Trwa ładowanie...

Pobicie dziennikarza Przemysława Witkowskiego we Wrocławiu. Oskarżony: To ja jestem ofiarą

Maciej K. oskarżony o pobicie Przemysława Witkowskiego nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to dziennikarz sprowokował bójkę. "Był w jakiejś furii" - powiedział przed sądem oskarżony.

Pobicie dziennikarza Przemysława Witkowskiego we Wrocławiu. Oskarżony: To ja jestem ofiarąŹródło: Facebook.com, fot: Przemysław Witkowski
dq5pb5i
dq5pb5i

W poniedziałek przed wrocławskim sądem zaczął się proces 29-letniego Macieja K. Prokuratura oskarża go o pobicie, spowodowanie uszczerbku na zdrowiu i grożenie Przemysławowi Witkowskiemu pozbawieniem życia. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Do zdarzenia doszło 25 lipca na bulwarach nad Odrą we Wrocławiu.

Maciej K. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że to była bójka, którą sprowokował Witkowski i to on pierwszy zaatakował - informuje wroclaw.wyborcza.pl.

- Spacerowałem bulwarem. Podjechał do mnie, gdy zatrzymałem się akurat przed napisem "stop pedofilom z LGBT”. Wtedy on zwrócił się do mnie, obrażając mnie i zapytał: "Co, podoba ci się ten napis, naziolska ku...?” - zeznawał Maciej K. - Odpowiedziałem wzburzony: "Tak, podoba mi się, lewacka ku...” - dodał.

"Był w jakiejś furii"

Zdaniem oskarżonego wtedy Przemysław Witkowski podszedł do niego tak, że "stykali się ciałami". - Próbowałem go odepchnąć, wtedy uderzył mnie dwa razy w twarz pięścią. Zrzucił mi okulary. Był w jakiejś furii. Doszło do wymiany ciosów, która rozstrzygnęła się na moją korzyść - relacjonował przed sądem.

dq5pb5i

Maciej K. dodał, że on też miał obrażenia, ale ślady zniknęły do czasu zatrzymania przez policję, tydzień po zdarzeniu. Oskarżony podkreślił, że nie bił Witkowskiego, gdy ten leżał, ani go wcześniej nie znał.

- Nie oczekuję specjalnej kary dla tego pana. Chciałabym, żeby zrozumiał, że przemoc to nie jest forma, w której się załatwia w Polsce politykę. Nie można kogoś zmusić do zmiany poglądów. Mam nadzieję, że to zrozumie, że wykaże skruchę i przeprosi - powiedział gazecie Przemysław Witkowski.

"Nie mogłem się bronić"

Do dramatycznego wydarzenia doszło na bulwarach nad Odrą w okolicach mostu Trzebnickiego. Witkowski i jego partnerka byli na wycieczce rowerowej. Kiedy przejeżdżali koło mostu zobaczyli napis na ceglanym murze nabrzeża Odry: "Stop pedofilom z LGBT, reaguj". Na murze były też krzyże celtyckie i inne napisy obrażające społeczność LGBT.

W pewnym momencie koło roweru dziennikarza zaczęło szorować o ramę. Wtedy powiedział partnerce, żeby jechała dalej, a on naprawi rower i ją dogoni. Do Witkowskiego miał wtedy podejść młody mężczyzna i zapytać: "Co, nie podobają ci się napisy?”. Z relacji wykładowcy wynika, że mężczyzna go popchnął i zadał mu kilka ciosów w twarz. Miał też grozić mu śmiercią i wyzywać od "lewackich ku...".

dq5pb5i

Witkowski przyznał, że próbował się bronić, ale napastnik miał mu strącić okulary, więc nie widział, czy jego ciosy go trafiły. Ponadto leżał, więc nie mógł się skutecznie bronić. W okolicy nie ma monitoringu, który rozstrzygnąłby, jak wyglądał przebieg zajścia.

Źródło: wroclaw.wyborcza.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

dq5pb5i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dq5pb5i
Więcej tematów