PiS szuka winnych. Politycy nieoficjalnie przyznają
Prawo i Sprawiedliwość liczyło w wyborach na dużo więcej. Teraz przyszedł czas na analizy i szukanie winnych. Politycy partii przyznają, co mogło im zaszkodzić.
We wtorek 17 października Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki głosowania do Sejmu i Senatu. W wyborach do Sejmu PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, KO - 30,70 proc., Trzecia Droga - 14,40 proc., Nowa Lewica - 8,61 proc., Konfederacja - 7,16 proc.
Polacy w niedzielnym głosowaniu wybrali 460 posłów i 100 senatorów. Frekwencja w wyborach do Sejmu wyniosła 74,38 proc., zaś w wyborach do Senatu 74,31 proc.
Teraz przyszedł czas na wnioski, szczególnie dla PiS, które nie jest w stanie samodzielnie stworzyć rządu. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", partia przyznaje, że afera wizowa jej zaszkodziła. - Ludzie zobaczyli, że jesteśmy hipokrytami, rozpisujemy referendum w sprawie imigrantów, a na zapleczu handlujemy wizami. Zgubiła nas buta i arogancja - słychać głosy w Zjednoczonej Prawicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy PiS. Od czego się zaczęło?
Rozmówcy z PiS są zdania, że problem pojawił się razem z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. - Straciliśmy wtedy umiarkowanych konserwatystów, takich, którzy są z Kościołem, ale nie co niedziela - mówią gazecie rozmówcy.
Prócz analiz słychać głosy krytyki wobec konkretnych osób. Jak twierdzi "Wyborcza", "z obozu Zbigniewa Ziobry, który ma w Sejmie 18 posłów, dochodzą głosy krytyki premiera Mateusza Morawieckiego".
Pojawiają się spekulacje, że Suwerenna Polska będzie chciała stworzyć odrębny klub, a tego na pewno nie chciałby Jarosław Kaczyński. Jedynie utrzymując Zjednoczoną Prawicę, PiS utrzyma możliwość podtrzymywania w Sejmie prezydenckiego weta.
Źródło: wyborcza.pl