PiS wyremontował nam dom. Piękny kościół im wyszedł
Kto nie widział i nie słyszał, ten nie uwierzy. Przedstawiciele PiS ogłosili w weekend, że przeprowadzili "gruntowny remont domu, który nazywa się Polska" i chcą, by od teraz panował w nim spokój i porządek. Prace remontowe zakończyły się zamontowaniem wielkiego krzyża na dachu chałupki.
03.12.2018 | aktual.: 04.12.2018 10:38
Miłujemy wszystkich (nawet Unię Europejską z tą jej praworządnością) i mamy plan dla wszystkich (dla ojców, matek, dzieci i emerytów, dla wsi, miasteczek, nawet tych obrzydliwych metropolii, które na PiS nie głosują). Nie lękajcie się Polacy - partia dostrzega wszystkie wasze problemy, nawet wysokie ceny masła i mleka (rząd monitoruje sytuację i bardzo się nią niepokoi).
Odkurzyli nawet "unijną szmatę"
To obraz PiS z akademii zorganizowanej w sobotnie popołudnie przez PiS, ku czci PiS. Powodem była 3. rocznica objęcia rządów przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Na potrzeby imprezy wyciągnięto nawet "unijną szmatę" (jak mawia posłanka Krystyna Pawłowicz o fladze UE) i powieszono ją pomiędzy dwiema flagami Polski.
Przebiegu akademii nic nie miało prawa zakłócić, a już na pewno nie dziennikarze swoimi pytaniami. Te zadawała publiczność zaproszona przez PiS. Tu organizatorzy wyraźnie zainspirowali się Władimirem Putinem. Prezydent Rosji co roku organizuje telekonferencje, w których padają podchwytliwe pytania, np. dlaczego jest najmądrzejszy i jak robi to, że jest najmądrzejszy.
"Po tych trzech latach, kiedy przeprowadziliśmy gruntowny remont domu, który nazywa się Polska – a podczas remontu czasami jest trochę nerwowo, sąsiad się trochę zdenerwuje, bo hałasujemy, czasami trzeba to mieszkanie umeblować na nowo – jest teraz czas na bezpieczny rozwój, na spokój, na stabilność" – mówił premier.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że "jesteśmy obozem politycznym zmiany, który rozumie poczucie stabilności. Chcemy ją dać, nie chcemy, by walka polityczna wyglądała jak walki plemienne. Zapraszamy opozycję do dyskusji".
Po tych słowach premiera na słuchaczy mógł spłynąć spokój. I nieważne jakiej partii wyborcy kibicują, skąd przybywają i dokąd zmierzają. "Stabilność i spokój" – to musiało zapłodnić wyobraźnię każdego. I uspokoić. Na radość było za wcześnie.
Partia z Kościołem, a Kościół naucza partię
Tak to już bywa w ostatnich latach, że opuszczając stolicę i udając się w kierunku Torunia, polityków ogarnia religijne uniesienie. Tym razem większe nawet niż zazwyczaj, bo i okazji podniosła – 27-lecie rozgłośni ojca Tadeusza Rydzyka. I tam usłyszeliśmy od władzy wszystko, czego władza nie powiedziała na swojej akademii.
"(…) Matko Boska Nieustającej Pomocy, to jest moja wielka prośba, wielkie zawołanie: Miej w opiece naród cały. Również tych, którzy nie kochają Polski, aż tak mocno jeszcze póki co, tak jak my tutaj, tak jak cała Rodzina Radia Maryja, której składam najlepsze życzenia (...)" – mówił Mateusz Morawiecki.
Premier dookreśli również na czym według niego polega szczęście: "(…) żeby wszyscy, którzy trochę błądzą, jeszcze nie czują tak do końca tego piękna, które w słowie i w wartościach związanych z Polską się mieszczą, żeby to wszystko pojęli, bo myślę, że wtedy tak naprawdę będziemy wszyscy dogłębnie szczęśliwi".
Czy premier oczekuje niemożliwego? Oczywiście, że nie. U ojca Rydzyka widzieliśmy odmawiającego różaniec posła Stanisława Piotrowicza (dawniej oddanego komunistom) i posła Łukasza Zbonikowskiego (jego wyczyny małżeńskie przeraziły swego czasu nawet PiS).
A ponieważ PiS (u Rydzyka stawiła się silna reprezentacja ministrów) pokazał jak religijni są jego reprezentanci, zapewne wziął sobie do serca to, co o ochronie życia poczętego powiedział arcybiskup Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński.
- Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości. Słyszycie to, politycy polscy? I państwo, które świadomie pozwala na zabijanie własnych dzieci jest państwem bez przyszłości – pouczył członków rządu.
Żaden z nich nie zaprotestował (może dlatego, że hierarcha nieco postraszył: "Albo przyjdą na Wasze miejsce inni, mający serce, albo zabite zostanie serce Narodu"). Mamy więc dwie możliwości – albo posłuchają pasterza, a wtedy ich religijność jest na pokaz, albo w najbliższym czasie wróci temat zaostrzenia przepisów aborcyjnych.
Ziemia do rządu: mamy problem z lokatorami
Nie będę oceniał, jak się udał remont naszego wspólnego domu przeprowadzony przez PiS – to najlepiej ocenią Polacy podczas najbliższych wyborów. Widzę jednak już teraz, że w tej wyremontowanej chałupie może być problem z niektórymi lokatorami, czy może w ich przypadku – z przypadkowymi najemcami.
Nie wszyscy kochają Polskę tak, jak pojmuje to premier. To jednak nie ich wina, że PiS na dachu domu - ku powszechnemu szczęściu - chce postawić krzyż.