Polska"PO nie zgłosiła poprawek, które zabierałyby pieniądze policji"

"PO nie zgłosiła poprawek, które zabierałyby pieniądze policji"

(RadioZet)

"PO nie zgłosiła poprawek, które zabierałyby pieniądze policji"
Źródło zdjęć: © RadioZet

24.01.2006 | aktual.: 24.01.2006 13:57

Obraz

Gościem Radia ZET jest Zbigniew Chlebowski, Platforma Obywatelska. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. I zaczynamy dzień jak zwykle. Jarosław Kaczyński oskarża Platformę Obywatelską, że ta chce zabrać 100 mln Komendzie Policji, przez co chce sparaliżować pracę CBŚ. Jarosław Kaczyński nie przeczytał sprawozdania komisji finansów publicznych, nie ma takiej poprawki i dzisiaj taka poprawka nie będzie głosowana. Ze zdumieniem słuchałem wczoraj Jarosława Kaczyńskiego, który – delikatnie mówiąc – minął się z prawdą, nie ma takiej poprawki. Myślę, że niedokładnie prześledził sprawozdanie komisji. Czyli nie ma takiej poprawki, która wydziera komendzie 100 mln zł? Nie ma takiej poprawki, natomiast jest poprawka złożona, zabrania kilkudziesięciu milionów złotych z BOR i przeznaczenie tych dodatkowych pieniędzy na komendy powiatowe policji. To jest, moim zdaniem, sensowna poprawka. Nie ma takich poprawek, które by zabierały pieniądze z policji. Wręcz przeciwnie. Spotkał się pan z
wicepremier prof. Zytą Gilowską i chciał pan ją przekonać do poprawek. Nie przekonał pan. Jest pan tym zaskoczony, czy zrozumiał pan, że jest to niemożliwe w tym budżecie, żeby takie poprawki wprowadzić? Byłem zadowolony po tej rozmowie, bo pani prof. Zyta Gilowska zgodziła się absolutnie co do kierunku tych poprawek. Ona, podobnie jak my, uważa, że trzeba się tym absolutnie zająć, trzeba szukać oszczędności w administracji publicznej, bo te ponad 100 poprawek, które złożyliśmy, tak naprawdę próbują naprawiać ten zły budżet. My szukaliśmy i wciąż szukamy, oszczędności w szeroko pojętej administracji publicznej. W instytucjach władzy, takich jak: Kancelaria Prezydenta, Premiera, Sejmu, Senatu, w końcu chcemy poszukać pieniędzy – bo drzemią tam ogromne możliwości – w budżetach wojewodów. Ale pani premier uważa, że jeszcze w tym budżecie jest to niemożliwe. Częściowo rozumiem panią premier, która rzeczywiście od niedawna jest w Ministerstwie Finansów, ale sądzę, że rząd, kiedy pracował nad autopoprawką miał
szansę się tym zająć. Gdyby była dobra wola ze strony premiera Marcinkiewicza, to takie poprawki oszczędnościowe można było przygotować. Był na to czas. Skoro PO w ciągu tygodnia potrafiła przygotować ponad 100 poprawek, to nic nie stało na przeszkodzie, żeby premier, który dysponuje ogromnym aparatem, jakim jest Ministerstwo Finansów, mógł takie poprawki przygotować. Gdyby PiS-owi rzeczywiście zależało na wprowadzeniu programu „tanie państwo”, to na pewno by to uczynili, bo jeszcze kilka miesięcy temu, z ówczesnym posłem Marcinkiewiczem, mówiliśmy tym samym głosem. Kilka dni temu premier Marcinkiewicz mówił, że największym szkodnikiem jest Platforma Obywatelska, bo chce sparaliżować państwo. Sądzę, że premier Marinkiewicz, podobnie jak pan prezes Kaczyński, nie do końca orientuje się w złożonych poprawkach. Dlaczego? Dlatego, że poprawki Platformy Obywatelskiej to są oszczędności i – pragnę to podkreślić – to są skromne oszczędności, rzędu 10-15 proc. w wydatkach na administrację publiczną, która kosztuje
