PublicystykaPiotr Zgorzelski: PiS zapomina o tragedii wołyńskiej. Woli święty spokój

Piotr Zgorzelski: PiS zapomina o tragedii wołyńskiej. Woli święty spokój

Zbliżająca się rocznica tragicznych wydarzeń na Wołyniu jest okazją do weryfikacji poglądów i postaw rządzących. Mówią: biało-czerwona drużyna, patriotyzm, polityka historyczna. Wygląda na to, że te wszystkie wielkie słowa nie są wypełnione treścią- pisze dla WP Piotr Zgorzelski, poseł PSL

Piotr Zgorzelski: PiS zapomina o tragedii wołyńskiej. Woli święty spokój
Źródło zdjęć: © Forum | Maciej Jarzębiński

22.06.2018 | aktual.: 24.06.2018 11:16

Tymczasem polskie społeczeństwo oczekuje godnego upamiętnienia ofiar, pamięci i szacunku. Polityka strusia, stosowana przez PiS, wywołuje ogromne rozczarowanie środowisk kresowych i działa jak papierek lakmusowy dla polityki historycznej.

Zbrodnia na Wołyniu, która miała miejsce 75 lat temu, jest ciągle żywa wśród Polaków. Mówimy o bestialskim mordzie, ludobójstwie, przelanej niewinnej krwi. Musimy o tym pamiętać, uczyć i przestrzegać przyszłe pokolenia. Jak bowiem nie pamiętać, jak nie nazywać po imieniu jako ludobójstwo, tragedii Polaków, skoro sami Ukraińcy tak rzeź wołyńską nazwali. W tajnej dyrektywie terytorialnego dowództwa UPA „Piwnycz”, podpisanej przez "Kłyma Sawura", możemy przeczytać:

_"... powinniśmy przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat(...) Tej walki nie możemy przegrać, i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi".

A to już kolejny archiwalny dowód - meldunek dowódcy grupy UPA "Turiw", Jurija Stelmaszczuka ps. "Rudyj" z 24 czerwca 1943 r. :

_"Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 r. przedstawiciel centralnego Prowodu – dowódca UPA – "Piwnycz" "Kłym Sawur" przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej – powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej.(...) Dla wykonania lej dyrektywy proszę rzetelnie przygotować się do akcji przeciw Polakom i wyznaczam odpowiedzialnych: w rejonach nadbużańskich – kurinnego „Łysoho”, na rejony turzyski, owadnowski, oździutycki i pozostałe – "Sosenka"; na okręg kowelski – "Hołobenka". Sława Ukraini”.

Jak można dziś, z perspektywy Polaków, przykrywać i przemilczać ten temat? Tymczasem przedstawiciele władzy najwyraźniej nie chcą go dotykać.

Zbrodnicza ideologia banderowska zwycięża

Po czynach ich poznacie, sprawdźmy więc, co robią politycy PiS, kiedy przychodzi godzina próby. Panuje przedziwna zmowa milczenia i bierności. Oto prezydent Andrzej Duda odmówił w ubiegłym roku patronatu, a w tym roku do tej pory brak jego odpowiedzi, co tylko potwierdza, że cenniejszy dla niego jest święty spokój i udawanie, że nic się nie wydarzyło. Zbrodnicza ideologia banderowska zwycięża, bo staje się ważniejsza od pamięci o naszych rodakach, pomordowanych na Wołyniu.

Inny prominentny przedstawiciel władzy, marszałek o nieczułym na los niepełnosprawnych sercu, Marek Kuchciński, jest znany z dobrych relacji ze skrajnymi politykami ukraińskimi. Dwa lata temu spotkał się z Jurijem Szuchewyczem. Miał się zobowiązać do tego, że przed 11 lipca polski Sejm nie przyjmie uchwały w sprawie ludobójstwa na Polakach.

Spójrzmy na Senat, który powinien zajmować się sprawami Polaków za granicą. W dniach 22 -23 czerwca w Lublinie odbył się Kongres Środowisk Kresowych oraz konferencja naukowa, a Marszałek Stanisław Karczewski odmówił temu wydarzeniu patronatu, nawet tego nie uzasadniając.

