"Po donosach ginęli i Żydzi, i Polacy". Mocne słowa szefa MSZ
Jacek Czaputowicz ocenił słowa Mateusza Morawieckiego. Chodzi o użycie stwierdzenia "perpetrators", czyli sprawcy. "Odpowiadał na pytania po angielsku, który nie jest jego językiem ojczystym. Użył słów, które mają również inną konotację" - wyjaśnił szef MSZ.
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz odniósł się w wywiadzie dla "DGP" do monachijskiej wypowiedzi szefa rządu.
"Odsłuchałem kilkakrotnie wypowiedź premiera. Podkreśla on, że intencją nowelizacji ustawy nie jest karanie tych badaczy, którzy mówią, że wśród współpracowników Niemców byli obywatele polscy, ani tych, którzy mówią, że wśród współpracowników Niemców byli Żydzi czy przedstawiciele innych narodowości" - stwierdził.
Wytłumaczył również użycie słowa "perpetrators". "Premier zagrał głos w Monachium. Na prośbę organizatorów odpowiadał na pytania po angielsku, który nie jest jego językiem ojczystym. Użył słów, które mają również inną konotację, mówiąc o współpracownikach niemieckich nazistów" - przyznał. Według niego, "źle, że dokonuje się interpretacji tej wypowiedzi w oparciu o wyrywane z kontekstu zdania czy słowa".
"Trzeba docenić chęć udzielenia szczerej odpowiedzi w języku, w jakim zostało zadane pytanie, a nie doszukiwać się treści, które nie padły" - dodał Czaputowicz.
"Żydzi złapani przez Niemców denuncjowali Polaków"
"Byli zdrajcy wśród Polaków i byli bohaterowie. Były też jednak przypadki, że Żydzi złapani przez Niemców denuncjowali Polaków, którzy ich ukrywali" - ocenił. Według niego, "sytuacja była niesłychanie skomplikowana, bo społeczeństwo polskie to byli Polacy i polscy Żydzi".
Minister zaznaczył, że "ustawa nie knebluje ust tym, którzy mówią prawdę, że np. także wśród Polaków byli tacy, którzy wydawali Żydów, czy ich nawet sami mordowali". O ustawie o IPN dodał, że to kompetencja Ministerstwa Sprawiedliwości, a MSZ zgłaszał poprawki.