PolskaPO: PiS stosuje metodę prania mózgu. Biedne dzieci w spocie nie są polskie

PO: PiS stosuje metodę prania mózgu. Biedne dzieci w spocie nie są polskie

PO zarzuca PiS stosowanie w nowym spocie wyborczym manipulacji i "niedozwolonej propagandy podprogowej" oraz że umieszczone w spocie zdjęcia można kupić w internecie i nie przedstawiają polskich dzieci. - Aby zyskać władzę, PiS stosuje klasyczne metody prania mózgu - powiedziała na konferencji prasowej Joanna Mucha z PO. - Liczymy na reakcję KRRiT w tej sprawie - powiedział z kolei szef sztabu PO Marcin Kierwiński. PiS odpiera zarzuty przypominając, że na konferencjach ówczesnego premiera Donalda Tuska także korzystano ze zdjęć ilustracyjnych. Rzecznik sztabu PiS Marcin Mastalerek zarzucił PO brak umiejętności tworzenia dobrych spotów i podkreślił, że w tej kwestii "PO zwraca się w stronę Białorusi, PiS - w stronę USA".

04.09.2015 | aktual.: 06.09.2015 20:39

Rzeczniczka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Katarzyna Twardowska powiedziała, że Rada zbada sprawę i rozważy ewentualne działania, jeśli dostanie od Platformy pismo w tej sprawie.

Chodzi o spot PiS promujący projekt partii dot. 500 zł na dziecko. Pierwszą część materiału wyborczego PiS zmontowano z krótkich fragmentów wypowiedzi m.in. premier Ewy Kopacz i b. premiera Donalda Tuska. Na ich tle pojawiają się napisy, m.in. "900 tys. dzieci w skrajnym ubóstwie" - na podstawie danych GUS. W drugiej części spotu wypowiada się kandydatka PiS na premiera Beata Szydło: "Dzieci to nie koszt, to najlepsza inwestycja".

Rzeczniczka sztabu PO Joanna Mucha powiedziała na konferencji prasowej, że PO chce pokazać, "jakimi metodami posługuje się PiS, by zdobyć władzę w Polsce". - Chcemy pokazać, że to są klasyczne metody prania mózgu, nieetyczne, zabronione i szkodliwe - oświadczyła.

"Fotografie dzieci ze spotu można kupić w internecie za kilka dolarów"

Podczas konferencji politycy PO zaprezentowali fragmenty spotu i niektóre zdjęcia, które znalazły się w spocie PiS. - Są to zdjęcia, które zostały użyte dla zobrazowania tak głoszonej przez PiS tezy o wielkiej nędzy, głodzie, biedzie i strasznej doli polskich dzieci. (...) Czy uważają państwo, iż te fotografie, które przed chwilą zobaczyliśmy (...) to zdjęcia polskich dzieci? Otóż te fotografie można kupić w internecie za kilka dolarów - mówił europoseł PO Tadeusz Zwiefka. Dodał, że autorką jednego ze zdjęć jest Rosjanka Oksana Mizina, a drugie pochodzi z zasobów jednego z amerykańskich studiów fotograficznych.

- Jak bardzo trzeba nie lubić swojego kraju, jak bardzo używać niedozwolonych, nieetycznych, niemoralnych metod tylko po to, by udowadniać swe nieprawdzie tezy? To pierwszy straszny element w tym spocie PiS - stwierdził polityk PO.

"Manipulacyjny przekaz podprogowy"

Jak dodał, jest jeszcze drugi. Według Zwiefki, spot PiS zawiera "niedozwoloną, nieuczciwą, nieetyczną propagandę podprogową". Jak dodał, w spocie wyświetlane są zdjęcia - każde przez 0,04 sekundy. - Państwo nie zauważyli tych zdjęć w spocie, prawda? (...) Oczywiście, trudno jest je zauważyć z bardzo prostej przyczyny - to jest typowe działanie podprogowe, działanie, które w wielu krajach świata jest po prostu zabronione, z wielu powodów, to są rzeczy które mają bardzo negatywny wpływ na odbiorcę przede wszystkim - mówił Zwiefka.

Europoseł PO wskazywał także, że w tych fragmentach spotu, w których krytykowany jest rząd PO "pojawiają się tylko zdjęcia czarno-białe, negatywne, pokazujące bardzo złe skojarzenia". - Natomiast tam, gdzie mowa jest o świetlanej przyszłości, którą kreuje kandydatka na premiera polskiego rządu, pani Beata Szydło mamy zdjęcia kolorowe, uśmiechnięte dzieci - tłumaczył.

- Typowy manipulacyjny przekaz podprogowy mający działać na nasza podświadomość w sposób taki, którego my nie jesteśmy w stanie sobie nawet sobie uświadomić, który celowo pokazuje zdjęcia - jak się okazuje, niepolskich dzieci - gdy mówimy o PO i zdjęcia uśmiechniętych dzieci, gdy pojawia się z nimi na obrazku pani Beta Szydło - mówiła Mucha. Według niej, "specjaliści mówią, że tego typu przekaz jest niebezpieczny dla dzieci, wywołuje nerwice, lęki u dzieci".

