PiS kończy pracę nad nowelą ustawy lustracyjnej
Publikowane w Internecie zaświadczenia wydawane przez IPN zamiast oświadczeń lustracyjnych, przeniesienie procedur lustracyjnych do IPN, likwidacja urzędu Rzecznika Interesu Publicznego i Sądu Lustracyjnego - to niektóre z założeń będącego na ukończeniu projektu noweli ustawy lustracyjnej autorstwa PiS.
13.02.2006 16:50
Odejście od represyjności na rzecz jawności - tak projekt scharakteryzował jego autor poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Jak tłumaczył, przedłożenie kładzie nacisk na "jawność dokumentów organów bezpieczeństwa", odstępując od represyjnego charakteru ustawy. Poseł nie wie jeszcze, kiedy projekt trafi do Sejmu - według oceny Mularczyka jest gotowy w 95%.
Projekt rozszerza ponadto zakres osób objętych lustracją. "Gazeta Wyborcza" podaje, że według propozycji PiS lustracja miałaby objąć ponad 100 tys. osób (dziś obejmuje ok. 27 tys.). Obowiązkowi temu - oprócz kategorii dziś lustrowanych - podlegaliby też m.in. wszyscy prawnicy, służba dyplomatyczna, samorządowcy, członkowie zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa, nauczyciele akademiccy.
Mularczyk poinformował, że trwają jeszcze ustalenia, czy objąć obowiązkiem lustracji dziennikarzy mediów publicznych i komercyjnych. Podkreślił, że "nie jest to przesądzone". Jak powiedział, PiS "jeszcze pracuje nad regulacją, która dotyczyłaby dziennikarzy mediów publicznych i prywatnych".
Według Mularczyka, projekt przewiduje, że dotychczas składane oświadczenia lustracyjne zastąpione zostaną przez zaświadczenia wydawane przez Instytut Pamięci Narodowej. Instytut nie będzie orzekał jednak o tym, czy ktoś był współpracownikiem, czy nie.
W założeniach do projektu ustawy napisano, że wydawane przez IPN zaświadczenie będzie "w sposób syntetyczny informowało o stanie archiwów w odniesieniu do danej osoby".
Jak tłumaczył Mularczyk, w zaświadczeniu "znajdowałaby się treść wszelkich zapisów w źródłach o charakterze ewidencyjnym - odnotowywano by, w jakim charakterze dana osoba figuruje w archiwach". Jak dodał, w zaświadczeniu "określony byłby charakter dokumentów, które znajdują się w archiwach: oświadczenie, zobowiązanie do współpracy, podpisanie odbioru środków finansowych". Według projektu, prawo do uzyskania takiego zaświadczenia przysługiwałoby każdemu, kto urodził się przed 1 sierpnia 1972 roku (czyli był pełnoletni w momencie rozwiązywania SB w 1990 r.). Zaświadczeniem legitymować się będzie musiała natomiast każda osoba ubiegająca się o funkcję publiczną lub pełniąca funkcję publiczną, urodzona przed 1972 r. Wydawane przez IPN zaświadczenia byłyby jawne: gromadzone w specjalnym rejestrze prowadzonym przez prezesa IPN i publikowane w Internecie.
Poseł PiS powiedział, że zaświadczenie trafiałoby do Internetu zaraz po wydaniu - IPN miałby trzy miesiące na wydanie takiego zaświadczenia. Osoba, która uznawałaby, że zaświadczenie jest niezgodne z treścią dokumentów lub, że dokumenty są nieprawdziwe, fałszywe, miałaby możliwość wystąpienia do sądu o weryfikację tych dokumentów - tłumaczył Mularczyk.
Jeśli okazałoby się w toku postępowania, że dany dokument powstał w wyniku popełnienia przestępstwa przez pracownika lub funkcjonariusza SB, to na prokuratorze IPN spoczywałby obowiązek wszczęcia śledztwa w celu ustalenia, czy nie doszło do popełnienia zbrodni komunistycznej - powiedział poseł PiS.
W założeniach do projektu noweli podkreślono, że "dokumenty dotyczące osób pełniących funkcje publiczne, którym wydano zaświadczenia, będą powszechnie dostępne w archiwach IPN z wyłączeniem informacji ustawowo niejawnych oraz informacji dotyczących życia intymnego".
Poseł PiS tłumaczył, że w związku z zastąpieniem oświadczeń lustracyjnych zaświadczeniami wydawanymi przez IPN zniknęłaby potrzeba ich weryfikacji przez Sąd Lustracyjny - w związku z tym sąd ten zostałby zlikwidowany.
Jak podkreślił Mularczyk, projekt autorstwa PiS likwiduje represyjność ustawy lustracyjnej. Według obowiązujących przepisów ci, którzy zataili swe związki z tajnymi służbami PRL, nie mogą przez 10 lat pełnić funkcji publicznych. Jeżeli pracodawcy, przełożonemu, powołującemu te informacje (z zaświadczenia) nie będą w żaden sposób przeszkadzały (...), to ta osoba będzie mogła pełnić swoją funkcję nadal - tłumaczył Mularczyk.
Przyznał, że przeniesienie ciężaru lustracji do IPN wiązałoby się z potrzebą zwiększenia zatrudnienia w Instytucie (do którego mieliby trafić pracownicy RIP). Poseł PiS podkreślił, że w projekcie zaproponowana zostanie regulacja, w myśl której "osoby pełniące funkcje publiczne bądź zawody zaufania publicznego miałyby dostęp do swoich teczek". Obecnie dostęp do "teczek" mają pokrzywdzeni, historycy i publicyści. Jesienią 2005 r. Trybunał Konstytucyjny przyznał prawo dostępu do części teczek także byłym agentom i oficerom tajnych służb PRL.