PiS rozpocznie kampanię przed referendum w stolicy
PiS zwróci się do NIK o zbadanie konkursów w stolicy. Chodzi wywiad Hanny Gronkiewicz-Waltz dla Radia Zet. - Dziś Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, iż konkursy w mieście stołecznym Warszawa są ustawiane pod konkretne osoby. Najpierw jest osoba, potem konkurs - powiedziała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska. Z kolei szefowa warszawskiej PO Małgorzata-Kidawa Błońska powiedziała, że "PiS już chyba naprawdę nie ma czego się w Warszawie czepiać".
20.09.2013 | aktual.: 20.09.2013 15:57
W niedzielę w Warszawie PiS rozpocznie kampanię przed referendum ws. odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Podczas specjalnej konwencji zostanie zaprezentowane m.in. hasło kampanii.
W konwencji, która odbędzie się w jednej z muzycznych szkół na warszawskiej Pradze, udział wezmą prezes partii Jarosław Kaczyński, wiceprezes partii, szef warszawskich struktur Mariusz Kamiński oraz kandydat PiS na premiera w rządzie technicznym prof. Piotr Gliński.
Rzecznik PiS Adam Hofman powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej w sejmie, że tytuł konwencji będzie brzmiał: "W jak Warszawa". Mówił też, że do czasu referendum warszawscy posłowie i radni PiS będą pokazywali "wpadki, a także poważne porażki Hanny Gronkiewicz-Waltz". W piątek politycy PiS zapowiedzieli, że złożą wniosek do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o kontrolę procedur konkursowych m.in. na stanowiska dyrektorskie w Warszawie.
"Konkursy są ustawiane"
PiS uznał za zasadne zwrócić się do NIK o zbadanie konkursów w stolicy po piątkowym wywiadzie Gronkiewicz-Waltz dla Radia Zet. - Dziś Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, iż konkursy w mieście stołecznym Warszawa są ustawiane pod konkretne osoby. Najpierw jest osoba, potem konkurs - powiedziała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska.
Na pytanie w wywiadzie dlaczego nie ma na razie szefa Zarządu Transportu Miejskiego Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała, że "jest przecież pełniący obowiązki człowiek, który pracuje wiele, wiele lat jako wicedyrektor ZTM. (...) poszukujemy osoby, które zgodziłyby się tutaj przyjść i potem ogłosimy konkurs, poszukujemy osoby, czy są na rynku osoby, które mogłyby stanąć do konkursu, ponieważ wiele razy żeśmy ogłaszali konkursy, do których nikt się nie zgłaszał, albo osoby, które nie spełniały wymagań".
Z kolei szefowa warszawskiej PO Małgorzata-Kidawa Błońska powiedziała, że "PiS już chyba naprawdę nie ma czego się w Warszawie czepiać". - Jeżeli szuka się dobrych, odpowiedzialnych pracowników, to robi się taką pierwszą preselekcję, szuka się osób, które mogłyby spełniać odpowiednie warunki. To nie jest tak, że może przyjść osoba, która nie zna miasta, nie ma doświadczenia w zarządzaniu - zaznaczyła posłanka PO.
Kidawa-Błońska zapewniła też, że nie boi się żadnych kontroli NIK w ratuszu, bo - jak oceniła - prezydent Warszawy bardzo dba o jasność procedur.
Według Kidawy-Błońskiej zarzuty PiS to polityczny atak, a nie merytoryczna krytyka prezydent Warszawy. Jak zauważyła, zbliża się referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy, dlatego ataki Prawa i Sprawiedliwości będą się nasilać. - Referendum nie robi się po to, żeby odwoływać kogoś z powodów politycznych, nie ma ani jednego merytorycznego powodu do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz - stwierdziła.
Zdaniem Kidawy-Błońskiej PiS traktuje przygotowania do referendum, jako "trening przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi". - Pamiętam, jak PiS prowadził poprzednie kampanie, więc spodziewam się wszystkiego najgorszego - dodała.
Natomiast szef PiS Jarosław Kaczyński powiedział w piątek na konferencji prasowej, że działacze PiS będą się angażowali w sprawę referendum, bo angażują się w sprawę polskiej demokracji. W jego ocenie, obecnie w Polsce "mechanizmy demokracji działają źle". - Jeśli dzięki oddolnym inicjatywom są one jakoś ożywiane, a mechanizm kontroli społecznej jakoś zaczyna funkcjonować, to każda partia, a już na pewno partia opozycyjna, powinna w tym uczestniczyć - podkreślił prezes PiS.
Według Kaczyńskiego zachęcanie do tego, by nie brać udziału w referendum jest "naganne, w szczególności, jeśli to robi prezydent lub premier".
W ubiegłym tygodniu politycy PiS pytani o referendum wyrażali przekonanie, że osąd warszawiaków będzie krytyczny dla Gronkiewicz-Waltz.
Jarosław Zieliński, który zasiada w komitecie politycznym PiS zapowiedział, że politycy PiS zaangażują się w akcję przed referendalną bardzo mocno, podobnie jak robili to w innych tegorocznych kampaniach np. na Podkarpaciu czy w Elblągu.
Politycy PiS zapowiadają, że partia do czasu październikowego referendum przeprowadzi kampanię skierowaną do warszawiaków, w której - jak zapowiadał szef klubu PiS Mariusz Błaszczak - będą pokazywać, do czego doprowadziła prezydentura Gronkiewicz-Waltz i zachęcać, aby wyciągać wnioski.
Kamiński potwierdził w lipcu w rozmowie z mediami, że Gliński będzie kandydatem PiS na prezydenta Warszawy, jeżeli uda się odwołać Gronkiewicz-Waltz. Kaczyński wielokrotnie podkreślał, że Gliński świetnie sprawdziłby się jako prezydent stolicy. "Byłbym bardzo za tym, jeżeli tylko się zgodzi. Uważam, że byłby świetnym kandydatem. (...) Jeżeli tylko profesor byłby gotów, to ja go poprę, ale oczywiście to jest decyzja partii, nie tylko moja" - mówił już w lipcu prezes PiS.
Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy wzięli udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 tys. 430 osób.
Gdyby Gronkiewicz-Waltz została odwołana, osobę pełniącą funkcję prezydenta miasta (tzw. komisarza) "niezwłocznie" wyznaczyłby premier. Swoją funkcję pełniłaby ona do czasu wyboru nowego prezydenta.