Pilot śmigłowca Mi-24 zdążył tylko krzyknąć
Pilot śmigłowca Mi-24 przed uderzeniem o ziemię zdążył tylko krzyknąć. Katastrofa całkowicie zaskoczyła załogę śmigłowca, który rozbił się dwa tygodnie temu - informuje "Dziennik".
- Ostatni dźwięk, jaki dotarł do kontroli lotów, to krzyk któregoś z pilotów. To nie było żadne słowo, tylko nieartykułowany okrzyk. Można z tego wnioskować, że katastrofa zaskoczyła załogę - mówi Paweł Portała, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Bydgoszczy, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy.
Do wypadku śmigłowca doszło 27 lutego późnym wieczorem. Załoga maszyny z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim ćwiczyła nocne strzelanie z użyciem noktowizora i bez - w ramach przygotowań do misji w Afganistanie.
W wypadku zginął drugi pilot, 32-letni por. Robert Wagner.