PiS przeciw projektowi konstytucji europejskiej
Prawo i Sprawiedliwość domaga się, by Polska
decydowała o akceptacji konstytucji UE w drodze referendum. Uważa,
że przyjęty przez Konwent Europejski jej projekt godzi w interesy
Polski i ogranicza jej suwerenność.
Lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oświadczył na niedzielnej konferencji prasowej w Warszawie, iż jego partia domaga się, by rząd zajął jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Według PiS, referendum dotyczące akceptacji konstytucji UE mogłoby się odbyć razem z wyborami w czerwcu 2004 roku.
"Domagamy się jednoznacznego stanowiska podtrzymującego rozwiązania nicejskie i odmawiamy, by Polska miała zrezygnować z samodzielności w wielu strategicznych obszarach" - powiedział Kaczyński. Dodał, że PiS jest też przeciwny nieumieszczaniu w konstytucji wartości chrześcijańskich. "Pominięcie chrześcijaństwa jest oszustwem i manią lewicowych elit, które nienawidzą religii" -powiedział. Jak tłumaczył Mariusz Kamiński, przyjęty przez Konwent Europejski projekt konstytucji zmienia korzystny dla Polski podział głosów w Radzie Europy. System przyjęty na szczycie w Nicei zakładał, że Polska miałaby 27 głosów, a na przykład Niemcy - 29. Projekt konstytucji przyjęty przez Konwent faworyzuje kraje o dużej liczbie ludności, takie jak Francja i Niemcy.
"Propozycja zgłoszona przez Konwent oznacza w praktyce, że każda decyzja dotycząca spraw strategicznych, na przykład imigracji czy przemysłu, którą poparłaby Francja czy Niemcy oraz trzy lub cztery mniejsze kraje, obowiązywałaby w Polsce" - powiedział Kamiński.
Według Kaczyńskiego, Polska "została oszukana". "To nie jest tak, że Polska, mająca własną kulturę i własną tożsamość, ma być terroryzowana przez szaleństwa głupców z Paryża, wspieranych przez głupców z Warszawy i paru jeszcze innych" - oświadczył Kaczyński.
O ostatecznym kształcie unijnej konstytucji zadecyduje konferencja międzyrządowa obecnych i przyszłych państw członkowskich, która rozpocznie się w październiku i potrwa do maja 2004 roku. W konwencie prócz delegatów rządowych zasiadali przedstawiciele parlamentów narodowych, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Minister ds. europejskich Danuta Huebner, która m.in. reprezentowała rząd RP, uznała wynik konwentu za "wielki sukces", choć przyznała, że "każdy z nas ma swoje 5%, które go boli czy martwi w tej konstytucji".
Wymieniła w tym kontekście zapowiedzianą na 2009 rok reformę podejmowania decyzji, ograniczającą wpływy Polski w Radzie Ministrów, oraz możliwość powołania przez grupę państw członkowskich wspólnych struktur obronnych, które mogą zagrozić wyłączności NATO w tej dziedzinie.
W myśl projektu korzystny dla Polski system, uzgodniony w 2000 roku w Nicei, zostanie zastąpiony w 2009 roku systemem, w którym do podjęcia decyzji wystarczy połowa państw Unii, zamieszkana przez 60 proc. jej ludności. Ograniczy on możliwości blokowania wspólnych decyzji przez Polskę i Hiszpanię o połowę, a pozwoli zachować je Niemcom, Francji, Wielkiej Brytanii i Włochom. W ostatniej chwili z projektu wypadła klauzula umożliwiająca przedłużenie systemu z Nicei o trzy lata, do 2012 roku. (iza)