"Po 1989 r. Kościół został zepchnięty do kąta przez środowiska liberalne"
Po 1989 roku Kościół miał nadzieję i wyobrażenia na temat tego, że natychmiast powinna być naprawiona olbrzymia krzywda, która mu się działa w latach 1945-1989. A ponieważ został oskarżony bardzo szybko przez wpływowe media strony solidarnościowej o to, że nie dorósł do demokracji został zepchnięty do kąta i to nie przez formację komunistyczną, która szybko przymknęła się, przynajmniej na moment, tylko przez środowiska liberalne - powiedział dr Jan Żaryn, autor książki "Kościół w PRL" w "Poranku w radiu TOK FM".
14.12.2004 | aktual.: 14.12.2004 11:10
Rafał Ziemkiewicz: Ile według pana prawdy jest w tej wizji stereotypowej Kościoła jako jedynego obrońcy polskości, naszych dążeń, a ile jest racji w słowach Giedroyca, który ten mit atakował. W końcu to kazanie w sierpniu miało miejsce i była na tyle dziwne, że zbiorowym wysiłkiem udało nam się o nim zapomnieć.
Jan Żaryn: Miało miejsce i co więcej było zrozumiałe i dla Kościoła hierarchicznego gdyby dzisiaj nastały te same warunki a doświadczenie już było, zostało by powtórzone. Na tym polega specyfika działania Kościoła w odróżnieniu od działania bieżącego różnych struktur politycznych, na przykład demokratycznej opozycji i na przykład władzy, które mają perspektywę bieżącego interesu, natomiast Kościół ma pamięć i doświadczenie dużo dłuższe i w związku z tym jego działanie, obliczone przede wszystkim na szukanie warunków żeby człowiek został zbawiony jest inne zupełnie, idące zawsze w tej samej konfiguracji jak te właśnie potrzeby, emocje społeczeństwa. W latach 70. w jednym z protokołów Rady Głównej Episkopatu Polski bp. Tokarczuk bardzo pięknie nazwał to niebezpieczeństwo niewidzenia w pewnych momentach tej potrzeby służenia narodowi w imię zachowania wrażliwości suwerennej polski, mianowicie że my musimy chodzić z władzą chodzić na kompromis, ale pamiętajmy że nie możemy pójść na konformizm.
Rafał Ziemkiewicz: Na pewno się stosunek komunistów w PRL do Kościoła zmieniał, od wrogości ideologicznej do próby pozyskania, opisanej przez Urbana. Ale czy zmieniał się stosunek Kościoła do PRL?
Jan Żaryn: W pewnym sensie tak. Niewątpliwie ewoluował stosunek duchowieństwa, całe duchowieństwo, gdy spojrzymy na nie z perspektywy roku 89 było niewątpliwie wychowane w PRL, w tym samym systemie edukacyjnym i 6 lat w seminarium nie leczyło z różnych bolszewickich nawyków. Pokolenie księży lat 80. jest totalnie różne od pokolenia kapłańskiego lat 50. I w tym sensie się zmienia. Ja to widzę wyraźnie po zmianach jakie zachodzą miej więcej od lat 70. między hierarchią Kościoła a duchowieństwem. Duchowieństwo zaczyna być coraz bardziej pozyskiwane przez władzę, przede wszystkim z tego powodu że społeczeństwo zaczyna się utożsamiać z tym, że PRL jednak jest ich państwem. I na terenie duchowieństwo też to rozmydlenie jest widoczne. Wśród hierarchów nie, tam jest najwięcej ciągłości w myśleniu na temat komunizmu. To znaczy, nawet jeżeli ekipa Gierka, Jaroszewicza nazywa siebie i jest widoczna jako pragmatyczna, to oni i tak i tak są uwikłali ideologią i prędzej czy później w nią wejdą.
Rafał Ziemkiewicz: Czy te próby pozyskania Kościoła w jakiś sposób nie zdemoralizowały hierarchii? Łatwiej byłoby nam tę rozmowę prowadzić gdyby nie fakt, że po roku 89 Kościół miał pewne oczekiwania że będzie w podobny sposób przez władzę państwową kokietowany, pozyskiwany czy traktowany.
Jan Żaryn: Nie, po 1989 roku Kościół miał nadzieję i wyobrażenia na temat tego, że natychmiast powinna być naprawiona olbrzymia krzywda, która mu się działa w latach 1945-1989. A ponieważ został oskarżony bardzo szybko przez wpływowe media strony solidarnościowej o to, że nie dorósł do demokracji został zepchnięty do kąta i to nie przez formację komunistyczną, która szybko przymknęła się, przynajmniej na moment, tylko przez środowiska liberalne.
Rafał Ziemkiewicz: Przypomnę że to Lewica Demokratyczna przegłosował takie poprawki, typu że edukacja ma się odbywać w duchu chrześcijańskim w polskich szkołach.
Jan Żaryn: To była wewnętrzna walka OKAP-u między środowiskami, które widziały tę potrzebę zadość uczynienia krzywd Kościoła i z drugiej stronie, w suwerennym już narodzie, grupy polityków i zaplecza ideowego, które widziało Polskę jako państwo demokratyczne, takie jak na przykład Francja po 200 letniej obecności skutków rewolucji francuskiej.