PiS: konieczna ewakuacja z Mariupola. MSZ odpowiada: na razie nie ma potrzeby
PiS i przedstawiciele Polonii z Mariupola apelują do rządu o podjęcie działań ws. ewakuacji kilkudziesięciu Polaków z tego miasta. Według wiceszefa MSZ Rafała Trzaskowskiego sytuacja w Mariupolu jest obecnie stabilna. - Jeżeli cokolwiek się zmieni, będziemy gotowi do ewakuacji - zapewnia.
22.09.2015 | aktual.: 22.09.2015 14:26
O potrzebie ewakuacji mówili szef sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą Adam Lipiński, poseł Michał Dworczyk i Andrzej Iwaszko, szef polskiej organizacji w Mariupolu.
- Chcemy zaapelować do polskiego rządu, do premier Ewy Kopacz o ewakuację kilkudziesięciu naszych rodaków z Mariupola. Od ponad roku te osoby zabiegają o to, żeby przyjechać do Polski i rozpocząć normalne życie. Mariupol był przez pewien czas zajęty przez separatystów, potem był blisko linii frontu, dzisiaj jest kilka kilometrów od linii demarkacyjnej oddzielającej wojska ukraińskie od prorosyjskich separatystów - powiedział Dworczyk.
Skonkretyzował, że o ewakuację zabiega ponad 80 osób. - Oni nie oczekują opieki socjalnej, utrzymania przez państwo polskie. Chcą przyjechać i po krótkim programie adaptacyjnym żyć, płacić podatki - zaznaczył.
Dodał, że premier Kopacz informowała m.in. organizacje zajmujące się Polakami na wschodzie, że w tej chwili państwo polskie nie przewiduje ewakuacji. - Dzisiaj jeżeli jesteśmy tacy empatyczni i planujemy przyjęcie do kilkunastu tysięcy z Afryki, tym bardziej powinniśmy wykazać wrażliwość i przyjąć ponad 80 osób, które mają Kartę Polaka, są Polakami i chcą rozpocząć nowe życie w naszym kraju - argumentował.
Lipiński o sytuacji Polaków w Mariupolu: to są rzeczy dość szokujące
Z kolei Lipiński zapowiedział, że w najbliższych dniach zwoła posiedzenie komisji ds. łączności z Polakami za granicą. Będzie dotyczyło sytuacji Polaków w Mariupolu. Poinformował, że dotarł od niego list, podpisany przez Polaków z Mariupola, w którym jest opisane ich ciężkie położenie. - To są rzeczy dość szokujące. Sądzę, że przyjmiemy stanowisko, apel do pani premier - podkreślił.
W liście skierowanym do premier Kopacz i prezydenta Andrzeja Dudy, mieszkańcy Mariupola przyznają, że są w stałym kontakcie z konsulatem w Charkowie, który udziela wsparcia finansowego i materialnego.
- Najważniejsze czego nie mieli i nie mają Polacy z Mariupola to bezpieczeństwo. Kiedy wieczorem ludzie schodzą na nocleg do piwnic, kiedy dzieci rozróżniają rodzaj broni, która jest używana przez rosyjsko-terrorystyczne wojska podczas ostrzałów, kiedy żyjesz w ciągłym oczekiwaniu ofensywy, a na korytarzu zawsze stoi walizka z najbardziej niezbędnymi rzeczami na wypadek ewakuacji, pozostałe rzeczy schodzą na dalszy plan - napisano w liście.
Autorzy listu przypominają, że po ostrzale okolic Mariupola w połowie sierpnia zostało uszkodzonych 150 budynków, a kilka osób zostało rannych. Apelują o objęcie ich programem rządowym, pytają o formy wsparcia, na jakie mogą liczyć. Podkreślają, że są gotowi wyjechać na własną rękę.
- Nie mamy wygórowanych wymagań, jesteśmy gotowi pracować społecznie za bezpieczny dach nad głową i sprzątać ulice w razie potrzeby - podkreślają.
