PO: pozbawianie byłych prezydentów ochrony za granicą, to złośliwość ze strony PiS
Pozbawianie byłych prezydentów ochrony poza granicami Polski, to złośliwość ze strony PiS wobec prezydentów z innych obozów politycznych - stwierdzili politycy PO, odnosząc się do opowiedzenia się przez sejmową komisję przeciw projektowi Platformy przyznającemu taką ochronę.
13.01.2017 | aktual.: 13.01.2017 11:48
Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych w czwartek opowiedziała się za odrzuceniem przygotowanego przez PO projektu nowelizacji ustawy o uposażeniu byłego prezydenta RP, który zakłada, że byłym prezydentom ochrona BOR przysługiwałaby nie tylko w kraju, ale i za granicą.
Projekt Platformy powstał w odpowiedzi na cofnięcie w październiku 2016 r. ochrony BOR byłym prezydentom za granicą. Decyzję tę Biuro motywowało wysokimi kosztami, niewspółmiernymi do zagrożenia.
- Pozbawienie byłych prezydentów ochrony pokazuje, że PiS kieruje się tylko i wyłącznie złośliwością w stosunku do prezydentów z innych obozów politycznych - stwierdził poseł PO i wiceszef komisji administracji Marek Wójcik.
Jak dodał, sprawa dotyczy osób, które "podejmowały ważne decyzje dotyczące zaangażowania Polski w walkę z terroryzmem". - Dziś pozbawianie tych osób ochrony jest czystą nielojalnością obecnie rządzących wobec byłych głów państw - powiedział.
- To szczególnie bolesne, gdyż robią to ludzie, którzy nawet po Sejmie boją sie chodzi bez ochrony - ironizował.
Wójcik powiedział też, że szef MSWiA Mariusz Błaszczak kłamał argumentując swoją decyzję dotyczącą ochrony byłych prezydentów luką w prawie. Świadczy o tym - jak mówił poseł PO - odrzucenie projektu Platformy w tej sprawie.
Wtórował mu inny poseł PO Tomasz Cimoszewicz, który wskazywał, że obowiązkiem powinno być chronienie nie tylko obecnego prezydenta, ale też byłych prezydentów. Tymczasem - jak stwierdził Cimoszewicz - politycy PiS odrzucając projekt PO uzasadniali tę decyzje kosztami zagranicznej ochrony byłych prezydentów.
- Przypominam, to jest milion złotych w skali całego budżetu, który w ostatnim tylko roku został powiększony o kilkadziesiąt miliardów złotych (...) to nie jest duża suma - wskazywał.
Sprawa zdjęcia ochrony byłym prezydentom stała się głośna w mediach po tym, jak Jarosław Wałęsa poinformował o odebraniu ochrony BOR swemu ojcu, b. prezydentowi Lechowi Wałęsie podczas podróży zagranicznych. "Ciekawostka ze strony małych ludzi: właśnie się dowiedziałem o odebraniu ochrony BOR-u mojemu ojcu podczas podróży zagranicznych. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ile złej woli jest w tych ludziach" - napisał wówczas.
Komentując tę sprawę, szef MSWiA Mariusz Błaszczak stwierdził: "Rząd SLD i PSL przyjął ustawę, którą w 1996 r. podpisał Aleksander Kwaśniewski, prezydent SLD. Na mocy tej ustawy byli prezydenci są chronieni tylko na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej". - I to jest odpowiedź. Prawa w Rzeczpospolitej należy przestrzegać i tyle - stwierdził.
Podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński stwierdził, że obecnie były prezydent zachowuje dożywotnio uprawnienia do ochrony na terytorium Polski na zasadach określonych przez szefa MSWiA. - Na podstawie ustawy o BOR, ze względu na dobro państwa, może być przyznana ochrona także za granicą - powiedział Zieliński.
Stwierdził jednocześnie, że ochrona byłych prezydentów za granicą "kosztuje znacznie więcej", niż mówią szacunki PO.
Biuro Ochrony Rządu, które od 2001 r. działa na podstawie ustawy o policji, to jednostka podporządkowana MSWiA. Zadania BOR to ochrona prezydenta (dożywotnio), marszałków parlamentu, premiera, ministrów spraw zagranicznych, obrony narodowej i spraw wewnętrznych, a także zagranicznych delegacji. Szef MSWiA może też zlecić ochronę BOR dla innych osób "ze względu na dobro państwa". Wśród zadań BOR jest też ochrona budynków rządowych i polskich placówek za granicą.