PO złoży projekt zmiany przepisów, według którego będzie można wstrzymać ekshumację
• PO wniesie do Sejmu projekt nowelizacji kodeksu postępowania karnego
• Posłowie twierdzą, że chcą umożliwić rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej złożenie do sądu zażalenia na decyzję prokuratury o ekshumacji swych bliskich
• Ruszyły prace zespołu parlamentarnego PO ds. manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej
• Zdaniem Joanny Kluzik-Rostkowskiej "tezy szefa MON nie wytrzymają próby czasu. W końcu będzie musiał przyznać, że w Smoleńsku nie było zamachu"
25.11.2016 | aktual.: 25.11.2016 16:38
- Eksperci Macierewicza powielają informację o nieprawdziwej liczbie kawałków samolotu znalezionych w Smoleńsku. 60 tys. kawałków to jest kłamstwo. Znaleziono 10 tys. - podkreślił Marcin Kierwiński na wspólnej konferencji z Joanną Kluzik-Rostkowską i Czesławem Mroczkiem. Posłowie PO podkreślali, że Antoni Macierewicz od sześciu lat powtarza kłamstwo smoleńskie: kwestię manipulowania przy odczycie czarnych skrzynek, przyczyn katastrofy. Kierwiński nie ma wątpliwości, że szef MON chce swoim działaniem osiągnąć korzyści polityczne.
- Tezy Macierewicza o prawdopodobnym zamachu w Smoleńsku świadczą o wielkim cynizmie i złej woli - powiedziała Kluzik-Rostkowska na konferencji "6 lat po wypadku - fakty przeciw kłamstwom". Zdaniem b.minister edukacji "tezy szefa MON nie wytrzymają próby czasu. W końcu będzie musiał przyznać, że w Smoleńsku nie było zamachu".
- W związku z tym, że część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie ma prawa odwołania się do sądu, do organu, który mógłby zweryfikować decyzję prokuratury ws. ekshumacji, czy ta decyzja jest właściwa, przygotowaliśmy projekt noweli ustawy Kodeks postępowania karnego, by taką możliwość tym rodzinom dać - powiedział Czesław Mroczek z PO na konferencji prasowej po posiedzeniu zespołu PO ws. katastrofy smoleńskiej.
- Nie może być tak, że w tak niezwykle ważnej sprawie ostateczne decyzje podejmuje prokurator - dodał poseł Platformy.
Po raz drugi Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek o zakazanie w trybie cywilnym kolejnych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej - poinformowała w czwartek sędzia Dorota Trautman, rzeczniczka SO ds. cywilnych. Podobną decyzję ten sam sąd wydał we wtorek.
W piątek na pierwszym merytorycznym posiedzeniu zebrał się powołany przez PO "Parlamentarny zespół do zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej z dnia 10 kwietnia 2010 r. w celu osiągnięcia korzyści politycznych"
"Padłem „manipulowanie przyczynami” tego jak żyję jeszcze nie słyszałem" - skomentował na Twitterze dziennikarz TVP Info Cezary Gmyz.
Marcin Kierwiński natychmiast odpowiedział dziennikarzowi, który pracując w "Rzeczpospolitej" napisał głośny artykuł o śladach trotylu na pokładzie tupolewa: "Proszę nie padać. Chyba wie Pan, co pan robił".
Szef zespołu parlamentarnego PO Marcin Kierwiński poinformował, że przyjęty został plan pracy zespołu na najbliższe sześć miesięcy. Plan pracy zespołu obejmuje dyskusję w pięciu blokach tematycznych. Dotyczą one: przygotowania prezydenckiej wizyty w Katyniu ze "szczególnym" uwzględnieniem roli kancelarii Lecha Kaczyńskiego; sytuacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który organizował przelot 10 kwietnia 2010 r.; przygotowania prezydenckiej wizyty w samym dniu katastrofy; "dokładnej analizy" lądowania prezydenckiego TU-154M w Smoleńsku oraz odczytu czarnych skrzynek Tupolewa.
W obszarze dotyczącym 36. specpułku PO chce sprawdzić m.in. czy dowództwo Sił Powietrznych wdrożyło zalecenia wynikające z raportu po katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem w 2008 r. (zginęło w niej 20 oficerów Sił Powietrznych). - Zajmiemy się kwestiami organizacji lotu 10 kwietnia - takimi zagadnieniami jak prognoza pogody, jak to się stało, że prognoza pogody nie zawierała tych informacji, które były kluczowe, jak to się stało, że samolot wystartował później, niż było to przewidziane - mówił Kierwiński.
W kwestii dotyczącej lądowania TU-154M posłowie Platformy chcą pokazać jak to się stało, że prezydencki samolot znalazł się poniżej swoich minimów. - Jak to się stało, że piloci złamali przepisy i zeszli poniżej minimów - powiedział poseł.
Politycy PO kilkakrotnie podkreślali, że zespół nie będzie badał okoliczności katastrofy, a jedynie nieprawdziwe teorie i twierdzenia, które dotyczą pięciu wymienionych przez nich obszarów tematycznych.
Spotkanie z archeologiem miało rozwiać wątpliwości
W piątek zespół Platformy spotkał się także z jednym z archeologów, którzy pracowali na miejscu katastrofy smoleńskiej. - Spotkaliśmy się, aby rozwiać jedną wątpliwość, która nasuwa nam się po ostatnim posiedzeniu komisji obrony narodowej. Tam usłyszeliśmy od pana ministra Macierewicza, że szczątki samolotu znajdowały się jeszcze przed brzozą (w którą Tu-154M uderzył skrzydłem) i zostały znalezione przed brzozą - mówił Kierwiński.
Według niego, współpracujący z zespołem b. szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek przypomniał w piątek posłom, że przed brzozą znaleziona została jedna część, którą polscy eksperci nie zidentyfikowali jednoznacznie jako część prezydenckiego Tupolewa. "Nie przesądzamy tego - mówimy tylko, że takiego jednoznacznego zakwalifikowania nie ma" - podkreślił Kierwiński. Zwrócił uwagę, że część ta, dość dużych rozmiarów, została znaleziona w 2012 roku, podczas gdy polscy archeolodzy badali teren katastrofy 4 miesiące po zdarzeniu.
TVN24,PAP,WP, oprac. Adam Przegaliński