Płk Przybył nie postrzelił się z broni służbowej
Prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył postrzelił się z broni prywatnej, na którą miał pozwolenie - poinformował rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Sławomir Schewe.
09.01.2012 | aktual.: 09.01.2012 18:38
- Broń służbowa pułkownika była zdeponowana w stosownym miejscu. Zgodnie z przepisami na teren prokuratury nie można wnosić broni palnej ani amunicji. Ten pistolet nie powinien być do prokuratury wniesiony - powiedział Schewe.
"Był ofiarą zamachów"
Wcześniej Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski powiedział, że stan zdrowia płk. Mikołaja Przybyła jest stabilny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Gen. Parulski powiedział, że płk Przybył miał broń, bo "wielokrotnie był ofiarą zamachów na jego mieszkanie". Dodał, że uszkadzano także jego samochód w taki sposób, aby wiedział, że atak może dosięgnąć i jego samego.
- Płk Przybył to człowiek honoru i prawości, pełen dynamizmu, wiary, woli życia - mówił Parulski, opisując osobę poznańskiego prokuratora, który targnął się na życie. - Z racji działalności jako prokurator był obiektem ataków na mieszkanie i samochód, dlatego też miał broń palną do ochrony osobistej - dodał Naczelny Prokurator Wojskowy.
Za "niestosowne" uznał on zlecanie Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie ocenę prawidłowości działania prokuratury wojskowej. - Analiza PA i sugerowanie na jej podstawie możliwości naruszenia prawa oraz w konsekwencji wszczęcie postępowań karnych i dyscyplinarnych jest niestosowne - uznał Parulski. Dodał, że nie ma podstaw do twierdzenia, by powodem targnięcia się na życie płk. Przybyła były kwestie natury osobistej. Parulski poinformował, że podjął działania w kierunku roztoczenia opieki nad rodziną płk. Przybyła.
"Nie ma podstaw do dymisji"
Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski uważa, że nie ma podstaw do jego dymisji po próbie samobójczej płk. Mikołaja Przybyła. - Co miało by to uzasadniać; zachowanie prawego człowieka? - spytał dziennikarzy.
Dodał, że to na jego zaproszenie Przybył przeszedł do prokuratury wojskowej. Zapowiedział, że śledztwo ws. tragedii będzie przekazane do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Według Parulskiego niestosowne było upublicznienie przez media wyników kontroli działań poznańskiej prokuratury wojskowej przed zapoznaniem się z nim Prokuratora Generalnego i rozpatrzeniem zażalenia przez sąd.
Podkreślił, że według Sądu Najwyższego naruszenie przepisów przez prokuratora, jeśli nie wywołało negatywnych skutków prawnych, nie może rodzić sankcji dyscyplinarnych, zwłaszcza jeśli można było dane naruszenie skorygować zażaleniem do sądu.
Parulski nazwał kłamstwem podawanie przez część mediów, że "prokuratura przestępczo podsłuchiwała dziennikarzy". Powtórzył, że prokuratura wojskowa nie podsłuchiwała żadnego dziennikarza.
"Badał nieprawidłowości w wojsku"
Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski uważa, że do prokuratury wojskowej powinny trafić także sprawy dotyczące "interesów majątkowych" Sił Zbrojnych. Parulski przyznał, że płk Mikołaj Przybył badał nieprawidłowości w wojsku.
O śledztwach naruszających wielkie interesy majątkowe, prowadzonych w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu, mówił płk Mikołaj Przybył, protestując przeciwko ewentualnej likwidacji prokuratur wojskowych. Komentując to Parulski potwierdził, że jedno ze śledztw tam prowadzonych dotyczy nieprawidłowości w wojsku.
Zarazem Parulski apelował, by nie oceniać pracy prokuratury wojskowej przez pryzmat statystyk i obciążenia pracą. Jak podkreślił, wojskowi prokuratorzy nie tylko prowadzą śledztwa i nadzorują dochodzenia, ale także prowadzą w wojsku działalność profilaktyczno-edukacyjną. - Sami chcemy dodatkowo dociążyć się zadaniami - dodał Naczelny Prokurator Wojskowy, który jest zdania, że ten pion prokuratorski powinien też przejąć z prokuratur cywilnych śledztwa dotyczące "interesów majątkowych Sił Zbrojnych", tak aby nie rozmyły się one w milionie cywilnych śledztw.
Przed postrzeleniem się płk Przybył także mówił dziennikarzom, że w jego ocenie należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających "na głowę" prokuratora czy sędziego, "a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci Państwo Polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości".
"W pełni akceptujemy treść oświadczenia"
Szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej Krzysztof Parulski powiedział, że kierownictwo prokuratury akceptuje ogólną treść przekazu oświadczenia prokuratora Mikołaja Przybyła, który postrzelił się po konferencji prasowej.
Parulski zaznaczył równocześnie, że nie w pełni akceptuje zawarty w tym oświadczeniu wątek działań lobbingowych wobec prokuratury wojskowej. Zaznaczył, że kierownictwo prokuratury wojskowej zgadza się "co do ogólnej treści, ogólnego przekazu, jaki płk Przybył miał sposobność zaprezentować".
Płk Przybył podczas bardzo emocjonalnej konferencji mówił, że dziennikarze "pisząc nieprawdziwe i nieprzemyślane słowa o łamaniu prawa przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Poznaniu Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej" zostali włączeni "w kampanię zmierzającą do jak najszybszego zlikwidowania tej ostatniej zapory przed systemem zorganizowanej przestępczości pozwalającej na całkowite i bezkarne okradanie Wojska Polskiego".
Prokurator Przybył postrzelił się w poniedziałek po konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jest w szpitalu, jego życiu - według lekarzy - nie zagraża niebezpieczeństwo.
W oświadczeniu, które przedstawił wcześniej dziennikarzom podkreślił m.in., że w prowadzonym przez niego śledztwie nie było żadnych nieprawidłowości, a dziennikarze piszący o tym, że prokuratura wojskowa złamała prawo, zostali zmanipulowani.