PiS woli mianowanie niż konkursy
PiS chce zlikwidować konkursy na wysokie
stanowiska urzędnicze - ogłasza "Gazeta Wyborcza". - Szukają
bocznej furtki, by obsadzać stanowiska z nadania politycznego -
komentuje przewodniczący Rady Służby Cywilnej prof. Marek Rocki.
21.01.2006 | aktual.: 21.01.2006 07:45
PiS chce znieść obowiązek organizowania konkursów na kierownicze stanowiska w agencjach, funduszach (np. KRUS, ZUS, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska) czy urzędach wojewódzkich. Jeżeli dokument zostanie przyjęty, to zlikwiduje obecnie obowiązujące przepisy, czyli ustawę o służbie cywilnej i tzw. ustawę Belki o przeprowadzaniu konkursów na stanowiska kierowników centralnych urzędów państwowych, funduszy i agencji.
Zmiana ustawy to jeden z punktów paktu stabilizacyjnego, od którego PiS uzależnia koalicję z innymi partiami. Zdaniem wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego PiS Marka Kuchcińskiego ustawa o służbie cywilnej w obecnym kształcie toruje drogę do kariery urzędnikom z PRL-owskim stażem pracy, bo to oni stanowią większość wśród urzędników mianowanych. - A czy tacy ludzie sprawdzają się w czasach demokracji? - pyta Kuchciński
Jeżeli PiS-owi nie uda się znaleźć koalicjantów do podpisania paktu, to będzie próbował już w lutym przeforsować w Sejmie nowelizację ustawy o służbie cywilnej, żeby ominąć przepisy konkursowe.
Co przeszkadza PiS-owi? Ustawa o służbie cywilnej wymaga, by wyżsi urzędnicy państwowi (dyrektorzy wydziałów urzędów wojewódzkich czy departamentów ministerstw i ich zastępcy) byli wybierani w konkursach, w których mogą brać udział tylko urzędnicy mianowani (czyli tacy, którzy są po studiach, zdali odpowiedni egzamin, znają język obcy i mają minimum dwuletni staż pracy w urzędzie). Rygory te mają blokować nominacje z politycznego i towarzyskiego klucza. PiS chce je znieść.
- Mamy około 3 tys. urzędników mianowanych - argumentuje poseł PiS Artur Górski. - Połowa zdała egzamin w ubiegłym roku, za rządów SLD! W tym czasie zostały obniżone wymagania co do znajomości języka obcego. Rząd jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. Czy może realizować swoją politykę przez urzędników powiązanych z dzisiejszą opozycją?
Zarówno Górski, jak i Kuchciński są członkami Rady Służby Cywilnej, której zadaniem jest czuwanie nad prawidłowością konkursów na urzędnicze posady.
Przewodniczący Rady Służby Cywilnej w latach 1999-2005 Mirosław Stec propozycję PiS nazwał "powrotem do PRL-owskiego mianowania politycznego i zaprzeczeniem idei służby cywilnej". - To oczywiste, że kierują się własnym interesem politycznym, a nie troską o to, że mianowanych urzędników jest za mało - mówi Stec. - Liczba mianowanych urzędników jest wystarczająca - około 4 tys. Ci z PRL-u są już w mniejszości.