Premier Morawiecki, bardziej zaangażowany zwykle w sprawy historyczne, także nie chciał objąć patronatu. Niestety po linii rządu wyszło rozporządzenie, żeby lokalne urzędy wojewódzkie i struktury IPN-u wycofały się z obchodów upamiętnienia 75. rocznicy ludobójstwa na Kresach.

Tak było w czasie dorocznych uroczystości w Kędzierzynie-Koźlu, tak stało się w Lublinie, gdzie od kilku miesięcy Urząd Wojewódzki i Oddział IPN występowały jak współorganizatorzy obchodów, natomiast w jednym dniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wycofały się ze wszystkich form współpracy.

W tej sytuacji samorządy polskie, które, Bogu dzięki, kierują się nie wytycznymi z obcych ambasad, a zawsze stały po stronie ludzi, po stronie pamięci narodu, przyszły z pomocą środowiskom walczącym o Pamięć.

Umarli nie głosują. To dlatego władza pozostaje obojętna?

Wygląda więc na to, że dla PiS, im ciszej o tej sprawie, tym lepiej. Niemy krzyk ponad 200 tysięcy ofiar ludobójstwa na Wołyniu domaga się jednak pamięci, szacunku i krzyża. Tego szacunku, którego dzisiaj odmawia władza, pozostając obojętna na głos środowisk kresowych. Być może dlatego, że umarli nie głosują, bo jak pokazuje dzisiejsza polska brutalna rzeczywistość polityczna, środowisko PiS chwyta się wszelkich sposobów, by pozostać na stołkach, a wcześniejsze deklaracje są nic nie znaczącymi pustymi słowami.

Prezes PiS zapowiadał niegdyś, że Ukraina z Banderą do Europy nie wejdzie. Zdaje się, że ustanowiony w Kijowie tzw. ambasador Polski, nie za bardzo się przejmuje tego rodzaju deklaracjami. Dla niego banderyzm nie jest problemem, również jak nie jest problemem o pomstę do nieba wołający stan ze szczątkami pomordowanych Polaków, które w przerażającej liczbie, bo prawie 200 tys. nie doczekały się pochówku. Pod "bacznym okiem" polskich placówek dyplomatycznych trwa profanacja pamięci tych, których 75 lat mordowano z niewyobrażalnym okrucieństwem.

Rząd "dobrej zmiany" nadal faworyzuje państwo, które na szczeblu najwyższym zakazało ludzkiego pochówku kościom pomordowanych Polaków. Na tzw. trupich polach urządza się wysypiska śmieci (miejscowość Gaje na Wołyniu) i stawia się pomniki oprawcom (na kościach Polaków w Janowej Dolinie na Wołyniu stoi pomnik UPA)! Zupełnie retorycznie brzmiałoby pytanie, jak zareagowałaby ambasador Azari, gdyby podobne zjawiska w ilościach promilowych do tego co mamy na Ukrainie, zaistniały w Polsce wobec ofiar żydowskich?

Środowiska kresowe niepokoją się zwrotem w polityce PiS wobec Ukrainy

Podział Polski na tę popierającą władzę, i tę niepokorną, niezależną, trwa nadal. PiS organizuje skromne centralne obchody pamięci ofiar ludobójstwa, ale z pominięciem głosu środowiska Kresowian, organizacji kresowych i rodzin pomordowanych. A to bardzo niebezpieczne, i nie jest to tylko ignorowanie wrażliwości kresowej w imię poprawności politycznej ale budowanie sztucznych podziałów na lepsi my i gorsi oni, co sprzyja tendencjom nacjonalistycznym, tak żywym ciągle na Ukrainie, czego dowodzą liczne wydarzenia w tym kraju, takie jak niedawne zmuszenie Polaka do wywieszenia banderowskiej flagi na domu w obwodzie iwano-frankowskim. W tej chwili setki struktur samorządowych na Ukrainie podjęły decyzję o wywieszaniu na budynkach urzędowych flag banderowskich, obok flag narodowych. Rząd polski milczy! Zwracam się do wszystkich samorządów w Polsce o zawieszenie współpracy partnerskiej z tymi sąsiadami na Ukrainie, które publicznie czczą zbrodniczy nacjonalizm ukraiński winny okrutnej śmierci setek tysięcy polskich chłopów na Kresach!