Trzaskowski: Mariupol jest w tej chwili w rękach ukraińskich
Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski był we wtorek pytany przez dziennikarzy o Polaków z Mariupola, czy Polska jest w stanie ich przyjąć i na jakich zasadach.
- Bądźmy konsekwentni, my uznajemy Ukrainę za państwo stabilne i suwerenne, i tam, gdzie są separatyści, stamtąd natychmiast wycofaliśmy polskich obywateli do Polski, zorganizowaliśmy wzorową akcję. Natomiast Mariupol jest w tej chwili w rękach ukraińskich, jest częścią suwerennego terytorium Ukrainy, pod kontrolą Ukrainy, bo oczywiście Donbas też jest suwerenną częścią Ukrainy, ale nie ma tam kontroli ukraińskiego państwa - powiedział.
- My jesteśmy w kontakcie z tymi ludźmi, około 200 jest tych ludzi. Jeżeli nie daj Boże sytuacja by się tam pogorszyła, to oczywiście będziemy gotowi na wszelkiego rodzaju działania, ale nie może być tak, jeżeli mamy stabilne państwo, że mówimy, że wszyscy Polacy, którzy są na terytorium Ukrainy, będą w tym momencie przyjęci przez Polskę. To by znaczyło, że nie wierzymy w to, że Ukraina jest stabilnym państwem - dodał.
- Jeżeli cokolwiek się zmieni, jesteśmy w ciągłym kontakcie z tymi ludźmi, natychmiast będziemy gotowi do ewakuacji. Natomiast my mamy nadzieję, że ta niestabilność nie będzie rozlewać się na następne regiony Ukrainy i przyznanie, że tak jest, byłoby dowodem, wątpienia w to, że państwo ukraińskie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo na terytoriach przez siebie kontrolowanych - argumentował.
- W tym momencie w Mariupolu nic się nie dzieje, nie ma destabilizacji, jeżeli będą jakiekolwiek sygnały, że sytuacja może się tam pogorszyć, to będziemy tym ludziom przychodzić z pomocą - zapowiedział Trzaskowski.
200 uchodźców z Ukrainy przebywał w polskich ośrodkach
W połowie sierpnia premier Ewa Kopacz była pytana przez dziennikarzy o sytuację Polaków w Donbasie i na wschodzie Ukrainy oraz czy planowana jest kolejna ewakuacja części z nich. - Nasz konsulat w Charkowie jest w stałym kontakcie z Polonią. Udziela wsparcia nie tylko na co dzień, ale i w dłuższej perspektywie wspieramy finansowo i materialnie i w innej formie, chociażby przez transporty, które są tam kierowane - powiedziała Kopacz.
W styczniu polski rząd ewakuował z Donbasu 178 osób polskiego pochodzenia. Powodem ewakuacji był trwający na Ukrainie konflikt z prorosyjskimi separatystami. W dwóch ośrodkach w woj. warmińsko-mazurskim po przylocie z Donbasu zamieszkało w sumie 76 rodzin. Z czasem dołączyli do nich inni członkowie rodzin, np. współmałżonkowie, stąd liczba uchodźców z Ukrainy w ośrodkach wzrosła do blisko 200.
Akcja ta zakończyła się bardzo pozytywnie - oceniła szefowa rządu. Zwróciła przy tym uwagę, że każdy, kto zechciał, miał możliwość przyjazdu do Polski.
- Jeśli będą tego rodzaju sygnały, mam nadzieję, że poprzez konsulat trafią do ministra spraw zagranicznych. Dzisiaj o takich sygnałach nic nie wiem. Będziemy kontynuować pomoc, którą do tej pory czynimy. Zarówno w formie stypendiów, ale i w formie pomocy materialnej, którą ślemy w poszczególnych transportach - podkreślała Kopacz w połowie sierpnia.