Pobita 24‑latka straciła najpierw dziecko, potem życie
Prokuratura w Sulęcinie (Lubuskie)
oskarżyła 39-letniego mieszkańca tego miasta o doprowadzenie do
śmierci 24-letniej konkubiny i jej dziecka. Dramat kobiety trwał trzy lata -
najpierw straciła dziecko, a potem życie - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Dariusz Domarecki.
19.03.2009 | aktual.: 19.03.2009 12:51
Jak dodał Domarecki, akt oskarżenia w tej sprawie został przesłany do sądu. - Oskarżonemu grozi kara 25 lat więzienia lub dożywocie. Wcześniej był karany za rozboje. Zarzuconego przestępstwa dopuścił się w warunkach recydywy. Przed sądem będzie odpowiadał z aresztu - powiedział.
Sprawa wyszła na jaw dopiero latem 2008 roku, gdy maltretowana 24- letnia kobieta, po kolejnym pobiciu, trafiła w stanie krytycznym do szpitala. Miała rozległe obrażenia wewnętrzne głowy. Zmarła w szpitalu nie odzyskując świadomości.
Wszczęte przez prokuraturę śledztwo ujawniło szokujące kulisy rodzinnego dramatu. Okazało się, że od 2005 roku dziewczyna była systematycznie bita przez swojego konkubenta. Oskarżony używał wobec niej i jej małoletniej córki przemocy, znęcał się fizycznie i psychicznie. Dotkliwie pobił kobietę, gdy była w 33. tygodniu ciąży.
Z ustaleń prokuratury wynika, że bezpośrednio po tym pobiciu 24- latka, przed spodziewanym terminem, urodziła dziecko. Po trzech tygodniach niemowlę zmarło w szpitalu. W akcie oskarżenia zarzucono, że stało się to w następstwie wcześniejszego pobicia jego matki.
Pomimo tak wielkiego dramatu, pokrzywdzona nie poinformowała o swojej sytuacji policji ani prokuratury. Nadal utrzymywała kontakty z oskarżonym, który był ojcem jej zmarłego dziecka. W lipcu ub. roku podczas kolejnej awantury 39-latek raz jeszcze pobił pokrzywdzoną. Uszkodzenia mózgu okazały się nieodwracalne. Po kilku dniach śpiączki, 24-latka zmarła w szpitalu.