Piotr Tymochowicz: można wykreować dowolnego człowieka na dowolne stanowisko
Można wykreować dowolnego człowieka na dowolne stanowisko – powiedział w „Salonie Politycznym” Trójki specjalista od wizerunku polskich polityków Piotr Tymochowicz.
31.07.2006 | aktual.: 31.07.2006 15:39
Krystian Hanke: panie Piotrze, jak to się robi?
Piotr Tymochowicz: oczywiście robi się tak, że w jednym zdaniu na to, nie da się odpowiedzieć. Ale myślę, że najciekawsze jest to, że można. Że po prostu można wykreować dowolnego człowieka na dowolne stanowisko.
(…) jest Pan jednym z bohaterów najnowszego filmu Marcela Łozińskiego pt: "Jak to się robi”(…) Przez 3 lata kamera towarzyszyła Panu i piątce młodych kandydatów na polityków. Uczył Pan jak zrobić karierę polityczną tych młodych ludzi, którzy tak naprawdę nie mają poglądów. Pana zdaniem, nie jest to trochę manipulacja?
- To, jak bardzo nasi politycy, nie precyzując nazwisk, mają poglądy, widać jak bardzo linia podziału politycznego pokrywa się z linią biznesową interesów tychże polityków. Wierzcie mi Państwo, biznes polityczny tzw. politbiznes, nie ma nic wspólnego z wyznawanymi poglądami. Nie ma nic wspólnego z podziałem partyjnym. Tam, gdzie są pieniądze polityk jest w stanie zmienić barwy natychmiast. A zresztą, nie chciałbym wymieniać nazwisk, bo natychmiast będą pozwy sądowe.
(...)Jeden z internautów na forum festiwalu napisał: miałem wrażenie, że najbardziej szczerą, uczciwą postacią w tym filmie był sam diabeł Tymochowicz…
- Mnie stać na szczerość. Ja nie muszę się przed nikim gimnastykować. Nie muszę udawać. Nie muszę się nikomu podlizywać. Ani żadnej partii politycznej w tym kraju, ani żadnemu dziennikarzowi. Po prostu nikomu. Stać mnie na to, żeby naprawdę być sobą. Stać mnie na to, żeby być szczerym. A przede wszystkim nieobłudnym. Bo staram się pewne rzeczy nazywać po imieniu. Jeśli uczę polityków kłamać, to mówię o tym, że uczę ich kłamać, bo to też jest potrzebne. Nie zaciemniam.
To Panie Piotrze, bo świat, który się obraca ma pewne jasne reguły, którymi można żonglować. To znaczy, że ludzie szczerzy, spontaniczni, którzy chcą odrzucić te reguły nie mają szans w polityce?
- (…) Nieszczęście polega na tym, że tzw. intelektualiści, ludzie, którzy mają rzeczywiście jakieś fantastyczne przygotowanie merytoryczne - im głębiej są przygotowani merytorycznie, tym uważają za mniej stosowne uczenie się jakichkolwiek socjotechnik. Wierząc jakby w jakąś magiczną moc siły merytorycznej. Tymczasem, nie jest ideałem, powiedzmy sobie szczerze, to nie o to chodzi, żeby z idioty zrobić prezydenta, chociaż tak się dzieje na świecie, bardzo często. Ideał jest inny. Ideał jest taki, żeby naprawdę mieć coś do powiedzenia. Żeby naprawdę być wartościowym człowiekiem, a jednocześnie docenić pokornie rolę socjotechniki i umieć to sprzedać…
Przed nami wybory samorządowe. Ma Pan wiele pracy?
- Tak. Jeśli chce się wywołać rewolucję, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to tak.
(…) "Gazeta Wyborcza" dziś pisze, że powstaje centralne biuro ds. wizerunku Polski. Panie Piotrze, może by Pan zajął się promocją Polski w świecie, bo to jest deficytowa dziedzina?
- Bierut miał podobne pomysły, żeby wszystko załatwiać centralnie. (…) Z góry mogę powiedzieć, że jest to poroniony pomysł. Uważam, że to, co buduje dobry wizerunek Polski, to piłkarze i politycy. Głównie tak naprawdę, plus rzecz jasna pewne osiągnięcia. I choć byśmy stawali na głowie, głowiąc się nad tym, jak budować dobry wizerunek, to niestety polityk czy ci ważniejsi politycy w ciągu pięciu minut mogą ten wizerunek albo zniszczyć, albo go sensownie zbudować.