Po pierwsze: zabijaj

Druga część gry „Manhunt” miała być hitem rozrywki tylko dla dorosłych. Okazało się, że gra jest tak okrutna, że zakazano jej prawie na całym świecie

17.12.2007 | aktual.: 17.12.2007 12:11

Aby wejść do klubu dla morderców amatorów, musimy odrąbać głowę siekierą jednemu ze strażników i pokazać ją przy drzwiach. W tej rozgrywce wideo przeznaczonej dla dorosłych rzeczywistość jest aż tak brutalna. – To wyjątkowo perfidna gra. Nie można dopuścić do tego, by była sprzedawana w Polsce – opisywał w czerwcu „Manhunta 2” Tadeusz Cymański. PiS nie zdążyło jednak zareagować – kilka dni później na skutek kontrowersji otaczających grę wydawca podjął decyzję o wstrzymaniu światowej premiery.

– Zdaję sobie sprawę, że większość ludzi potraktuje naszą grę jak symulator mordercy. Ale tu nie chodzi o zabijanie, tylko o postawienie grającego w sytuacji, w której sam nigdy się nie znajdzie. I znaleźć nie chce – podsumowywał „Manhunta 2” producent gry Jeronimo Barrera. Wydawcy zgodzili się jednak na ustępstwa – aby „Manhunt 2” trafił w Ameryce do sklepów, konieczne było złagodzenie scen zabójstw – pokazywane przez filtr stały się mniej oczywiste. „Manhunt 2” jest obecnie dostępny wyłącznie w USA, Europa nie doczekała się nawet premiery zmodyfikowanej wersji. Ale skandal wybuchł i tak. W dniu amerykańskiej premiery – podczas święta Halloween – konserwatywne media wypowiedziały grze wojnę.

Weź udział w horrorze

Fabuła? Daniel Lamb był naukowcem zatrudnionym do pracy nad tajnym, rządowym projektem. Coś jednak poszło nie tak i Lamb budzi się z amnezją w szpitalu dla psychicznie chorych. Teraz jego jedynym celem jest wydostać się na wolność i poznać prawdę o swojej przeszłości. Cała kontrowersja „Manhunta 2” tkwiła w naturalistycznie pokazanych sposobach zabijania przeciwników, których naukowiec napotka na swojej drodze. Za rogiem spaceruje jeden z ochroniarzy, a my skradamy się do niego, trzymając kawałek szkła w ręce. Kiedy będziemy dostatecznie blisko, wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk i Lamb rzuci się na przeciwnika, wbijając mu prowizoryczny nóż w pierś. Kilkakrotnie. To właśnie eliminowanie wrogów za pomocą takich przedmiotów jak pałki, siekiery czy worek foliowy sprawiło, że organizacje zajmujące się przyznawaniem klasyfikacji wiekowych grom podniosły larum, nie chcąc dopuścić do sprzedaży „Manhunta 2”.

Dorosła decyzja

Sztuce filmowej gry zawdzięczają wprowadzenie do świata dorosłych. Pokazując świat brudny, brzydki i okrutny, „Manhunt 2” czerpał inspirację z krwawych horrorów, ale też z podziemnej sceny filmów „snuff movie” – amatorskich produkcji pokazujących prawdziwe lub sfingowane morderstwa. I jako jedyna tego typu gra – nieporównywalna pod względem ładunku przemocy z „Grand Theft Auto” czy innymi tytułami, w których wcielimy się w złych ludzi – zdobył szybko zainteresowanie mediów.

W listopadzie zeszłego roku, kiedy o „Manhuncie 2” wiedział mało kto, dziennik „Rzeczpospolita” ostrzegał Polaków przed „demoniczną grą” o nazwie „Rząd Róż” (w oryginale „Rule of Rose” – gra nigdy nie miała oficjalnego polskiego tytułu). Według autora artykułu gra zmuszała do podpalania dzieci oraz zakopywania ich żywcem. Ta relacja, w istocie niezgodna ze stanem faktycznym, opierała się na tekście z włoskiego tygodnika „Panorama”. Spowodowała jednak, że pełniący wtedy funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji Mirosław Orzechowski złożył do prokuratury doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wydawców „Rządu Róż”. Samej gry nie było jeszcze w sprzedaży. Nie było więc przestępstwa. Po kilku tygodniach sprawa ucichła, a gra... trafiła do sklepów.

Odrobina kontrowersji jest oczywiście na rękę twórcom – darmowy rozgłos nigdy nie zaszkodzi. Prasową kampanię reklamową gry „Kane & Lynch: Dead Men” (podczas napadu na bank chory psychicznie bohater ma napad furii – zabija wszystkich zakładników) opar-to na serii reklam stwierdzających, że całość jest zbyt brutalna, aby pokazać ją czytelnikom. W zamian otrzymaliśmy jedynie dwie białe strony i adres internetowy, pod którym można znaleźć reklamę. Sama gra pozwala nam na wcielenie się w duet: najemnik i cierpiący na schizofrenię psychopata wykonują kolejne zlecenia organizacji przestępczej. Takie celowe balansowanie na granicy dobrego smaku zarówno w grach, jak i samej reklamie jest igraniem z ogniem.

– Jesteśmy zadowoleni z tego, co trafiło na rynek – opisuje ocenzurowanego „Manhunta 2” Barrera. Gracze są innego zdania, ponieważ popularnością cieszy się niepocięta wersja, która wyciekła do Internetu. Ale tylko jako niezdrowa ciekawostka. Zarówno wydana oficjalnie wersja „Manhunta 2”, jak i „Rule of Rose” nie stały się hitami, a w recenzjach oceniano je jako średnie. W tym wypadku odbiorcy wykazali się rozsądkiem. Jedna ważna informacja pozwala zresztą nieco inaczej spojrzeć na całą tę awanturę: dziś już ponad połowa aktywnych graczy na świecie ma więcej niż 18 lat.

Łukasz Kujawa

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)