PO wytyka Joannie Lichockiej niewygodnego tweeta. "Był wykorzystywany do ataków na Polskę"
Posłowie PO przypomnieli Joannie Lichockiej (PiS), że kiedy premierem był Donald Tusk, ona również chciała unijnej debaty nt. Polski. - Jest ogromna różnica między wysłuchaniem publicznym, a apelowaniem o sankcje - wyjaśnia posłanka.
Parlament Europejski przyjął w środę rezolucję krytykującą polski rząd i wzywającą do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. Wcześniej apelowali o to m.in. europosłowie Platformy Obywatelskiej. Politycy partii Grzegorza Schetyny przekonali również kolegów z innych państw do potępienia - jak go nazwali - ksenofobicznego i faszystowskiego Marszu Niepodległości w Warszawie.
Po krytyce ze strony Prawa i Sprawiedliwości, politycy PO przypomnieli swoim oponentom, że oni także apelowali o debatę nt. Polski w Parlamencie Europejskim. "Pani Poseł Lichocka usunęła wstydliwie swojego tweeta z 2014r. Ale w sieci nic nie ginie" – napisał Dariusz Rosati (PO) i udostępnił wpis. Dlaczego i kiedy posłanka PiS zdecydowała się na taki ruch?
"Posługiwali się moimi słowami, żeby wybielić swoje antypolskie zachowanie"
- Usunęłam tego tweeta, ponieważ Platforma używała go do swojej machiny kłamstwa. Posługiwali się moimi słowami, żeby wybielić swoje antypolskie zachowanie – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Lichocka.
Zobacz także: PE chce zastosować wobec Polski dyscyplinujący artykuł 7. z Traktatu o UE. Co to oznacza?
Dodaje też, że jej apel dotyczył "wysłuchania publicznego w sprawie stanu demokracji pod rządami Donalda Tuska i kwestii dotyczących katastrofy smoleńskiej". – Oni natomiast nie tylko donoszą i kłamią, ale chcą wręcz uruchomienia wszystkich możliwych procedur, które mogą uderzyć w Polskę, na czele z rezolucjami i sankcjami – stwierdza. - Próbują to zrównoważyć ze zwykłą debatą, ale tego nie da się porównać.
PE zaniepokojony reformą sądownictwa w Polsce
W przyjętej przez Parlament Europejskiej rezolucji oceniono, że "obecna sytuacja w Polsce stanowi jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w art. 2 traktatu o UE". PE wyraził też zaniepokojenie zmianami w przepisach dotyczących polskiego sądownictwa, "zwłaszcza że mogą one strukturalnie zagrozić niezawisłości sądów i osłabić praworządność w Polsce".
Za przyjęciem rezolucji głosowało 438 eurodeputowanych; 152 było przeciw; 71 wstrzymało się od głosu. Wśród głosujących za, byli m.in. posłowie PO Julia Pitera, Barbara Kudrycka, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Róża Thun i Michał Boni. W głosowaniu nie wzięli udziału ludowcy. PSL oceniło, że "polskie sprawy powinno się rozwiązywać w Polsce".
Prezydent: To mowa kłamstwa
Po decyzji europosłów głos w sprawie zabrali m.in. prezydent i premier. "Politycy, szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania" - napisała Beata Szydło. Prezydent Andrzej Duda dodał: "Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w Polskę."