PO: niech premier powie, jak zamierza rozwiązać konflikt
Platforma Obywatelska chce, aby premier Jarosław Kaczyński, na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu, "wytłumaczył się" z przebiegu negocjacji podczas szczytu UE w Brukseli i podał swoją receptę na wyjście z zaostrzającego się strajku pracowników służby zdrowia - poinformował wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
PO będzie wnosić o poszerzenie porządku obrad o informacje rządu na te tematy. Platforma chce, aby przedstawił je sam premier.
Komorowski zaznaczył, że to szef rządu ponosi odpowiedzialność za działania zewnętrzne rządu. Dlatego, to premier powinien wytłumaczyć polskiemu parlamentowi, w stosunku do którego zabiegał o poparcie polskiej pozycji negocjacyjnej, co się stało, że podczas szczytu (21-22 czerwca) nie podjęto nawet próby przeforsowania postulatu pierwiastkowego systemu głosowania w Radzie UE, mimo że w kraju mówiono, iż Polska ma poparcie wśród partnerów w UE - powiedział.
Polakom należy się wytłumaczenie, dlaczego system podwójnej większości, który wczoraj był jeszcze nie do przyjęcia, dzisiaj jest już systemem dobrym, a jego wejście w życie za parę lat ogłasza się jako sukces negocjacyjny Polski - powiedział.
W sobotę nad ranem, po kilkudziesięciu godzinach negocjacji, przywódcy państw UE porozumieli się w Brukseli w sprawie mandatu dla prac nad Traktatem Reformującym, który ma zostać przyjęty przez Konferencję Międzyrządową (IGC) do końca tego roku; zastąpi on odrzuconą przez Francję i Holandię eurokonstytucję. Polsce nie udało się w Brukseli przekonać unijnych partnerów do pierwiastkowego systemu ważenia głosów w Radzie UE.
Mimo że nowy traktat ma wejść w życie w 2009 r., przywódcy państw UE uzgodnili, że do 2014 r. będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski, zasady głosowania w Radzie UE, jakie przewiduje Traktat z Nicei. Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55%) i obywateli (65%). Przez trzy kolejne lata, do 2017 roku, każdy kraj będzie mógł zażądać powtórnego głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie.
Platformę niepokoi też "eskalacja konfliktu" na linii rząd- pracownicy służby zdrowia. Jak mówił Komorowski, z jednej strony premier używa języka "arogancji politycznej", z drugiej - pielęgniarki zaostrzają protest odwołując się do strajku głodowego.
Niepokoją nas aroganckie wypowiedzi premiera, bo to jest arogancja, jeżeli szef rządu i były działacz "Solidarności", mówi lekceważąco o strajku głodowym, że niezjedzona kolacja to jeszcze nie głodówka, a o proteście przed własną kancelarią, że to "piknik" - mówił Komorowski.
W poniedziałek o godz. 18 trzy pielęgniarki przebywające w kancelarii: Longina Kaczmarska, Iwona Borchulska, Janina Zaraś rozpoczęły głodówkę. Przebywająca z nimi przewodnicząca OZZPiP Dorota Gardias nie przyłączyła się do głodówki, ponieważ choruje na cukrzycę. Do głodówki rozpoczętej przez pielęgniarki przebywające w kancelarii dołączyły dwie z ich koleżanek protestujących przed gmachem. Głodówka ma być prowadzona do momentu, kiedy premier Jarosław Kaczyński rozpocznie rozmowy z protestującymi.
Tymczasem premier w radiowych "Sygnałach dnia" powiedział po raz kolejny, że jest gotowy do rozmów z protestującymi, ale poza kancelarią i po przerwaniu okupacji gmachu.
Nie może być zasady, że z jednymi przestępcami premier rozmawia, a innych poprzez odpowiednie służby, wsadza do więzienia. (...) Może to drastyczne sformułowanie, ale kto dopuszcza się przestępstwa, ten jest przestępcą - powiedział J.Kaczyński odnosząc się do pielęgniarek, które ósmy dzień okupują kancelarię.
Szef rządu przypomniał, że pielęgniarki wezwano do opuszczenia budynku. Dodał, że choć nie zostało jeszcze skierowane zawiadomienie do prokuratury, to w pewnym momencie tak się stanie.