Po kolei, czyli marzenia na torach...
Strajk generalny w PKP "wisi w powietrzu", kolejarze glodują i nie wiadomo czy w przyszłym roku coś jeszcze ruszy do przodu z pomocą lokomotywy? Jedno jest pewne, będzie mniej połączeń.
18.12.2003 | aktual.: 09.01.2004 15:40
Często korzystam z PKP i nie należę do osób chwalących ich usługi. Spóźnienia, długi czas podróży, brudne pociągi( może za wyjątkiem ulubionego IC Słowacki z trasy Warszawa-Wrocław). Długo by wyliczać i każdy, kto choć raz w życiu przejechał się pociagiem wie, co mam na myśli.
Problem tkwi gdzie indziej. Brak prywatnej własności - w końcu koleje są państwowe nie tylko z nazwy(!) - i oczywiście brak konkurencji, nie motywował dyrekcji regionalnych do polepszenia usług i zweryfikowania swojej aktualnej strategii. Chęć do stworzenia satysfakcjonującego klientów rynku - malała z każdym rokiem i właściwie doprowadzila PKP do ruiny. Tym samym nie ma winnych, ale są bankruci.
A przecież można inaczej. Porównując się np. z Czechami trzeba zadać pytanie, jak przewozy w tak małym kraju, na tak małą skalę, mogą być rentowne?! Zdarzyło mi się u naszych południowych sąsiadów jechać prywatnym pociągiem, który, o dziwo(!), był tańszy od "zwykłego". Bilet kupowało się u konduktora, który był zresztą współwłaścicielem linii. Po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, iż było to marzenie dwóch przyjaciół, którym wolny rynek umożliwił jego spełnienie.
A w Polsce, pociągi - póki co - nie jeżdżą. Marzenia zostały zablokowane na torach i niedługo może zabraknąć maszynistów chętnych do prowadzenia choćby starych drezyn. I co wtedy? Po kolei...?