Placki wyborcze Kaczyńskiego
Wyborcze reklamówki Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, że bracia Kaczyńscy, jeśli tylko dojdą do władzy, nakarmią głodne polskie dzieci - pisze "Trybuna". Bliźniacy pokazują dzieci jedzące ziemniaczane placki i zapewniają, że tak będzie wyglądała syta i troszcząca się o niedożywionych IV Rzeczpospolita.
09.06.2005 | aktual.: 09.06.2005 15:26
Tymczasem urzędujący w stolicy Lech Kaczyński od trzech lat nie zajął się problemem 11 tys. głodnych, potrzebujących natychmiastowej pomocy warszawskich dzieci. Zamiast tego planuje budowę tzw. Muzeum Komunizmu SocLand, które przecież nie nakarmi nikogo oprócz obsadzonej na lukratywnych posadach dyrekcji, twierdzi gazeta.
"Trybuna" apeluje do prezydenta Kaczyńskiego, by przeznaczył na obiady dla dzieci 25 mln zł, które chce wydać na muzeum. Z badań przeprowadzonych w czerwcu i lipcu 2004 r. przez Polską Akcję Humanitarną wynika, że co trzeci uczeń szkoły podstawowej i gimnazjalnej zaczyna dzień na czczo i potrzebuje dodatkowego posiłku w czasie nauki. W tej grupie tylko dwie trzecie dzieci może liczyć na takie wsparcie. Do pozostałych uczniów nie dociera pomoc z żadnych instytucji. Część uczniów przyznaje, że jedynym powodem, dla którego chodzą do szkoły, jest talerz gorącej zupy, którą tam dostają.
PAH, która prowadzi program dożywiania dzieci w szkołach "Pajacyk", podaje, że średni koszt jednego ciepłego obiadu to 2,5 zł. I wcale nie muszą być to ziemniaczane placki wyborcze Kaczyńskich. - Zwykle, jeśli szkoła wyposażona jest w stołówkę, za tę cenę udaje się przygotować zupę i drugie danie - mówi Małgorzata Śledziewska z PAH.
Według obliczeń "Trybuny" 25 mln zł, które Kaczyński chce utopić w muzeum, pozwoliłoby na zakup 909 posiłków dla każdego z 11 tys. potrzebujących natychmiastowej pomocy dzieci. To oznacza, że można by je karmić przez 2,5 roku codziennie, łącznie z niedzielami i świętami.(PAP)