PO zgrzeszyła arogancją i pewnością siebie
PiS zrozumiało, że aby wygrać, musi pozostać
partią prawicową w formie, ale lewicową w treści. A Platforma
zgrzeszyła arogancją i zbytnią pewnością siebie - ocenia w
"Gazecie Wyborczej" Jarosław Kurski.
26.09.2005 | aktual.: 26.09.2005 09:53
Stan na niedzielę wieczór - zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość. W jaki sposób objaśnić sukces partii braci Kaczyńskich, ugrupowania, które od początku III RP w różnych konfiguracjach i pod różnymi nazwami nie przekraczało nigdy kilkunastu procent poparcia? Ugrupowania, które z wyjątkiem krótkiego koalicyjnego epizodu w rządzie Jana Olszewskiego nigdy nie było przy władzy, a jeśli rządziło, to tylko na poziomie samorządu? Wygrała więc partia par excellence opozycyjna. Dlaczego? - stawia pytania autor artykułu w "Gazecie Wyborczej" Jarosław Kurski.
Z obowiązku tylko odnotujmy banał. Sukces PiS, ale także PO jest historyczną zasługą Leszka Millera i jego skompromitowanej formacji politycznej. Sukces ten nie byłby tak spektakularny, gdyby były premier dotrzymał słowa i zgodził się na rozpisanie wyborów po wygranym referendum europejskim. Ale to już przeszłość.
Dziś bohaterem jest PiS, które przebojowo rozpoczęło kampanię wczesną wiosną, zaskakując tym zupełnie rywali. Swoim patriotycznym i katolickim językiem odebrało LPR monopol na "Boga, Honor i Ojczyznę", zaś amerykańską formą swej kampanii pozbawiło PO wyłączności na nowoczesną estetykę. Jednak upatrywanie sukcesu PiS tylko w talentach bezideowych technologów marketingu politycznego byłoby banalizowaniem ciekawszego i bardziej złożonego zjawiska, które zasadza się na synergii trzech S: socjotechniki, "sanacji" i "socjalu".
Partia braci Kaczyńskich swój radykalny program podbiła emocjami i rewolucyjnym zapałem. O ile PiS otwarcie odwołuje się do chrześcijańskiej aksjologii, o tyle nie można już tego powiedzieć o jego liberalnej konkurentce - Platformie Obywatelskiej. Bracia Kaczyńscy podkreślają znaczenie wartości chrześcijańskich w życiu publicznym. Domagają się wpisania ich do preambuły przyszłej konstytucji. Ich stanowisko w sprawie życia poczętego, roli kobiety w rodzinie, stosunków pracy, wszystkich kwestii, które składają się na społeczną naukę Kościoła, jest bez żadnych zastrzeżeń zgodna z linią Stolicy Apostolskiej. Z jednym wyjątkiem: kary śmierci. PiS rozpoczęło walkę o pamięć za pomocą takich narzędzi jak lustracja i dekomunizacja. Wołało o silne państwo, sprawny wymiar sprawiedliwości i skuteczne wsadzanie przestępców do więzień - pisze m.in. Jarosław Kurski. (PAP)