Po 15 lat więzienia za napad na konwój
Na 15 lat więzienia skazał Sąd
Okręgowy w Poznaniu Sebastiana Szczota i Damiana Walczaka,
oskarżonych o napad na konwój z pieniędzmi, kradzież 130 tys.
dolarów oraz usiłowanie zabójstwa konwojenta. Do napadu doszło w
2001 r. w Gaju Wielkim (woj. wielkopolskie).
Oskarżeni, zdaniem sądu, należą do najbardziej zdemoralizowanych polskich przestępców, powinni być zamknięci i poddani długiej resocjalizacji - uzasadniał wyrok sędzia Leszek Matuszewski.
Prokuratura uznając, że oskarżeni chcieli zabić konwojenta domagała się kary 25 lat więzienia. Sąd uznał, że analiza dowodów i zeznania świadków świadczą jednak o tym, że oskarżeni chcieli ukraść pieniądze, ale nie mieli zamiaru zabicia konwojenta. Zdaniem sądu, przemawia za tym m.in. fakt, iż kiedy ochroniarzowi broniącemu konwoju z pieniędzmi skończyły się naboje oskarżeni przestali do niego strzelać.
Prokuratura postawiła oskarżonym kilka zarzutów, w tym najważniejsze: usiłowanie zabójstwa, napad na konwój z pieniędzmi i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Dodatkowo Sebastiana Szczota oskarżono o przechowywanie w domu kilku pistoletów i karabinów, kilkudziesięciu sztuk amunicji i prawie dwóch kilogramów materiałów wybuchowych.
Oskarżeni przyznali się do winy. Podczas procesu mówili jednak, że byli przekonani, iż biorą udział w udawanym napadzie, a ochroniarze oddadzą pieniądze dobrowolnie i nie będą się bronić.
W napadzie brało od kilku do kilkunastu osób. Szczot i Walczak odmówili przed sądem ich ujawnienia.
Do napadu na konwój w Gaju Wielkim doszło w sierpniu 2001 r. Uzbrojeni bandyci skradli 130 tys. dolarów, podczas napadu ciężko ranny został konwojent oraz Damian Walczak, którego ujęto, gdy kilka dni po napadzie zgłosił się do szpitala. Za udział w tym napadzie został w innym procesie skazany na 14 lat więzienia, jednak ze względu na uchylenie tego wyroku przez Sąd Apelacyjny jego proces został połączony z procesem Sebastiana Sz.
Procesowi towarzyszyły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Szczot i Walczak siedzieli w ławie oskarżonych ze skutymi nogami i rękami.
Sprawa zatrzymania Sebastiana Szczota miała też wymiar tragiczny. To właśnie jego chcieli zatrzymać policjanci, którzy przez pomyłkę przy ulicy Bałtyckiej w Poznaniu w kwietniu 2004 roku śmiertelnie postrzelili jednego nastolatka, a ciężko ranili drugiego.
Sąd pozwolił na publikację danych osobowych i wizerunków obu oskarżonych. Wyrok nie jest prawomocny.