Obraz
© Forum | Krystian Maj

Środowiska kresowe z niepokojem przyjmują kolejny zwrot w polityce władz polskich wobec Ukrainy. Po obiecujących działaniach, jakie mimo wszystko podejmował Witold Waszczykowski, były już szef resortu spraw zagranicznych, obecne działania tego resortu to powrót do złych praktyk z lat ubiegłych.

Przykładem jest wpuszczenie do Polski Światosława Szeremety, sekretarza Międzyresortowej Komisji Ukrainy ds. Upamiętnień, który w 2017 roku objęty był zakazem wjazdu na terytorium naszego kraju. Decyzji tej bronił wówczas min. Michał Dworczyk, pisząc, że dotyczyło to osoby "odpowiedzialnej za blokadę ekshumacji polskich żołnierzy z 1920 r., 1939 r., ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu". Przypomniał także, że "Szeremeta to przede wszystkim aktywista ukraińskich organizacji nacjonalistycznych". Minął rok, i Szeremeta spokojnie przyjeżdża do Polski udzielając nam przy okazji wątpliwej jakości "nauk" historycznych.

Jak to oceniać? Jak wygląda państwo polskie w opinii jego własnych obywateli? Dlaczego teraz politycy PiS milczą?

Nie wspomnę już o wlokących się w nieskończoność sprawach zwrotu kościołów katolickich na Ukrainie, w tym we Lwowie kościoła św. Marii Magdaleny, gdzie w roku ubiegłym pozwolono na ostentacyjne zawieszenie w jego wnętrzu (mieści się tam obecnie Dom Muzyki Organowej) portretów Stepana Bandery i czarno-czerwonej flagi banderowskiej! Ksiądz Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski woła wniebogłosy o dyskryminacji Kościoła rzymskokatolickiego, a polski MSZ milczy wytrwale i z uporem, niby dostał takie polecenie i jego główną "misją" na Ukrainie jest wyciszanie wszelkich antypolskich ekscesów.

Blokowane są nawet tak neutralne inicjatywy, jak zbudowanie pomnika Ignacego Jana Paderewskiego w Żytomierzu. Polska, w tym MSZ, nie tylko nie okazuje żadnej aktywności w tych kwestiach, to w dodatku zaczęła ostro atakować polską mniejszość na Litwie, za to m.in., że broniąc swoich praw – sprawia kłopoty władzom litewskim!

Kaczyński był radykalny, gdy nie rządził

Co ciekawe, tą polityczną niemoc rządzących nie można nawet nazwać amnezją. W tym przypadku mamy do czynienia z czymś gorszym, mianowicie z bezczelnym faryzeizmem PiS. Nie tak dawno, w lipcu 2013 roku gdy obecny obóz władzy był jeszcze w opozycji, Jarosław Kaczyński podkreślał, że "w sposób wyjątkowo okrutny zamordowano dziesiątki a może i setki tysięcy Polaków, a tutaj w parlamencie niektórzy nie chcą uznać, że to jest ludobójstwo. To wobec tego, czy Oświęcim był ludobójstwem, czy Majdanek był ludobójstwem, jaka jest różnica?"[2].

Tak wówczas mówił i pytał prezes PiS. Wówczas, w 2013 roku, na tak postawione pytanie, prezes PiS oczekiwał odpowiedzi od polityków PO. "Powinien to wyjaśnić ktoś z Platformy Obywatelskiej. Chyba, że jest to różnica pewnej hierarchii narodów, że jak się morduje jednych, to jest ludobójstwo, a jak tylko Polaków, to nie jest”- dodał wówczas Jarosław Kaczyński[2].