Szef sztabu PO Marcin Kierwiński ocenił, że PiS, rozpowszechniając taki spot, "pokazało swoją prawdziwą twarz". - Pokazało, że nie ma takiej metody, której nie użyliby po to, aby dojść do władzy. PiS pokazuje, że nawet manipulacja, nawet skrajne oszustwo i kłamstwo - bo to jest kłamstwo - to metody przed którymi nie cofną się, aby pani Szydło, pan Kaczyński wreszcie mogli rządzić - mówił Kierwiński.

- My musimy wszyscy dać odpór tego typu praktykom, te praktyki są szkodliwe, nie na darmo są zakazane we wszystkich krajach europejskich - dodał.

Pytany o to, czy złoży doniesienie do prokuratury na PiS powiedział: "liczymy tutaj na reakcję Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo ten organ powinien reagować w tego typu przypadkach". Zaznaczył, że PO chce przeanalizować sprawę z prawnikami.

PiS: PO zwraca się w stronę Białorusi, my - w stronę USA

- Żałujemy, że PO zamiast zajmować się spotem PiS, nie zajmuje się problemem głodnych dzieci - skomentował zarzuty PO rzecznik sztabu wyborczego PiS, Marcin Mastalerek, na specjalnie zwołanej konferencji. Jak dodał, "Platforma atakuje spot PiS, bo zobaczyła, jak kpiła z Polaków, swoje wypowiedzi, butę i arogancję". - Nauczcie się robić spoty - zwrócił się do PO. Jak dodał, "PO jest ostatnio zapatrzona w stronę Białorusi i Ukrainy". - Mnie natomiast podobają się kampanie i standardy amerykańskie. Tam kampania wyborcza tak wygląda - wyjaśniał Marcin Mastalerek.

Jego zdaniem, zamiast zwracać się do KRRiT, "gdzie zasiadają nominaci PO i prezydenta Bronisława Komorowskiego", o zablokowanie spotu mówiącego prawdę, powinni zająć się rozwiązywaniem problemów Polaków.

- PO tym wściekłym atakiem na nasz spot chce odwrócić uwagę od tego, co się dzieje w Senacie, czyli głosowania nad propozycją prezydenta Andrzeja Dudy ws. referendum 25 października - mówił z kolei Stanisław Karczewski, szef sztabu wyborczego PiS. Jak podkreślił, Platforma "zobaczyła w tym spocie sama siebie i się tego przestraszyła".

Pytany o ilustracyjne zdjęcia dzieci użyte w spocie, Mastalerek przypomniał, że PO również stosowało podobne zdjęcia w swoich wystąpieniach. Na dowód pokazał zdjęcie z konferencji ówczesnego premiera Donalda Tuska, na której skorzystano ze "zdjęć rodziny irlandzkiej, a konferencja dotyczyła polskich rodzin". - PO jest w ciężkiej sytuacji, nie będę się już bardziej znęcał - dodał Mastalerek. Wyjaśnił, że PiS musiało zwołać konferencję, żeby "sprostować głoszone przez PO kłamstwa".

Na pytanie z kolei o stosowanie "przekazu podprogowego" Mastalerek odpowiedział krótko: To bzdura. - Nie damy się zastraszyć PO. Zaprezentowaliśmy w spocie prawdziwe wypowiedzi polityków Platformy. Pokazaliśmy prawdę i będziemy ją dalej pokazywać - zapowiedział.

TVN: stacja nie dawała zgody na korzystanie z fragmentów "Kropki nad i"

W spocie PiS zostały wykorzystane m.in. fragmenty programu "Kropka nad i". Lidia Zagórska, zastępca szefa zespołu PR w grupie TVN, powiedziała, że stacja nie dawała zgody na wykorzystanie fragmentów swojego programu i domaga się ich usunięcia ze spotu.

Do sprawy odniosła się też prowadząca program Monika Olejnik, która napisała na Facebooku: "Prawo i Sprawiedliwość wykorzystało BEZ MOJEJ ZGODY fragment programu Kropka nad i oraz mojego głosu w spocie wyborczym. To skandal ! Nie życzę sobie, żeby partie polityczne korzystały z mojej pracy wbrew mojej woli, niezgodnie z etyką !".

Spot PiS z dziećmi

Swój nowy spot PiS przedstawiło w czwartek. Pierwszą część materiału wyborczego zmontowano z krótkich fragmentów wypowiedzi premier Ewy Kopacz, Stefana Niesiołowskiego, Donalda Tuska, Julii Pitery. Na ich tle pojawiają się napisy "900 tys. dzieci w skrajnym ubóstwie" - na podstawie danych GUS oraz: "Nasze dzieci chodzą głodne".

W drugiej części spotu wypowiada się kandydatka PiS na premiera, która mówi: "Dzieci to nie koszt, to najlepsza inwestycja". Szydło przypomina, że przygotowała ustawę, która pozwoli, by polskie rodziny dostawały 500 zł miesięcznie na dziecko. - Rodzice nie będą musieli już brać kredytów na szkolną wyprawkę. Do szkół muszą wrócić lekarze oraz dentyści, a w szkolnych stołówkach wszyscy uczniowie dostaną posiłek, bo żadne dziecko w Polsce nie może być głodne. Zrobimy to. Damy radę - mówi wiceprezes PiS.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (654)