PolskaPiotr Czerwiński: 10 objawów strasznego kryzysu

Piotr Czerwiński: 10 objawów strasznego kryzysu

Dzień Dobry Państwu albo dobry wieczór. Szczęść Wam Boże z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Zamierzałem z tej okazji napisać coś zabawnego, ale niestety nie wiem co aktualnie robi premier ani prezes, ani żaden inny polski polityk, toteż będę się musiał skoncentrować na zwyczajowych doniesieniach o tym, jak strasznie jest w Irlandii, Republic of. By żyło Wam się raźniej, oczywiście - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Piotr Czerwiński.

Piotr Czerwiński

11.11.2013 08:07

Czytaj także wcześniejsze felietony Piotra Czerwińskiego

Docierają do mnie sprzeczne opinie na temat ogólnej kondycji polskiej gospodarki. Prawda czasu głosi, że jest niewesoło, prawda ekranu utrzymuje, że jest wyśmienicie. Lud sam już nie wie, jak jest naprawdę, ponieważ prawda w Polsce nigdy nie jest tylko jedna i ma pięćdziesiąt twarzy szarości. Myślę, że mogę Wam pomóc, przedstawiając listę najbardziej charakterystycznych objawów kryzysu, które obserwuję w Dublinie. Jeśli któryś pasuje do Waszej sytuacji, postawcie przy nim plusik. Jeżeli będzie ich tylko kilka, to znaczy, że mieszkacie w raju. Jeżeli uzbiera się więcej niż połowa plusików, to znaczy, że macie kryzys. Jeśli każdy punkt pasuje do Waszego kraju od wielu pokoleń, to znaczy że od wielu pokoleń macie przechlapane.

1. Po czym poznać, że w jakimś kraju jest kryzys? To bardzo proste. Pierwszym i zasadniczym objawem choroby jest pojawienie się polityki w telewizorze. Zaczyna się niewinnie, od migawek przedstawiających premiera, który mówi. Nieważne co jest przedmiotem jego dywagacji, ważne, że dotąd był widywany jedynie w sytuacjach wymagających przecinania wstęgi albo wychylania kufelka, przy czym nikt nigdy nie wiedział, kim jest ten facet, aż tu nagle pokazują go w pełnej krasie i w takiejże krasie facet opowiada ludowi, że jest marnie i będzie gorzej, ale jeśli pomożecie, będzie lepiej. Najpierw pokazują go raz w tygodniu, w porze oglądalności dla tak zwanych kucharek, z całym szacunkiem dla kucharek, oczywiście. Potem pojawia się codziennie, a nawet po cztery razy w ciągu dobry. Ciągle mówi to samo, a wszyscy zapamiętują jak się nazywa, a także konotują bezcenny fakt, iż jest on jakimś niezmiernie ważnym facetem, który objawił im straszną prawdę. Kiedy już wszyscy wiedzą kto jest premierem i każdy zapamięta, że
to ten gość, który mówi o kryzysie, to znaczy, że naprawdę macie kryzys i trzeba płakać oraz zgrzytać zębami.

2. Przestajecie mieć zagranicznych służących. To naprawdę straszny objaw kryzysu. Gdy nadchodzi, trzeba pogodzić się z myślą, że odtąd samodzielnie trzeba będzie sprzątać mieszkanie, pójść na kurs obsługi odkurzacza, a nawet, o zgrozo, myć po sobie naczynia i wycierać klozet szczotką klozetową, gdy się, za przeproszeniem, zafajda. Wasze trzy zagraniczne sprzątaczki, które miały wyśmiewany przez Was notorycznie doktorat z matematyki, nagle utleniają się we mgle, co również oznacza, że nikt nie będzie udzielał korepetycji Waszym siedemnaściorgu dzieciom. Sam fakt, że macie ich tyle, też nagle zrobi się problematyczny. Nagle zrozumiecie, że nie stać Was na utrzymanie takiej liczby dzieci i w domu zacznie się losowanie, które z nich należy wysłać na emigrację. Tym, które zostaną, będziecie sami pomagali w odrabianiu lekcji, wcześniej dowiedziawszy się za pomocą Internetu, że Ziemia jest okrągła, a Wasz kraj leży w Europie, którą będziecie musie nauczyć się wskazywać na globusie. Gdy to wszystko się stanie,
będzie oznaczało, że macie kryzys.

