PiS chce mieszanej ordynacji; LPR za "blokami list"
LPR złożyła w Sejmie projekt zmian w
ordynacji wyborczej do parlamentu umożliwiający tworzenie tzw.
bloków list. PiS z kolei chce wrócić do pomysłu wprowadzenia
mieszanej ordynacji wyborczej do Sejmu. Samoobrona rozważy obie
propozycje.
29.07.2006 | aktual.: 29.07.2006 19:16
Złożony przez LPR projekt zmian ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu zakłada, podobnie jak przypadku propozycji nowej ordynacji samorządowej, tworzenie grup list (tzw. bloków) - czyli rozwiązanie umożliwiające dwóm lub więcej komitetom wyborczym zawarcie umowy o wspólnym podziale mandatów. Głosy oddane na komitety (list) objęte umową byłyby sumowane.
Taka ordynacja była już w 1991 roku. Dokładnie taka sama zasada, czyli bloki list - przypomniał prezes LPR Roman Giertych. Jak tłumaczył, chodzi o ułatwienie w tworzeniu bloków politycznych, które wykształciły się w wyniku funkcjonowania rządu i opozycji.
Zdaniem przewodniczącego klubu PiS Marka Kuchcińskiego, "warto już teraz rozpocząć pracę nad zmianą ordynacji wyborczej do parlamentu". Warto zastanowić się nad propozycjami Ligi, ale jesteśmy zwolennikami zmian ordynacji wyborczej w stronę ordynacji mieszanej - powiedział Kuchciński.
Jak zaznaczył, tzw. blokowanie list nie stoi w sprzeczności z rozwiązaniami proponowanymi przez PiS. Można to pogodzić. Zastanowimy się nad tym i nie wykluczamy, że to poprzemy. Decyzję będziemy mogli podjąć jednak po dokładnym przeanalizowaniu tego projektu - ocenił szef klubu PiS.
Złożony przez PiS w marcu w Sejmie projekt mieszanej ordynacji wyborczej zakłada wprowadzenie 230 jednomandatowych okręgów wyborczych i 16 okręgów wojewódzkich. Połowa posłów byłaby wybierana zatem w okręgach jednomandatowych.
Według tego projektu, każdy wyborca miałby dwa głosy. Jeden oddawałby na kandydata w jednomandatowym okręgu wyborczym, a drugi - na listę wojewódzką. Rozdział mandatów między listami byłby proporcjonalny, wedle głosów oddanych na listy wojewódzkie.
Mieszana ordynacja wyborcza "nie wchodzi w grę" z punktu widzenia LPR. Jak zaznaczył Giertych, ordynacja wyborcza autorstwa Ligi proponuje mniejszą zmianę, niż zakłada to propozycja PiS. Nie ukrywam, że w tej sprawie rozmowy z PiS były prowadzone i myślę, że dojdziemy w tej sprawie do porozumienia - dodał Giertych.
LPR krytykowała pomysł PiS już w marcu, zarzucając mu niekonstytucyjność, ponieważ w Konstytucji zapisano, że wybory do Sejmu są proporcjonalne.
Projekt Ligi dobrze ocenił lider Samoobrony Andrzej Lepper. To słuszny projekt. Taka ordynacja już funkcjonowała w Polsce w roku 1991. To okazało się słuszne, że małe partie - wtedy choćby słynna partia X - wprowadziły posłów do parlamentu - powiedział szef Samoobrony Andrzej Lepper.
Według wiceszefa klubu parlamentarnego Samoobrony Janusza Maksymiuka, warto zastanowić się nad oba projektami zmian w prawie wyborczym.
Obecnie obowiązująca w Polsce ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu nie zakłada "blokowania" list. Wybory do Sejmu są proporcjonalne. W podziale mandatów poselskich udział biorą komitety wyborcze, które w skali kraju przekroczyły próg 5 proc. (jeśli komitet tworzy partia polityczna) lub 8 proc. (jeśli komitet tworzy koalicja). Progu wyborczego nie stosuje się dla ugrupowań mniejszości narodowych. Senatorowie natomiast są wybierani w wyborach większościowych, co oznacza, że mandaty otrzymują ci kandydaci, którzy otrzymali najwięcej głosów.
Według przywoływanej przez polityków LPR i Samoobrony ordynacji wyborczej do Sejmu z 1991 roku, komitety wyborcze mogły złożyć wspólne oświadczenie w sprawie sumowania głosów oddanych na ich listy, co stanowiło podstawę do łącznego uczestniczenia tych list w podziale mandatów. Mandaty przypadające zblokowanym listom przydzielane były proporcjonalnie do liczby głosów uzyskanych przez każdą z list.
W 1991 roku nie stosowano progów wyborczych. W wyborach w tym roku mandaty uzyskało więc 29 komitetów wyborczych, z czego 11 wprowadziło do Sejmu po jednym pośle.