Dziś, gdy PiS jest przy władzy, stanowisko Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków PiS się nie zmieniło. Co prawda nadal mówią oni o ludobójstwie, natomiast nie robią nic, aby w sposób godny uczcić pamięć ofiar. Tu widzimy ogromną hipokryzję - czyny nijak nie chcą pasować do słów. Cóż z tego, że w 2016 roku, Jarosław Kaczyński wraz z premier Beatą Szydło i delegacją parlamentarną pod Pomnikiem Rzezi Wołyńskiej w Warszawie oddał hołd Polakom bestialsko pomordowanym przez Ukraińców? Cóż z tego, że powiedział, iż zbrodnia popełniona na Polakach nie może być pomijana, ani relatywizowana? Pamiętamy te słowa: "Chcę to mocno podkreślić. To było ludobójstwo”[3] - powiedział wówczas Jarosław Kaczyński. Także nic nie warte okazały się słowa z 2016 roku prezydenta Andrzeja Dudy, który powiedział: "Prawda historyczna jest potrzebna, bo tylko na prawdzie można opierać dobre wzajemne relacje"[3]. Powiedział, złożył kwiaty i na tym koniec.

My ludowcy, znamy takie postępowanie. Dokładnie tak samo Prawo i Sprawiedliwość podchodzi do wielkiej historycznej postaci Wincentego Witosa. Również składa się kwiaty, mówi o wspaniałym życiorysie, ale gdy przychodzi moment poparcia wniosku PSL o rehabilitację trzykrotnego premiera Polski, politycy obozu władzy stają po stronie sanacyjnych sędziów i po raz kolejny "skazują Witosa na niesławę".

Wszystko to bulwersuje Kresowian żyjących w kraju. Tymczasem potrzebują oni mocnego wsparcia. Ich środowisko mogło zawsze, i nadal może liczyć, na ludowców - zarówno w parlamencie jak i samorządzie. W ubiegłych kadencjach Sejmu temat pamięci o zbrodni wołyńskiej podnosili posłowie Jerzy Franciszek Stefaniuk oraz Jarosław Kalinowski. Obecnie piszącemu te słowa przypada zaszczyt kontynuowania tej misji. Znane są inicjatywy ustawodawcze, m.in poselski projekt uchwały w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci i Męczeństwa Kresowian (druk nr 327) ostatecznie zmieniony na uchwałę Sejmu w sprawie uczczenia 70. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej i oddania hołdu Jej ofiarom.

W obecnej kadencji Klub Parlamentarny PSL w 73. rocznicę zbrodni wołyńskiej zorganizował 11 lipca 2016 roku konferencję „Zbrodnia wołyńska 1943 r. Prawda i pamięć”, w której wzięły udział rodziny kresowe i przedstawiciele nauki.

Złożyliśmy także projekt ustawy o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci o Polakach - ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Jego celem jest trwałe uczczenie pamięci męczeńskiej śmierci blisko dwustu tysięcy Polaków, głównie mieszkańców wsi, którzy zginęli z rąk nacjonalistów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz innych ukraińskich formacji nacjonalistycznych działających na ziemiach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939 – 1946.

O Kresowian - często zapomnianych i słabych, często schorowanych starszych ludzi - upomina się między innymi samorząd. Marszałkowie mazowiecki, lubelski i dolnośląski otaczają środowiska Kresowian wsparciem i pomocą. Wiele aktywności samorządu kierowane jest też w stronę budowy porozumienia ale i zachowania pamięci historycznej w naszym społeczeństwie. Odpowiedzialność polityczna polega bowiem nie tylko na pomocy, ale też zapobieganiu. A nikt z nas nie chce, by tragiczna historia Polski i Ukrainy położyła się cieniem na przyszłości naszych narodów. To praca u podstaw, blisko ludzi, tak mocno zakorzeniona w PSL. Ruch ludowy jest bowiem prawdziwą ostoją tradycyjnych wartości, nie na pokaz, ale dla człowieka.

Jan Zaleski, ojciec księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego napisał w pamiętniku: "Kresowian zabito dwukrotnie, raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie". Oby teraz nie zabito ich po raz trzeci przez zapomnienie.

Piotr Zgorzelski, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
rzeź wołyńskapslpis
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)