PO: zawiadomienie do prokuratury ws. publikacji portalu wpolityce.pl. Wyciekł projekt wyroku TK
• PO złoży do prokuratury zawiadomienie przeciwko portalowi wpolityce.pl
• Chodzi o publikację projektu wyroku TK ws. noweli ustawy o Trybunale, przed wydaniem orzeczenia
• Rzecznik PO Jan Grabiec: posłowie PO informatorami portalu wpolityce.pl? Absurd
• Jeden z sędziów TK był niedawno był posłem PiS - niech partia szuka źródła przecieku w swoich szeregach
Jeszcze w środę PO złoży do prokuratury zawiadomienie przeciwko portalowi wpolityce.pl, który opublikował projekt wyroku TK ws. noweli ustawy o Trybunale, sugerując przy tym, że dokument był znany wcześniej posłom Platformy. - Podtrzymujemy wszystko, co napisaliśmy - twierdzi redakcja.
- Mamy do czynienia z czymś, czego chyba w Polsce jeszcze na taką skalę nie obserwowaliśmy, a mianowicie z polityką uprawianą na kłamstwie, oszczerstwach, intrygach, insynuacji. I eskalowane jest to w taki sposób, by uniemożliwić funkcjonowanie instytucjom państwa demokratycznego, by zburzyć ich wiarygodność, by także oczerniać, oskarżać opozycję - powiedział wiceszef klubu PO Andrzej Halicki.
Zwrócił przy tym uwagę, że na temat publikacji portalu wpolityce.pl wypowiedziało się już wielu posłów PiS, a ich słowa dyskredytują m.in. Trybunał Konstytucyjny. - Powtarzane są te brednie, te insynuacje, te oszczerstwa i kłamstwa wzorem zresztą polityki, którą kiedyś nad Dunajem uprawiało jedno z ugrupowań - mam na myśli premiera Gyurcsány'ego, który sam przyznał "kłamaliśmy rano, w południe i wieczorem", i nie możemy być obojętni wobec tego - podkreślił wiceszef klubu PO.
Dlatego też - dodał - PO jeszcze w środę złoży do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez portal wpolityce.pl. Zdaniem polityków Platformy, portal wpolityce.pl mógł naruszyć art. 202 Kodeksu karnego. Chodzi o pomówienie za pomocą środków masowego przekazu.
Rzecznik PO Jan Grabiec "absurdalnymi" nazwał z kolei sugestie, jakoby to posłowie PO byli informatorami portalu wpolityce.pl. - Wiemy przecież, jakie są powiązania kapitałowe tegoż portalu, tego medium z parlamentarzystami z klubu PiS. Wiemy też, że jeśli posłowie PiS szukają źródła przecieku z TK, to powinni poszukać go być może we własnych szeregach - zaznaczył Grabiec.
Jak dodał, "jeszcze niedawno jeden z sędziów TK był aktywnym działaczem politycznym PiS i był posłem PiS". 12 stycznia 2016 r. prezes TK Andrzej Rzepliński dopuścił do orzekania w Trybunale dwoje sędziów wybranych w obecnej kadencji Sejmu - b. sędzię Sądu Okręgowym w Poznaniu Julię Przyłębską oraz b. posła PiS, adwokata Piotra Pszczółkowskiego.
Do zarzutów polityków PO odniósł się Michał Karnowski z redakcji portalu. - Nie będę komentował tych bardzo ostrych, brutalnych słów polityków PO, skierowanych wobec dziennikarzy. Zawsze to potępialiśmy. Zostawiam to ocenie Polaków, czy tak należy traktować media, nawet jeżeli z jakiś powodów się ich nie lubi - powiedział.
- Każdy ma prawo złożyć doniesienie, prosić prokuraturę, żeby zbadała okoliczności. Tutaj jest co badać. Prokuratura musi zbadać, czy nie doszło do przestępstwa, gdzie i jaka jest prawda, jaki był realny przebieg zdarzeń. Podtrzymujemy wszystko, co napisaliśmy. To jest dokument, który krążył w okolicach PO - dodał.