Polaków ponad 40 mld zł. Jeżeli chcemy w przyszłości obniżać podatki, obniżać koszty pracy, co jest niezbędne, żeby tak na prawdę walczyć z bezrobociem, to trzeba obniżać wydatki publiczne. Nasze poprawki są bardzo odpowiedzialne. Czym się różnią od pozostałych poprawek? Np. przyszły koalicjant PiS-u, Samoobrona, złożyła poprawki zwiększające dochody budżetowe o prawie 5 mld złotych, oczywiście wskazując, że te pieniądze będą pochodziły z dodatkowego zysku NBP. To są najbardziej absurdalne poprawki w tym sprawozdaniu Komisji Finansów Publicznych. Na takie absurdalne poprawki premier ani razu nie zwrócił uwagę. Wczoraj, w rozmowie z Zytą Gilowską, prof. Gilowska przyznała, że to są najbardziej szkodliwe poprawki, że te, które złożyła Platforma w żaden sposób nie rujnują, wręcz przeciwnie, wymuszają pewne posunięcia. Ale Platforma Obywatelska będzie głosowała przeciwko budżetowi, bo te poprawki nie przejdą zapewne? O tych poprawkach rozstrzygnie dzisiaj Sejm, ja już znam stanowisko rządu i wiem, że rząd jest
przeciwny tym poprawkom. Mamy jeszcze nadzieje, że uda nam się dzisiaj przekonać przynajmniej niektóre kluby parlamentarne do najistotniejszych poprawek, a decyzja będzie gdzieś na końcu. Tak, ale jak pan wie, jak będą poprawki to wszystko w rękach prezydenta, żeby rozwiązać parlament, a są posłowie, którzy obawiają się wcześniejszych wyborów, więc to może sparaliżować ich odwagę poprawkową. Wiem o tym doskonale, ze pan prezydent robił wszystko, żeby mieć dwie alternatywy związane z rozwiązaniem parlamentu. Z jednej strony zostały zakłócone pracę związane z ustaleniem i dotrzymaniem konstytucyjnego terminu uchwalenia budżetu państwa, a z drugiej strony, oczywiście jest straszak na te mniejsze kluby opozycyjne, co wiąże się z rozwiązaniem parlamentu. Boje się, że rzeczywiście gdzieś na sali zapanuje koalicja strachu i nawet tak sensowne poprawki, które składamy, zostaną odrzucone. A jaka jest sytuacja w Platformie? Czy Platforma dzieli się na tusków i na rokician, tusków, którzy chcą koalicji z PiS-em i
rokician, którzy takiej koalicji nie chcą? Mam wrażenie, że PiS upatruje teraz dwuczęściowej Platformy Obywatelskiej, co innego mówi Rokita, a co innego Tusk. I Rokita i Tusk mówią tym samym językiem, używają tych samych porównań, przedstawiają jednolitą linię Platformy Obywatelskiej... Mimo wszystko prezydent Lech Kaczyński skrytykował w swoim oświadczeniu zachowaniem Jana Rokity. Politycy PiS-u pewnie chcieliby pęknięcia w Platformie Obywatelskiej, bo tak naprawdę okazuje się, że nie ma rzetelnych intencji zawiązania koalicji z PO. Jest za to chęć rozbicia Platformy Obywatelskiej, jest chęć podzielenia, jest chęć wyrwania kolejnej grupy posłów. Ja trochę ze zdumieniem przyjąłem tak ostre słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bo ja w poniedziałek słyszałem w radio wypowiedź premiera Marcinkiewicza. Sądzę, że wypowiedź Jana Rokity była delikatną wzmianką nt. tego, coś się dzieje. Patrząc na postępowanie polityków PiS-u, trzeba mówić o jakimś tańcu, który Jan Rokita dosadnie nazwał, dlatego, że z jednej strony
