PolskaPociągi jeżdżą dziś dłużej niż przed wojną

Pociągi jeżdżą dziś dłużej niż przed wojną

Pociąg do Krakowa jedzie dziś 102 minuty, przed wojną - 73. Podróż z Katowic do Warszawy trwa 277 minut, do Krakowa 73, Bielska-Białej 97, Bytomia 26. Nie zgadza się z aktualnym rozkładem jazdy? Nie powinno, bo to czas podróży z rozkładu jazdy aktualnego w... 1937 roku. Jednak niespecjalnie różni się od obecnie obowiązującego.

19.02.2010 | aktual.: 22.02.2010 11:09

Dziś do Warszawy pociągiem pospiesznym dojedziemy w 250 minut, a do Bielska-Białej w 77 minut. Dłużej niż przed wojną, choć wtedy przecież jeździło się pociągiem ciągniętym przez lokomotywę parową, pojedziemy do Krakowa. Podróż potrwa 102 minuty, do Bielska-Białej - 77 minut i Bytomia - 29 minut.

Kolejarze, którym regularnie przychodzi odpowiadać na pytanie, dlaczego podróż z Katowic do Krakowa trwa długo, a do Warszawy dłużej niż można wyczytać w rozkładzie jazdy, odpowiadają, że powodem jest brak inwestycji. Do nadrobienia jest jakieś piętnaście lat. Do zainwestowania miliardy złotych, bo modernizacja kilometra torów kosztuje 1,5-2 mln zł. A województwo śląskie przecinają setki kilometrów torów. Nie ma też nowych pociągów, a jeśli nawet są, to nie mogą się rozpędzać na starych torach. Koło się zamyka. Wedle rozkładu do Bytomia można było dojechać w 1944 r. w 30 min., tyle samo podróż zajmowała w 1962 r. W 1990 r. - 33 minuty, obecnie 29 min. Do Zabrza przed wojną pociąg jechał 30 min., obecnie 24. Trasę Katowice-Tarnowskie Góry lokomotywa parowa pokonywała w 60 minut, a elektryczna dziś w 55 min. Poprawił się Rybnik, ale nieznacznie, w 1937 r. z Katowic jechaliśmy tam 74 min., w 1944 r. - 85 min, w 1962 r. - 86 min., w 1990 r. - 72 min., w 2010 r. - 66 min. Podróż do Krakowa w międzywojniu trwała
73 min., w ostatnim roku okupacji - 100 min., najkrócej, bo 59 min. trwała w 1962 r. Obecnie, w zależności od wyboru przewoźnika, trwa ok. 100 min. A Warszawa? W 1937 r. z Katowic do stolicy pociąg jechał 277 minut, w 1962 r. - 207 min., dwadzieścia lat temu - 269 min., a obecnie pospieszny pokonuje tę trasę w ok. 250 min.

Nie ma się też co chwalić szybkimi pociągami Flirt, które jeżdżą na zmodernizowanym odcinku między Katowicami a Tychami. Obecnie trasę pociąg pokonuje w ok. 20 min., w 1955 r. podróż z Tychów do Stalinogrodu trwała 28 min.

- Będzie jeszcze gorzej - ostrzega Krzysztof Kuś, społecznik występujący w obronie praw pasażerów kolei. - Przeglądałem rozkłady jazdy na 2010/2011 i na przykład do Krakowa będziemy jechać z Katowic już 2 godz. Problem jest poważny i wymaga systemowego rozwiązania - mówi.

Koniecznie, bo dawniej polska kolej to była potęga. - Pociągi były szybkie i czyste. Kolejarze w mundurach. Teraz w kolei najszybsi są Chińczycy - opowiada Stanisław Słowik, pasjonat kolei.

To prawda. Najszybszy pociąg świata jeździ na trasie między miastami Wuhan (środkowe Chiny) i Kanton. Wyciąga prawie 400 km na godzinę.

Dla porównania najszybsza prędkość, z jaką jechał pociąg po polskich torach, to 160 km na godz. Jednak taki pęd miała lokomotywa tylko w ramach testów, na przystosowanym do tego odcinka o długości 50 km na Centralnej Magistrali Kolejowej, między Zawierciem a Grodziskiem Mazowieckim.

- Klienci kolei zamiast jechać latem pociągiem wyciągającym 30 km na godz., wybierają inne środki transportu. Bo i ceny biletów ciągle idą w górę - komentuje Kuś. Problemem jest infrastruktura kolejowa. - Są odcinki w lepszym stanie, inne w gorszym - mówi Jacek Karniewski, rzecznik Polskich Linii Kolejowych w Katowicach. To właśnie państwowa spółka PLK zarządza infrastrukturę kolejową.

Po kiepskim odcinku, nawet jeśli pociąg ma możliwości, więcej niż kilkadziesiąt kilometrów na godzinę nie pojedzie. Na lepszym odcinku szybki pociąg nie pojedzie szybko, bo blokuje go pociąg wolniejszy. - PLK nie ma pieniędzy na inwestycje. Mamy w kraju olbrzymią dysproporcję w podziale środków z budżetu państwa na infrastrukturę drogowa i kolejową, stosunek 90% do 10%. Więc lepiej nie będzie - ocenia Kuś.

Zobacz także
Komentarze (0)