Po ulicy miasta biegają watahy szczurów
Mieszkańcy ulicy Kaszubskiej w Słupsku mają nietypowy problem. W ich okolicy pojawiły się szczury - czytamy w "Głosie Pomorza". Zdaniem lokatorów, można je zobaczyć nie tylko w nocy, ale także w ciągu dnia.
10.07.2009 | aktual.: 10.07.2009 10:57
- Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę - relacjonuje pani Katarzyna. - Przechodziłam ulicą Kaszubską przy skrzyżowaniu z ulicą Kościuszki, kiedy zobaczyłam kilka przebiegających, rudych gryzoni. To musiały być szczury, bo były bardzo duże. Na pewno nie były to myszy. Pobiegły one do jednego z ogródków. Pomyślałam sobie, że przecież czasem zdarza się taki widok, bo szczurów nigdzie nie brakuje. Ale po chwili przebiegło kilka następnych. Nie tylko bardzo się przeraziłam, ale także obrzydziło mnie to.
Na tej ulicy przeprowadzano remont i podejrzewa się, że szczury pojawiły się bezpośrednio po nim. Być może szukają nowego schronienia.
Pani Katarzyna niezwłocznie powiadomiła pracowników słupskiego sanepidu. Tam jednak usłyszała, że stacja sanitarno-epidemiologiczna nie zajmuje się takimi przypadkami. Poinformowano lokatorów, że muszą to zgłosić do urzędu miasta lub straży miejskiej.
Anna Grabuszyńska, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska słupskiego ratusza dziwi się natomiast, że sprawą nie zajął się sanepid. Pani Anna obiecała sprawą się zająć. Mieszkańcy ulicy boją się chorób przenoszonych przez szczury.