Pochował żywcem przyjaciółkę, bo "źle wyglądała"
Najpierw poraził przyjaciółkę taserem o sile 300.000 wolt, potem związał taśmą, włożył ją do kartonowego pudła i wraz z kolegą zakopał w lesie koło Huddersfield w północnej Anglii. Jednak kobieta przeżyła, z dużym trudem udało jej się wydostać z płytkiego grobu i wezwać pomoc.
Teraz Marcin K. i jego wspólnik - Patryk B. stanęli przed sądem, pod zarzutem usiłowania zabójstwa. Obaj zaprzeczają, iż usiłowali zamordować 27-letnią Michalinę L. - informuje "Daily Mail".
25-letni Marcin K. zeznał, że miał dość swojej przyjaciółki i matki ich 3-letniego syna Jakuba, bo "nie wyglądała tak dobrze jak dziewczyny, które spotykał na siłowni". Wraz z 18-letnim kumplem postanowił się więc jej pozbyć.
Zaczęli od porażenia Michaliny taserem, jednak kobieta tylko na chwilę straciła przytomność. W tym czasie mężczyźni związali ją taśmą klejącą, zapakowali do kartonowego pudła i samochodem wywieźli do pobliskiego lasu. Nie wiadomo czy zdawali sobie sprawę z tego, że kobieta wciąż żyje. Zdaniem policji tak - ponieważ w kartonie zrobili kilka otworów.
W lesie wykopali dość płytki grób i zakopali w nim karton z Michaliną. Dla lepszego "efektu" na grobie położyli sporą gałąź. Następnie odjechali. Zrobili zakupy w supermarkecie, wybrali 500 funtów z konta Michaliny i postanowili uczcić "wolność" Marcina K. imprezą.
Zdaniem policji Marcin miał już nową przyjaciółkę, z którą zamierzał wychowywać syna, a Michalina mu tylko "przeszkadzała". Wyrzucił też wszystkie jej ubrania do kubła na śmieci stojącego pod domem.
Zdaniem prokuratury Marcin K. zaplanował pozbycie się przyjaciółki. Dwa tygodnie przed zdarzeniem zmienił na Facebooku status na "wolny". Dzień wcześniej umówił się ze swoją matką, iż zawiezie do niej syna. Dom miał być pusty. Zaprosił też na noc Borysa, który miał mu pomóc sprzątnąć ciało. Na szczęście plan się nie udał.
Michalina i Marcin poznali się przed sześciu laty w Polsce, po czym wyjechali do Anglii do pracy.