Portal wpolityce.pl opublikował w środę rano dokument, który - jak napisano - jest projektem środowego orzeczenia TK. Według portalu, dokument "już od dwóch tygodni niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej i inni przedstawiciele establishmentu III RP wzajemnie przesyłają sobie, poprawiają i komentują". Politycy PiS, odnosząc się to tych doniesień, uznali, że gdyby potwierdziło się, że TK konsultował z posłami PO projekt środowego orzeczenia, "to może być to jeden z największych skandali w historii Trybunału".
Do publikacji portalu i komentarzy PiS odniósł się też w środę wiceszef PO Borys Budka. - Jest całkowitą nieprawdą, oszczerstwem ze strony polityków PiS, insynuacją jakoby jakikolwiek poseł Platformy Obywatelskiej otrzymał wcześniej projekt stanowiska - oświadczył Budka na konferencji prasowej.
Zapewnił, że on sam również nie miał możliwości wcześniejszego zapoznania się z tym dokumentem. - To jest totalny absurd, insynuacja, to jest kłamstwo, wyssane z palce bzdury, powtarzane za niewiarygodnym portalem - zaznaczył polityk Platformy.
Budka, który podczas wtorkowej rozprawy w Trybunale występował w imieniu wnioskodawców (grupy posłów PO), zwrócił uwagę, że nigdy w historii działalności TK nie zdarzyło się, by projekty orzeczeń trafiały do opinii publicznej.
- Mamy do czynienia z takim samym scenariuszem jak przy okazji rzekomych podsłuchów dziennikarskich - rzuca się oszczerstwo, powtarza się je opinii publicznej, nie dysponując żadnymi dowodami. Jeżeli jedynym dowodem jest tekst w prawicowym portalu zależnym od PiS i wiadomo, jak finansowanym, to nie jest to żaden dowód, tylko oszczerstwo - ocenił Budka.
Jak dodał, "wszelkie oszczerstwa ze strony PiS" traktuje "tylko i wyłącznie jako chęć stworzenia atmosfery w Trybunale Konstytucyjnym, by uzasadnić, że PiS łamiąc porządek konstytucyjny, nie chce uznawać wyroków Trybunału". - Te oszczerstwa, te kłamstwa produkowane od dłuższego czasu wokół Trybunału, wokół sędziów, to tylko i wyłącznie zasłona dymna, by łamać ład konstytucyjny, by naruszać podstawowe zasady, które rządzą demokratycznym państwem prawnym, by TK sprowadzać do roli instytucji politycznej, jaką z pewnością Trybunał nie jest - podkreślił Budka.
Według niego, "źle się również dzieje, gdy prezydent RP, premier i liderzy największego ugrupowania nie szanują trzeciej władzy i nie potrafią poddać się osądowi niezależnego Trybunału Konstytucyjnego".
Pytany jak to się mogło stać, że projekt orzeczenia trafił do portalu wpolityce.pl, odparł: "daleki jestem od wszelkiego rodzaju teorii spisków, bo (...) teorie spisków to domena PiS, ale wystarczy spojrzeć na skład TK, na to jaki portal to opublikował, wystarczy skojarzyć nazwiska i jest wszystko jasne".
Do słów posła Budki odniosła się posłanka PiS Małgorzata Wassermann. - To rzecz niebywała. Albo poseł Budka uzurpuje sobie prawo bycia rzecznikiem pana prezesa Rzeplińskiego, albo pozostaje z nim w ciągłym porozumieniu. Odnoszę wrażenie od pewnego czasu, że oderwaliśmy się od sfery prawnej, a rozmawiamy na płaszczyźnie nie tylko politycznej, ale to jest też, w jakiś sposób, na granicy obłędu - powiedziała.