modlitwy i pocierała pacjentów jajkami kurzymi przekonując ich, że to pomaga.
Prokuratorzy ustalili, że od listopada 2001 do stycznia 2002 za takie usługi zapłaciło jej co najmniej jedenaście osób.
Od jednej rodziny Ukrainka wyłudziła w ten sposób ponad 30 tys. zł. Mężczyzna zapłacił tyle za bezskuteczne leczenie ciężko chorej na nowotwór żony.
O "uzdrowicielskiej" działalności cudzoziemki rodzina dowiedziała się od znajomych. Ukrainka obiecywała stuprocentową skuteczność swej kuracji, wykonywała nawet po kilka zabiegów dziennie. Chora kobieta jednak zmarła. Wówczas jej rodzina zawiadomiła policję.
Według prokuratury, oskarżona zabraniała też pacjentom przyjmowania leków i chodzenia na wizyty do lekarzy.
Niektórzy świadkowie przyznali jednak przed sądem, że terapia im pomogła i nie płacili za pomoc, a jedynie za jajka użyte do zabiegów.
Kobieta nie przyznaje się do winy. Początkowo tymczasowo aresztowana, na ostatnie rozprawy stawiała się już z wolnej stopy. Po decyzji sądu o konieczności wznowienia procesu od początku, płakała na korytarzu, bo nadal obowiązuje w jej przypadku zakaz opuszczania Polski, a - jak mówiła -na Ukrainie ma chorą matkę.(mp)