Piotr Gabryel: Tusk będzie rządził trzecią kadencję?
Jeśli wierzyć sondażom, w tym badaniom Wirtualnej Polski, rośnie odsetek Polaków, którzy nie zamierzają głosować na żadną z istniejących partii. Na przykład z niedawnego sondażu CBOS wynika, że ponad jedna trzecia (34 proc.) z nas nie widzi partii, która wyrażałaby ich poglądy, realizowała ich oczekiwania czy dbała o ich interesy. Aż 56 proc. negatywnie odpowiada na pytanie, czy wśród ugrupowań politycznych jest takie, które uważają za bliższe sobie. To najgorszy rezultat od 1998 r.
20.03.2013 | aktual.: 21.03.2013 09:59
Ale czy to oznacza, że politycy się tym jakoś specjalnie przejmują? Nic na to nie wskazuje. Rządzącym do rządzenia wystarczą przecież głosy tych, którzy w wyborach wezmą udział i wskażą ich jako zwycięzców. A opozycji - głosy tych, którzy zagwarantują im miejsca w ławach poselskich i senatorskich, a choćby i opozycyjnych.
Nawet gdyby zaledwie 20 proc., albo tylko 10 proc. Polaków uprawnionych do głosowania wzięło udział w wyborach, i tak ich wynik byłby ważny. Wynik tak mało reprezentatywnych wyborów byłby ważny, czy będzie ważny? Inaczej mówiąc: czy nieuchronnie zmierzamy ku takiemu scenariuszowi, czy też ktoś lub coś jest w stanie powstrzymać jego realizację? A jeszcze inaczej mówiąc: jakie warianty rozwoju sytuacji są przed nami?
Z najnowszego sondażu Wirtualnej Polski wynika, że na polskiej scenie politycznej trwa względna równowaga między głównymi siłami politycznymi; przeważnie ze wskazaniem na Platformę Obywatelską, choć raz także - na Prawo i Sprawiedliwość. Tym razem partię Donalda Tuska (32 proc.) dzieli od ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego (31 proc.) zaledwie jeden punkt procentowy. Za nimi rosnący w siłę SLD (15 proc.), słabujące PSL i Ruch Palikota (po 5 proc.) i planktonowa Solidarna Polska (3 proc.).
Mimo relatywnego wzmocnienia się w ciągu ostatniego roku PiS, jak słusznie zauważa w najnowszym wydaniu tygodnika "Do Rzeczy" Ludwik Dorn, z faktu, iż po kilku latach beznadziejnych rządów partii Donalda Tuska ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego nie notuje ogromnej, i to z sondażu na sondaż coraz większej przewagi nad PO, jasno wynika, że PiS ma - delikatnie rzecz ujmując - niewygórowane szanse na przejęcie w Polsce władzy.
Jeśli prognoza sformułowana przez tego polityka, pochodzącego ze skądinąd mikroskopijnej (biorąc pod uwagę wyniki badań opinii publicznej) Solidarnej Polski, miałaby się ziścić, to mamy dwa wyjścia: albo Platforma Obywatelska rządzić będzie trzecią kadencję, albo coraz bardziej zdeterminowani w poszukiwaniu trzeciej siły politycznej Polacy znajdą obiekt, z którym silnie zwiążą swe nadzieje. O gwałtownie rosnącej desperacji rozglądających się za "swoją partią" świadczy choćby spory (bo z 2 do 4 proc. w ciągu zaledwie jednego miesiąca, według CBOS) wzrost poziomu sympatii do ugrupowania Janusza Korwin-Mikkego.
Owej mitycznej trzeciej siły publicyści zaczynają upatrywać w bycie politycznym określanym mianem Europa Plus, za którym kryją się Aleksander Kwaśniewski i kilku jego kolegów próbujących przejąć Ruch Palikota, wart teraz według sondażu Wirtualnej Polski - przypominam - zaledwie 5 proc. A także w Platformie Oburzonych, czyli ruchu Zmielonych.pl Pawła Kukiza, "Solidarności" Piotra Dudy i rzeszy innych ugrupowań, które tak samo dużo łączy, jak dzieli (czy raczej dzieli znacznie więcej), i dlatego trudno sobie wyobrazić ich wspólną udaną przyszłość.
Wszelako dopóki siły te nie staną się na tyle poważnymi bytami politycznymi (jeśli w ogóle kiedykolwiek się takimi staną), by być ujmowane w regularnie przeprowadzanych badaniach opinii publicznej, musimy się zdawać na intuicję komentatorów politycznych. I liczyć się z tym, że czasami, a nawet częściej, wiele musi się zmienić, żeby wszystko zostało po staremu: jak po powstaniu Polska Jest Najważniejsza i Solidarnej Polski. Oraz wielu innych projektów politycznych, które rodziły się i - najczęściej niemal niezauważane - schodziły do politycznego grobu.
W takiej sytuacji pozostałyby nam oczywiście dwie dobrze znane z najnowszej historii Polski ewentualności: wspomniana trzecia kadencja Platformy Obywatelskiej u władzy albo (wbrew przypuszczeniom Ludwika Dorna) trzecie wyjście - czyli rządy PiS.
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" specjalnie dla Wirtualnej Polski