jest teoretycznie wola porozumienia się z Platformą Obywatelską, prowadzenia rozmów i tutaj patronat pana prezydenta, a z drugiej strony, w tym samym czasie, w budynku Sejmu, politycy PiS-u omawiają wspólna koalicję z Samoobroną, LPR-em i PSL-em. Sądzę, że niewiele osób w Polsce wie, co się tak naprawdę dzieje i jakie faktyczne intencje ma Prawo i Sprawiedliwość. Dla mnie one są jasne. Gdyby było wola, jeszcze raz powtarzam, porozumienia, pojawiła by się partnerska propozycja zawiązania koalicji. A jaka to powinna być „partnerska propozycja”? Tutaj ruch należy do Prawa i Sprawiedliwości. No to Prawo i Sprawiedliwość mówi – podpiszcie pakt stabilizacyjny. Właśnie, Prawo i Sprawiedliwość mówi – podpiszcie pakt stabilizacyjny, a przewodniczący Donald Tusk w Kancelarii Prezydenta oświadczył wyraźnie, że Platforma nigdy nie poprze paktu stabilizacyjnego, że to jest jakiś dokument, który naszym zdaniem, powinien trafić do kosza. Jeżeli mówimy o partnerstwie, to PiS przede wszystkim w rozmowach z PO, powinno się
wycofać z tego paktu. Ja sobie nie wyobrażam, że przez pół roku opozycja parlamentarna ma milczeć i cierpliwie znosić wszystko to, co prześle do Sejmu rząd i to, w jakiej formie rząd będzie chciał to realizować. A proszę powiedzieć, o co chodzi w spotkaniach pana Schetyny i pana Lipińskiego? Panowie się umawiają na brydża, to są jakieś poważne rozmowy, czy to kolejne dni świstaka? Z tego co wiem, miało to być półprywatne, towarzyskie spotkanie Grzegorza Schetyny z posłem Lipińskim, a zrobiła się z tego wielka polityka. Ja sądzę, że to jest kolejny przejaw otwartości Platformy Obywatelskiej na rozmowy z PiS-em. Proszę zauważyć, że kolejny polityk próbuje rozmawiać na ten temat z politykami PiS-u, ale proszę mi wierzyć, że moim zdaniem, już po woli wyczerpują się możliwości okazywania z naszej strony jeszcze większej woli niż to jest czynione w tej chwili. Ja pytałam wczoraj ministra Andrzeja Urbańskiego, co by zrobił na miejscu Donald Tuska. Urbański: „Powiedziałbym: popełniliśmy błąd trzy miesiące temu nie
wchodząc do koalicji. Być może był to błąd uzasadniony, być może mieliśmy rację - zapomnijmy o tym - powiedziałbym tak do Jarosława Kaczyńskiego. - Dzisiaj musimy zmieniać Polskę. Bo dzisiaj to, że my się dogadamy, jest lepsze niż to, że będą przyspieszone wybory. A taka groźba jest groźba”. Premier Marcinkiewicz i Prawo i Sprawiedliwość, kiedy decydowali się na rząd mniejszościowy, musieli mieć świadomość, że nie są w stanie przeprowadzić w Polsce żadnych znaczących reform. Jeżeli chcemy naprawiać państwo, jeżeli chcemy mówić o odnowie moralnej, jeżeli chcemy mówić o walce z korupcją, o naprawianiu finansów publicznych, to musimy mieć świadomość, że do tego typu procesów, potrzeba większości parlamentarnej. PiS, gdy decydował się na rząd mniejszościowy, musiał mieć świadomość, że nie ma mowy o tym, żeby zrealizował poważne reformy w tym kraju. Myślę, że sytuacja dzisiaj się nie zmienia. Jeżeli chcemy mówić o naprawie państwa, to naprawdę musimy zbudować większość. Jeżeli PiS tą większość chce zbudować z
Samoobroną to na pewno nie naprawi państwa. I tak się bawimy dalej. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Zbigniew Chlebowski, Platforma Obywatelska.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)