ŚwiatPobito niezależnego kandydata na prezydenta Białorusi

Pobito niezależnego kandydata na prezydenta Białorusi

Niezależny kandydat na prezydenta Białorusi
Alaksandr Kazulin został pobity, gdy próbował dostać
się na III Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy w Mińsku. Pobito też i
zatrzymano ok. 40 działaczy jego komitetów wyborczych.

02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 17:35

Miaczysłau Hryb, szef sztabu wyborczego Kazulina, ocenił na konferencji prasowej, że działania władz oznaczają praktycznie wprowadzenie w kraju stanu wyjątkowego, który "nie jest ogłaszany oficjalnie, bo wtedy nie wolno przeprowadzić wyborów".

Nie wiadomo, w jakim stanie jest Kazulin, ponieważ wciąż jest przetrzymywany na komisariacie milicji. Według działaczy jego sztabu trwają ustalenia, jakie postawić mu zarzuty. Wiadomo już, że wystąpienie telewizyjne Kazulina będzie nadane zgodnie z planem w czwartek wieczorem, zostanie jednak ocenzurowane. Telewizja skróci je o 9 minut, wycinając m.in. fragmenty dotyczące syna prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

Kazulina i jego ludzi zaatakowała grupa ponad 30 ubranych po cywilnemu "nieznanych osób" - opowiadali obecni na miejscu działacze. Nie była to ani milicja, ani KGB. Według niektórych źródeł byli to funkcjonariusze oddziału szybkiego reagowania MSW pod dowództwem Dmitrija Pawliczenki.

Kazulina bito i kopano, potem przewieziono na komisariat milicji w mińskiej dzielnicy Oktiabrskaja, gdzie wezwano do niego pogotowie. Przed komisariatem zebrało się ok. 15 działaczy jego sztabu wyborczego i dziennikarzy. Po pewnym czasie ich także pobito i zatrzymano. Najpierw zaatakowano dziennikarzy, tych, którzy filmowali. Wszystkim natychmiast zabrano komórki - opowiadał jeden ze współpracowników kandydata na prezydenta.

Ubrani na czarno osobnicy strzelali do samochodu jednego z działaczy. Jak sam opowiedział na konferencji prasowej, przestrzelono mu przednią szybę.

Kazulin powiedział żonie przez telefon, że "bili profesjonalnie". Troje działaczy jego sztabu odwieziono do szpitali, m.in. z uszkodzoną wątrobą i złamanymi żebrami.

Niemal równocześnie milicja zatrzymała zgromadzonych w innym miejscu działaczy młodzieżówki kazulinowskiej Białoruskiej Socjaldemokratycznej Partii "Hramada". Ok. 40 osób zgarnięto do autobusu. Wszystkim na komisariacie wzięto odciski palców i sfilmowano.

Hryb powiedział na konferencji prasowej, że "Hramada" wezwała działaczy z regionów, by przyjeżdżali do stolicy.

Sztab Kazulina złożył w prokuraturze generalnej trzy skargi. W jednej z nich świadczył - jak powiedziano dziennikarzom - że "w kraju działają szwadrony śmierci".

Wyrazy poparcia przesłał Kazulinowi drugi z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Alaksandr Milinkiewicz. Podkreślił, że "władze zademonstrowały nieposzanowanie prawa, praw człowieka i godności ludzkiej". Zaznaczył, że wszyscy kandydaci w wyborach powinni być jednakowo traktowani.

Kazulin chciał dostać się na zjazd na podstawie uchwały swej partii, która kilka dni temu wysunęła kilku delegatów na to zgromadzenie. "Hramada" argumentowała, że zgodnie z prawem w zjeździe powinni uczestniczyć też przedstawiciele partii politycznych i organizacji społecznych, a nie tylko zwolennicy prezydenta Łukaszenki.

Działacze "Hramady" nie ukrywali, że wykorzystaliby trybunę zjazdu do krytyki prezydenta. Od początku więc wątpili, czy zostaną wpuszczeni. Niemniej Kazulin, znany z tego, że służył w piechocie morskiej, zapowiadał, że "przedrze się" do Pałacu Republiki, gdzie odbywają się transmitowane przez telewizję obrady zjazdu.

W środę Kazulin spotkał się z prokuratorem generalnym Piatrem Mikłaszewiczem, by przekazać mu skargę na incydent, który wydarzył się w dniu rejestracji kandydatów na prezydenta. Doszło wówczas do przepychanek w centrum prasowym, do którego nie wpuszczono Kazulina. Domaga się on, by ustalono winnych bójki, gdyż także wówczas działali - jak oznajmiono później - "nieznani osobnicy".

Przypomniał, że kilkakrotnie do zjazdów jego partii również nie dopuszczali "nieznani osobnicy".

Bożena Kuzawińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)