Plastikowy bałagan
Urzędnicy zauważyli, że nowe polskie prawa jazdy ciągle różnią się od unijnych. Grozi nam następne kolejkowe piekło.
07.10.2003 | aktual.: 07.10.2003 09:03
Ministerstwo Infrastruktury kolejny raz funduje kierowcom i wydziałom komunikacji chaos. Dopiero co nastąpiła zmiana prawa jazdy, a trwa ich obowiązkowa wymiana. Także te nowe, plastikowe dokumenty już były zmienione. Rządowi urzędnicy zreflektowali się ostatnio, że polskie prawa jazdy ciągle różnią się od unijnych. Szykują nową zmianę, o której jednak nic nie wiadomo, co powiększa niepokój. Nikt nie wie, czy jego niedawno wymienione prawo jazdy zachowa ważność, czy kierowcom grozi jeszcze jedna obowiązkowa wymiana.
Zmiana po zmianie
Informacje w tej sprawie pochodzą z publikacji w gazetach, ludzie przekazują też sobie niepotwierdzone wiadomości z ust do ust. Mnożą się plotki, narasta niepokój. Najwięcej można się dowiedzieć w kolejkach w wydziałach komunikacji, gdzie się stoi, by obowiązkowo wymienić stare, papierowe prawo jazdy na plastikowe. Ministerstwo Infrastruktury w tej sprawie nie udziela informacji nawet urzędnikom. Plastikowe dokumenty już raz były zmieniane. Kod liczbowy oznaczający miejsce wydania zastąpiono słowami. Dla przykładu – starsze dokumenty wydawane w Poznaniu mają liczby 3064, bo taki jest kod tego miasta. Nowe już zawierają wpis: „Prezydent Miasta Poznania”. Teraz szykują się kolejne zmiany, a ich celem jest wprowadzenie jednakowych wzorów w całej Unii Europejskiej. Piktogramy oznaczające kategorię prawa jazdy, czyli rysunki auta osobowego, furgonu mają być takie, jak w innych krajach unijnych. Zniknie też kreska oznaczająca, że dokument wydany jest bezterminowo.
– Z naszych informacji wynika, że rzeczywiście kreski znikną, a pojawi się data. Prawa jazdy będą bowiem ważne tylko 10 lat. Takie rozwiązanie jest najbardziej prawdopodobne, choć oficjalnych decyzji, o ile takie podjęto, jeszcze nie znamy – mówi Stanisław Bartkowiak, dyrektor poznańskiego Wydziału Komunikacji.
To tylko plotki
Zmiany mają uratować kierowców kontrolowanych przez policję w Niemczech i innych krajach. Zdarzało się bowiem podobno, że tamtejsi policjanci kwestionowali ważność dokumentu z dziwnymi piktogramami oznaczającymi kategorię prawa jazdy. Tylko w Polsce stawia się też kreski, zamiast wpisywać datę ważności prawa jazda. – Rozmawiając z urzędnikami Ministerstwa Infrastruktury dowiedziałem się, że nie ma konkretnych przykładów takich zjawisk. Ponoć nie zgłosiła się żadna osoba poszkodowana w wyniku kontroli. O tym się tylko mówi – zaznacza dyrektor Bartkowiak. Obecnie trwa obowiązkowa wymiana papierowych praw jazdy wydanych między 2 stycznia 1984 r. a 30 kwietnia 1983 r. Termin wyznaczono na koniec grudnia przyszłego roku. Tymczasem zmieniona forma praw jazdy, w których nie ma już kresek, ma wejść w życie z początkiem maja, czyli po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Czy to znaczy, że posiadacze plastikowych praw jazdy będą musieli je wymienić ponownie? A jeżeli tak, to za czyje pieniądze? – Nie wierzę, by ktoś
wymyślił ponowną wymianę prawa jazdy – twierdzi z nadzieją dyrektor Bartkowiak. – Oficjalnych decyzji nie ma, ale jestem pewien, że ważne będą obie formy plastikowych dokumentów.
Paraliż urzędów?
Urzędnicy z wydziałów komunikacji boją się jednak, że chaos informacyjny spowoduje potężne problemy za rok. Ludzie, którzy mają czas na wymianę prawa jazdy do końca przyszłego roku, wstrzymają się z odwiedzinami w wydziałach komunikacji do maja, kiedy wejdą w życie zmienione dokumenty. Wszyscy zwalą się na ostatnią chwilę, paraliżując pracę urzędów, a apogeum kataklizmu nastąpi w grudniu, gdy ludzie zorientują się, że mogą nie zdążyć sobie wyrobić prawa jazdy.
– Już dziś widzę zmniejszone zainteresowanie wymianą prawa jazdy, mimo informacji, że wkrótce wejdą w życie nowe opłaty za wykonanie każdej urzędowej czynności związanej z samochodem – potwierdza Stanisław Bartkowiak. Opłaty, o których mówi dyrektor posłużą budowie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Za załatwienie kilku sprawa trzeba będzie zapłacić dodatkowo ok. 10 zł. Opłaty te nie obowiązują jeszcze w tym roku.
W nieoficjalnych rozmowach urzędnicy twierdzą, że nie tylko Polska, ale i inne kraje przystępujące do Unii Europejskiej muszą dostosować dokumenty do przyjętych form.
Józef Djaczenko, RD