PolskaPJN: tego jest w szkołach za mało, a Tusk buduje "Orliki"

PJN: tego jest w szkołach za mało, a Tusk buduje "Orliki"

PJN popiera inicjatywę rozszerzenia edukacji historycznej - mówił wiceprezes tej partii europoseł Marek Migalski. Jak podkreślił, w programie ugrupowania znajduje się postulat zwiększenia liczby godzin historii i wychowania patriotycznego.

PJN: tego jest w szkołach za mało, a Tusk buduje "Orliki"
Źródło zdjęć: © PAP

- Bardzo się cieszymy, że dyskutujemy o problemie kształcenie i historii w szkołach - powiedział Migalski. Zaznaczył, że przypadająca w sobotę rocznica sowieckiej agresji na Polskę uzmysławia nam jak ważny jest problem nauczania historii i patriotyzmu.

- Dlatego z głęboką przykrością przyjmujemy to, że rząd PO i PSL tak naprawdę chciał uczynić z młodych Polaków ludzi umięśnionych, ale niespecjalnie wykształconych i wyedukowanych - stwierdził Migalski. W jego ocenie, nie jest bowiem przypadkowe, że rząd Donalda Tuska "rozpoczął swoją przygodę z edukacją" od budowy "Orlików", czyli miejsc gdzie można pokopać piłkę, a dopiero teraz wspomina o budowie "Świetlików", czy też "Koperników".

- To pokazuje, że dla tego rządu, dla tej partii ważniejsze jest to, żeby pokopać piłkę, żeby nasze dzieci były umięśnione, aniżeli wykształcone zwłaszcza w kwestiach historii - ocenił wiceprezes PJN.

Migalski skomentował ponadto deklarację minister edukacji Katarzyny Hall, że bierze pod uwagę możliwość zmian w dotychczasowych przepisach wprowadzających od przyszłego roku obowiązek szkolny dla sześciolatków. Przypomniał, iż był to jeden z podstawowych postulatów PJN.

- Lepiej późno niż wcale, tu mam na myśli decyzję pani minister. Szkoda, że pani minister ocenia to i wycofuje się z tego na swoim blogu, a nie w oficjalnym piśmie - powiedział. Jak ocenił, prawdopodobnie przyczyną takiej deklaracji jest nie "przemyślenie tej koncepcji i zrozumienie sytuacji, tylko kalkulacja finansowa". - Dzieci, które byłyby w szkole kosztowałyby budżet państwa, dzieci, będące w przedszkolu kosztują budżet samorządu. Wobec tego pani minister Hall po trzech latach przygotowywania tej reformy wycofuje się tylko dlatego, że minister Rostowski zrobił jej nieprzyjemną niespodziankę i zafundował wszystkim nam dziurę budżetową - zaznaczył Migalski.

List z apelem o zmianę rozporządzenia MEN ws. nauczania historii w sobotę skierował do premiera Donalda Tuska prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił w nim, że "nikt odpowiedzialny za przyszłość narodu i poziom wykształcenia młodych pokoleń nie może zaakceptować redukcji nauczania historii w programach szkolnych". Jego zdaniem, oznacza to w praktyce, że "nauczanie historii w szkole będzie kończyć się w pierwszej klasie liceum, w drugiej i trzeciej będzie realizowane jedynie w luźnych i niezobowiązujących formach".

Minister edukacji Katarzyna Hall komentując list prezesa PiS, napisała na swoim blogu, że nowa podstawa programowa, która zacznie wchodzić do liceów, techników i także szkół zasadniczych od 2012 roku, przywraca godne miejsce nauczania wiedzy historycznej. - Czy Pan jest temu przeciwny? Tak mam rozumieć Pana list do Premiera? Czy to tylko przedwyborcze zagranie pod publiczkę obnażające nieznajomość zmian w edukacji wprowadzanych przez obecny rząd - pytała Kaczyńskiego.

Zgodnie z wprowadzaną stopniowo od 1 września 2009 r. nową podstawą programową nauczania, nauka w liceach ogólnokształcących, technikach i zasadniczych szkołach zawodowych, będzie powiązana z nauką w gimnazjach - treści tam rozpoczęte będą kontynuowane w klasach pierwszych szkół ponadgimnazjalnych.

W pierwszej klasie liceum, technikum i zasadniczej szkoły zawodowej uczniowie poznają te same treści. Dopiero od drugiej klasy treści, jakie będą poznawać uczniowie, będą się różnić w zależności m.in. od typu szkoły czy profilu klasy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)