Plantacja marihuany w zakładzie pogrzebowym
Zaskakujące odkrycie policjantów
Narkotyki i kradzież prądu
Policjanci z Warszawy zlikwidowali plantację marihuany, którą urządzono w... zakładzie pogrzebowym pod Wołominem. Podczas akcji zabezpieczono ponad 4,5 kg suszu i 35 tys. zł na poczet przyszłych kar. Właściciel biznesu odpowie nie tylko za produkcję narkotyków, ale również za kradzież prądu. Mężczyzna został także ukarany mandatem za niewłaściwe przechowywanie zwłok. Zobacz również: Zakład pogrzebowy w Warszawie
Cynk do policji
Stołeczni policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw otrzymali informację, że właściciel jednego z zakładów pogrzebowych zajmuje się uprawą marihuany. Do procederu miało dochodzić na posesji, na której znajdował się zarówno dom, jak i przedsiębiorstwo.
Prowizoryczna chłodnia
Funkcjonariusze przeszukali teren i pomieszczenia. W jednym z nich odkryli plantację marihuany. Tuż obok była prowizorycznie zorganizowana chłodnia, w której przechowywano zwłoki kobiety. Obok ciała policjanci znaleźli worek z kilkoma kilogramami gotowej wysuszonej marihuany.
4,5 kg suszu
Policjanci zabezpieczyli zarówno sprzęt służący do prowadzenia plantacji, jak i ponad 4,5 kilograma marihuany. Taką ilość można poporcjować na ponad 9 tysięcy działek. Funkcjonariusze odkryli przy okazji, że właściciel biznesu kradł prąd.
Mandat od inspektora
Pracodawca i pracownik
Oprócz 51-letniego właściciela zakładu pogrzebowego, policjanci zatrzymali również jednego z pracowników - 35-letniego Krystiana J., podejrzanego o pomoc w przestępczym procederze. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty wytwarzania znacznych ilości środków odurzających. Grozi za to kara co najmniej trzech lat pozbawienia wolności. Witold W. usłyszał również zarzut kradzieży energii elektrycznej.
Sprawa rozwojowa
Policjanci zabezpieczyli od obu mężczyzn ponad 35 tysięcy złotych na poczet przyszłych kar. Obaj zostali objęci policyjnym dozorem. Stołeczna policja informuje, że sprawa jest rozwojowa.