Pitera odpowie za korzystanie z tajnych dokumentów?
Julia Pitera przyznała, że pisząc raport o CBA, korzystała z materiałów objętych klauzulą "ściśle tajne". Z pisma szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego, do którego dotarł serwis tvp.info, wynika jednak, że w tym czasie takich uprawnień nie miała. Posłowie PiS uważają, że Pitera złamała prawo i chcą zawiadomić prokuraturę.
Pismo ministra Arabskiego w tej sprawie jest odpowiedzią na list przewodniczącego sejmowej speckomisji Jarosława Zielińskiego (PiS), który chciał rozwikłać niejasności związane z powstaniem raportu o funkcjonowaniu CBA.
Z medialnych wypowiedzi Julii Pitery, pełnomocniczki rządu ds. walki z korupcją wynika, że jej raport trafił na biurko Donalda Tuska w grudniu 2007 roku. Dwa miesiące później podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Pitera przyznała zaś, że jeden z dokumentów, z których korzystała podczas pisania raportu, miał klauzulę "ściśle tajne".
- Postanowiłem sprawdzić, czy pisząc raport, Julia Pitera miała uprawnienia dostępu do ściśle tajnych materiałów - tłumaczy poseł Zieliński.
Z odpowiedzi szefa kancelarii premiera wynika, że w tym czasie Pitera takich uprawnień nie miała. "Pani Julia Pitera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, posiada poświadczenie bezpieczeństwa upoważniające do dostępu do informacji niejawnych o klauzuli 'ściśle tajne' wydane w dniu 6 grudnia 2007 roku przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i została przeszkolona w dniu 7 stycznia 2008 roku" - pisze Arabski w piśmie, do którego dotarł serwis internetowy tvp.info.
- Jednak z ustawy o ochronie informacji niejawnych wyraźnie wynika, że dostęp do dokumentów ściśle tajnych musi poprzedzić szkolenie, a Tomasz Arabski pisze, że Pitera przeszła przeszkolenie już po napisaniu raportu o CBA. Korzystając z materiałów ściśle tajnych złamała więc prawo - mówi Jarosław Zieliński.
Z tym zarzutem nie zgadza się pełnomocniczka rządu ds. walki korupcją.
- W połowie 2007 startowałam w wyborach na szefa NIK i wtedy przeszłam pełną procedurę dostępu do informacji niejawnych - mówi w rozmowie z serwisem internetowym tvp.info Julia Pitera.
Dlaczego jednak przeszkolenie przeszła dopiero w styczniu? - Bo wtedy formalnie wydano mi ten certyfikat - tłumaczy.
Zdaniem polityków PiS, do czasu przejścia szkolenia Pitera nie miała prawa korzystać ze ściśle tajnych materiałów. Dlatego pracują nad wnioskiem do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez pełnomocniczkę rządu.
We wniosku znajdzie się też informacja, że Pitera mogła przekroczyć swoje uprawnienia. Premier powołał ją bowiem w celu opracowania programu walki z korupcją, a nie sprawowania nadzoru nad służbami specjalnymi.
Główna część raportu Julii Pitery o nieprawidłowościach w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym została odtajniona w grudniu 2008 roku. Pitera napisała w nim m.in., że CBA kupowało broń bez odpowiednich zezwoleń i wykorzystywało sprawę posłanki PO Beaty Sawickiej na potrzeby kampanii wyborczej PiS.
Wiktor Ferfecki