PiS miał swój pomysł na "edukację seksualną". O rakotwórczej antykoncepcji i komunikacji zarodka z matką. "To kuriozum"
Jeszcze w ubiegłym roku rząd PiS miał swój pomysł na "edukację seksualną". To program "W stronę dojrzałości", realizowany w szkołach średnich ze środków Ministerstwa Zdrowia. Młodzież miała dowiadywać się na zajęciach, że antykoncepcja prowadzi do śmierci, a zarodek komunikuje się z matką. - To kuriozum - komentuje WP edukatorka seksualna.
W środę wieczorem Sejm skierował projekt nowelizacji kodeksu karnego ws. edukacji seksualnej do dalszych prac w komisji.
Zgodnie z projektem karze grzywny, a nawet pozbawienia wolności do lat trzech będzie podlegał ten, "kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich obcowania płciowego". Proponowane zmiany obejmują kary za prowadzenie edukacji seksualnej w szkołach bez zgody rodziców małoletnich uczniów. Zmiany mogą też uderzyć m.in. w lekarzy czy edukatorów seksualnych.
Projekt popiera PiS, który chce podnieść granicę kary do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.
Szum wokół edukacji seksualnej. Jarosław Gowin o Anji Rubik: mam inne autorytety
Finansowanie z ministerstwa zdrowia, wsparcie katolickich fundacji
W ubiegłym roku rząd miał swój pomysł na "edukację seksualną". Mowa o warsztatach dla uczniów liceów, techników i szkół branżowych pierwszego stopnia pod nazwą "W stronę dojrzałości", które finansowane były przez Ministerstwo Zdrowia. Warsztaty prowadzili "wykwalifikowani tutorzy" (osoby z wyższym wykształceniem psychologicznym, medycznym lub innym pedagogicznym, które przeszły kurs online) zatrudniani przez firmę zewnętrzną. Realizacja warsztatów była wspierana przez m.in. promującą katolickie wartości fundację "Czyste serca", a także Fundację Evangelium Vitae sióstr Boromeuszek oferującą leczenie niepłodności metodami naprotechnologii.
Celem warsztatów miała być nauka o dojrzewaniu, przygotowanie do małżeństwa i rodzicielstwa oraz przedstawienie tematów zdrowia prokreacyjnego, także w aspekcie profilaktyki i leczenia niepłodności.
Zajęcia miały zakończyć się 15 czerwca 2019 roku. Program zamknięto jednak 31 grudnia 2018 roku.
Antykoncepcja, która ma powodować raka
Kiedy projekt ruszał w kwietniu ubiegłego roku, na jego stronie umieszczone zostały filmy szkoleniowe dla tutorów, które opisywał oko.press. Można było dowiedzieć się z nich m.in., że stosowanie prezerwatyw jest rakotwórcze, a ich używanie nie gwarantuje ochrony przed ciążą ani chorobami wenerycznymi, bo występują w nich mikropory, przez które może przenikać sperma.
To nie wszystko. W ramach warsztatów młodzież miała dowiadywać się też, że antykoncepcja hormonalna może prowadzić do chorób wątroby, depresji, a nawet śmierci. I że zarodek komunikuje się z mamą i mówi do niej: "jestem, przyjmij mnie, przygotuj dla mnie swoją podusię, kołderkę, pulchną kołyseczkę".
Po tym, jak dziennikarze zaczęli opisywać sprawę, filmy szkoleniowe zniknęły ze strony internetowej. Ministerstwo Zdrowia przekazało im wówczas przewodniki metodyczne dla tutorów, a w nich zawarte były m.in. informacje: seks przedmałżeński prowadzi do załamania psychicznego i uzależnień, a jedyną właściwą i skuteczną metodą antykoncepcji jest ta naturalna.
Edukacja seksualna. Program "W stronę dojrzałości" to "wiedza przestarzała"
- Informacje zawarte w programie "W stronę dojrzałości" nie były zgodne z najnowszą wiedzą, a często ze zdrowym rozsądkiem. Oczywiście stosowanie prezerwatyw nie jest rakotwórcze, antykoncepcja hormonalna nie prowadzi do depresji, a zarodek nie komunikuje się z matką. Te punkty to jest zwyczajne kuriozum - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Jurek, edukatorka seksualna z Fundacji Spunk.
- Mam nadzieję,że młodzież nie dawała się na to nabrać, bo przekazywanie informacji niezgodnych z najnowszą wiedzą jest nieodpowiedzialne. To robienie ich w przysłowiowego balona, po prostu okłamywanie - dodaje.
Anna Jurek pracuje z młodzieżą i mówi, że są oni żądni wiedzy. - Potrzebują informacji o tym, co jest normalne w procesie dojrzewania, a co może niepokoić, jak sobie radzić z trudnościami dorastania. Kluczowe jest przekazywanie wiedzy aktualnej, i możliwie neutralnej światopoglądowo. Tworzenie programu, który jest popierany ministerialnie i przekazuje nieprawdziwe informacje, straszy seksualnością i przekazuje "jedynie prawdziwe i moralnie poprawne" podejście do seksualności, jest nieuczciwe - ocenia.
"Brak wiedzy i manipulacja"
Jej zdaniem brakuje nam otwartej debaty publicznej na temat edukacji seksualnej. - To, co słyszy się czasami od polityków, że edukacja seksualna to uczenie pozycji seksualnych czy namawianie 4 latka do masturbacji... jest nieprawdopodobne. Co za tym stoi, trudno powiedzieć. Stawiałabym na brak wiedzy i niechęć do niej, manipulację i cyniczną grę polityczną - stwierdza.
Podkreśla, że na edukację seksualną powinniśmy patrzeć w kontekście zdrowia i dobrostanu człowieka. - Na przełomie lat 60/70. Holandia mierzyła się z tym, że wskaźnik chorób przenoszonych drogą płciową był tak duży, że trzeba było szybkiej reakcji, konkretnych działań. Postawili na zdrowie, profilaktykę, edukację, dostęp do wiedzy, dostęp do służby zdrowia dla nastolatków poniżej 18 roku życia. I wygrali. Przed nami jeszcze długa droga - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl