Po wyroku ws. "Wujka": to zwycięstwo po latach gehenny
To końcowe zwycięstwo po latach sądowej
gehenny - tak Kazimierz Kutz ocenił wyrok Sądu
Apelacyjnego w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. Mam poczucie lekkiego zawodu - powiedział prof. Wojciech Roszkowski.
24.06.2008 | aktual.: 24.06.2008 16:02
Jak na historię tej sprawy to jest to końcowe zwycięstwo, bo jest definitywne orzeczenie o karze i ludzie będą za to odpowiadać - powiedział śląski poseł PO i reżyser, twórca filmu "Śmierć jak kromka chleba" - opowieści o zdarzeniach w kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego.
Doczekaliśmy się wyroku w apelacji, który trzeba przyjąć jako koniec tej sprawy, i chwała Bogu. Przynajmniej jedna taka sprawa w Polsce zakończyła się wyrokami. To dobry dzień. Oczywiście górnicy i rodziny będą to różnie komentowali, ale skończy się już ta mordęga straszna i to poniewieranie prawem - powiedział Kutz.
Według byłego opozycjonisty Henryka Wujca wyrok sądu daje satysfakcję społecznej sprawiedliwości. Jak zaznaczył, wyrok to nie "krwawa zemsta" na skazanych, ale daje on poczucie, że czyn został osądzony a kara wymierzona. Wujec podkreślił też, że dla skazanych wyrok to "forma oczyszczenia", a po odbyciu kary będą oni mogli wrócić do społeczeństwa.
Trudno sobie wyobrazić, żeby takie czyny, najgorsze w stanie wojennym, nie zostały osądzone, że sprawiedliwość byłaby bezradna w twej sprawie - powiedział w TVN24 były opozycjonista.
Mam poczucie lekkiego zawodu - skomentował wyrok sądu prof. Wojciech Roszkowski. Jednocześnie wyraził zadowolenie, że sprawa zakończyła się po tylu latach. Roszkowski zwrócił uwagę na złagodzenie kary dla głównego oskarżonego. Dodał, że wina wydaje się nie podlegać żadnej wątpliwości. Czy jest to kara adekwatna? Zginęli ludzie, a jest wyrok 6 lat. W przypadku zabójstwa pojedynczej osoby przez pojedynczą osobę z reguły feruje się wyższe wyroki - mówił Roszkowski.
Jako sprawiedliwy, lecz nieobejmujący wszystkich faktycznie odpowiedzialnych - ocenił wyrok przywódca strajku w kopalni "Wujek" sprzed ponad 25 lat, Stanisław Płatek. W uznaniu sądu jest to wyrok prawidłowy, więc muszę go przyjąć. Jeżeli jest zgodny z prawem, musi mnie satysfakcjonować - mówił dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw Płatek. Zaznaczając, że nie zna się na prawie, mówił o swoim niedosycie wynikającym z tego, że wyrok nie obejmuje przełożonych b. milicjantów.
Mówię o tych, którzy od początku unikają ławy oskarżonych nawet w sposób niegodzący się z honorem oficerskim. Na tej ławie powinni znaleźć się twórcy stanu wojennego: gen. Wojciech Jaruzelski, gen. Czesław Kiszczak, gen. Władysław Ciastoń, płk Kazimierz Wilczyński, już nie mówiąc o zmarłych gen. Tadeuszu Bejmie, czy gen. Jerzym Grubie - wyliczał Płatek.
Nie satysfakcjonuje mnie, że ci, którzy faktycznie powinni odpowiadać za stan wojenny, albo odpowiadają w wyodrębnionych procesach w Warszawie, albo udało im się z procesu wymknąć - tak jak dowódcy ZOMO płk. Kazimierzowi Wilczyńskiemu, albo zostali uniewinnieni - tak jak zastępca komendanta wojewódzkiego milicji płk Marian Okrutny - podkreślił Płatek. "To nie satysfakcjonuje, bo obywatela wolnego, demokratycznego kraju nie satysfakcjonuje wyrok, który zwalnia od jakiejkolwiek odpowiedzialności za podjęte decyzje - a tym bardziej za niewypełnienie obowiązków - funkcjonariusza państwowego. Uważam, że takich rażących wykroczeń dopuścili się wszyscy dowodzący" - ocenił przywódca strajku w "Wujku".