Piraci fonograficzni pod kontrolą, ale niezwalczani
Piraci od kaset wideo i nagrań fonograficznych
na Białorusi są pod stałą kontrolą, lecz władze nie mają zamiaru
na razie z nimi walczyć, bo wywołałoby to niezadowolenie społeczne
- powiedział minister spraw wewnętrznych Uładzimir Naumau.
18.04.2003 | aktual.: 18.04.2003 14:42
Jego wypowiedź cytują w piątek internetowe "Svabodnyje Novosti".
"Jeśli zajęlibyśmy się piractwem, kierując się literą prawa, tylko byśmy zaszkodzili. Jeśli zaczniemy z nim walczyć, cena tych towarów (kaset magnetofonowych, CD i kaset wideo) wzrośnie dwu-lub trzykrotnie. Czy społeczeństwo nam za to podziękuje? Wywołamy tylko niezadowolenie" - uważa szef białoruskiego MSW.
Jego resort ma jednak plan oddziaływania na piratów. Przez najbliższe parę lat osoby produkujące i handlujące nielegalnymi nagraniami będą, jak się wyraził Naumau, "ostrzegane i przekonywane, by same przestały trudnić się piractwem".
"Potem nasze działania będą się zaostrzać" - zapewnił minister.
Powiedział, że prawdziwym "pirackim zagłębiem" w jego kraju jest graniczący z Polską Brześć.
Minister nie potrafił określić skali pirackiej produkcji. Według specjalistów z rosyjskiego MSW, na pirackie kasety i CD przypada aż 94% tego typu produkcji sprzedawanej na Białorusi. Oferowane w licznych kioskach, a także w dużych centrach handlowych, CD kosztują pięć tysięcy rubli za sztukę, czyli ok. 10 złotych.
Nie jest jednak wykluczone, że białoruskie MSW walką z piratami będzie się musiało zająć już w najbliższym czasie. W czwartek Białoruś dołączyła do międzynarodowej konwencji o ochronie praw wydawców nagrań muzycznych.(iza)