3. W sklepach zamiast Chińczyków nagle pojawiają się Wasi rodacy, których zły los zmusił do naciskania guzików w fiskalnej kasie. Potrafią świetnie gadać po Waszemu, ale niestety praca nie jest dla nich kwestią życia i śmierci, przez co cierpicie męki egzystencjalne, wspominając stare czasy, kiedy po szkole podstawowej zostawało się w Waszym kraju dyrektorem. Dziś jest odwrotnie i prędzej dyrektorzy zostają kasjerami, ze szczególnym uwzględnieniem dyrektorów szkół, oczywiście.

4. Notoryczne wspominanie starych czasów jest również jednym z najpoważniejszych i najbardziej przykrych objawów kryzysu. Najbardziej kryzysowe jest wspominanie meczu, który po raz ostatni wygrała Wasza drużyna piłkarska, a który miał miejsce sto pięćdziesiąt lat temu. To również świadczy o kryzysie, aczkolwiek w kulturze i sztuce.

5. Zamiast kupować sześcian sera pleśniowego wielkości kostki Rubika w cenie dwudziestu euro, w sklepie dla ludzi kupujących małe kawałki sera za dwadzieścia euro, zaczęliście nagle robić całe zakupy na obiad w tej samej cenie, w sklepie dla ludzi, którzy za tyle mniej więcej są w stanie zrobić zakupy na obiad. To straszny objaw kryzysu. Sam fakt, że gotujecie obiad w domu i że nikt Wam go nie poda, jest materiałem na dramat psychologiczny, który byłby przebojem książkowym sezonu, ale niestety nie będzie, ponieważ z tego załamania przestaliście czytać książki. Wszystko to oznacza, że macie kryzys jak talala.

6. Niestety nie możecie już wymieniać samochodu za każdym razem, kiedy wypełnią się w nim popielniczki. Z czasem tragizm tej sytuacji przechodzi sam siebie, kiedy dojrzewacie do decyzji, by jeździć tym samym samochodem po upływie jego gwarancji. W dniu, w którym okazuje się, że samochód wymaga wymiany płynu do chłodnicy i w związku z tym trzeba zaprowadzić go do warsztatu, w końcu spoglądacie w oczy brutalnej prawdzie: kryzys w tej krainie osiągnął straszne oblicze. Jego objawem jest też pojawienie się warsztatów samochodowych. Do tej pory byliście przekonani, że samochody po prostu sprzedaje się zagranicznym służącym, a oni przerabiają je na ozdoby choinkowe albo wysyłają do domu jako pamiątki.

7. Przestaliście jeździć trzy razy do roku na Kanary. Tylko jeden raz, w dodatku poza sezonem i zaledwie na jeden tydzień, przypomina Wam jakże boleśnie o tym, że w Waszym kraju jest naprawdę strasznie.

8. Dzieją się z Wami przeróżne psychodeliczne rzeczy. Zaczynacie podejrzliwie patrzeć na każdego, komu dobrze się powodzi. Jeśli jest Waszym sąsiadem, zaczynacie obijać mu na parkingu drzwi i zostawiać śmieci pod jego oknami. Na ulicy zaczynacie trąbić na ludzi, jadących zgodnie z przepisami, a także wyzywać każdego, kto śmie zmienić pas, zmuszając was do ustąpienia mu z drogi. Ostatnim stadium tej choroby jest bluzganie na wszystko i wszystkich w Internecie, ze szczególnym uwzględnieniem bluzgania pod adresem wszystkiego, czego się nie rozumie. To znaczy, że macie kryzys.

9. Po latach błędów i wypaczeń zaczynacie się modlić. Waszą ulubioną modlitwą jest "prosimy Cię Panie zrób coś, bo nam się robić nie chce".

10. Niestety, nie zmienia to faktu, że wciąż nie chce Wam się robić z tym niczego. I to jest największy objaw kryzysu.

Dobranoc Państwu.

Z Dublina, specjalnie dla Wirtualnej Polski, Piotr Czerwiński Kropka Com

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kryzysobjawypiotr czerwiński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)