PiS padło ofiarą własnego pośpiechu. Drobna pomyłka zastopuje przejęcie Sądu Najwyższego
Prawo i Sprawiedliwość padło ofiarą własnego pośpiechu. Z Sejmu wysłano do Senatu wewnętrznie sprzeczną ustawę. W jednym miejscu mówi ona o pięciu kandydatach na I prezesa Sądu Najwyższego, a w innym o trzech. Jeśli Senat zdecyduje się naprawić błąd, ustawa będzie musiała wrócić do Sejmu, który jest na wakacjach. Jeśli zostawi to jak jest, Andrzej Duda będzie mógł z czystym sumieniem zawetować ustawę.
21.07.2017 16:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszystko szło według planu: Prawo i Sprawiedliwość błyskawicznie wrzuciło do Sejmu projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, a posłowie przeprowadzali ją przez kolejne czytania. Opór opozycji łamali marszałkowie Kuchciński i Brudziński, a także przewodniczący Piotrowicz.
*Ustawa PiS o Sądzie Najwyższym przegłosowana *
Zaraz po przyjęciu ustawy przez Sejm, zajęła się nią senacka komisja. W piątek od rana trwa debata w Senacie, który ma prawo zgłosić do projektu swoje poprawki. Oczekiwano jednak, że poprawek nie będzie, bo musiałyby one wrócić do Sejmu, który wczoraj wieczorem wyjechał na wakacje, a wróci dopiero we wrześniu.
Być może jednak konieczne będzie zwołane naprędce dodatkowe posiedzenie. Bo przez sejmowy pośpiech posłowie Prawa i Sprawiedliwości popełnili błąd. Zauważył go senator Marek Borowski. Sprawa dotyczy wyboru I prezesa Sądu Najwyższego. Zgromadzenie Ogólne sędziów przedstawia swoich kandydatów prezydentowi. W pierwszej wersji ustawy kandydatów miało być trzech, ale postanowiono zmienić tę liczbę na pięciu.
W tym celu Prawo i Sprawiedliwość złożyło poprawkę (ma numer 26), która w art. 12 ustawy zmienia “trzech” na “pięciu”. Przeoczono, że o liczbie kandydatów zgłoszony prezydentowi jest jeszcze mowa w art. 18 ustawy. Tam nadal widnieje liczebnik “trzech”. A to oznacza, że ustawa jest wewnętrznie sprzeczna. - To nieprawda, wszystko jest załatwione w poprawkach - przekonuje poseł-sprawozdawca Andrzej Matusiewicz w rozmowie z Wirtualną Polską. - Panu senatorowi Borowskiemu coś się zdaje - mówi.
Kiedy tłumaczymy posłowi, że w druku senackim rzeczywiście występują dwie wersje, przekonuje, że to musi być pomyłka pisarska. - Proszę zobaczyć na to, co wyszło z Sejmu, tam jest dobra wersja - przekonuje. - A poza tym ja już jestem w Przemyślu, nie wiem co tam jest - dodaje. Ale w druku sejmowym, który został przekazany do Senatu, również mamy dwie wersje. W dodatku jeśli dokładnie przejrzeć poprawki zgłoszone przez PiS (tylko te zostały przyjęte), widać, że żadna z nich nie dotyczy art. 18.
- Jeśli są tam elementy do poprawienia, to zależy czy senatorowie złożą poprawkę. Jeśli złożą, to Sejm musiałby się zebrać na dodatkowym posiedzeniu, aby poprawkę przyjąć - mówi poseł Marek Ast. Jednak środę w TVP Jarosław Kaczyński mówił, że posłowie mają już kupione bilety na wakacje. - Wakacje zaczynają się w sierpniu, więc jest jeszcze możliwość zwołania dodatkowego posiedzenia w tym ostatnim tygodniu lipca - dodaje.
Możliwe więc, że przez jedno przeoczenie opóźniona zostanie ofensywa PiS. Posłowie będą musieli przyjechać specjalnie po to, by przegłosować jedną poprawkę. To oznacza też przedłużenie kryzysu politycznego, i tak już bardzo kosztownego dla PiS. Wszystko przez “trzech” i ”pięciu”. W programie Prawa i Sprawiedliwości z 2014 roku można przeczytać: "Trzeci cel to wyeliminowanie nazbyt częstych i pospiesznie wprowadzanych zmian w obowiązujących ustawach. Tworzenie prawa nie może być ekspresowym, interwencyjnym na bieżące zdarzenia".