Pilot zaginął 40 lat temu. Prawda okazała się zupełnie inna
Przez dekady amerykańskie siły powietrzne nie wiedziały, jaki los spotkał Jeffreya Michelsa. Jego samolot zniknął nad Dakotą Północną w 1977 r. Zaginięcia nigdy jednak było. Pilot przyjął fałszywą tożsamość i żył spokojnie - aż do dziś.
19.10.2017 | aktual.: 19.10.2017 13:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdyby ktoś się zastanawiał, jak to możliwe, że pilot Air Force ukrywał się przez 40 lat, wyjaśnią to dwa słowa: fałszywa tożsamość. Dzięki niej Amerykanin mógł prowadzić sielankowe życie u boku żony i dzieci. Z Dakoty trafił na Florydę i od tej pory był znany jako pan Lantz.
Na trop Michelsa / Lantza trafili jego koledzy-weterani. Prowadzą facebookową stronę "Veteran Doe", gdzie trafiła fotografia "zaginionego". "Michaels nie zaginął" – potwierdzono w trakcie śledztwa, które swoją drogą nadal trwa. Media podają, że tuż po odkryciu prawdy Air Force One uznała pilota za dezertera. Groziło mu 5 lat więzienia albo śmierć, gdyby uciekł podczas wojny.
Obecnie Michelsa czeka inny proces niż ten o dezercję, bo upłynął termin karalności. Pilot stanie więc przed sądem wojskowym. I na pewno nie czeka go aż tak sielankowa przyszłość, o jakiej marzył, gdy "zaginął". Michels ma dziś 64 lata.