Pilot rządowego śmigłowca wykazał się dużymi umiejętnościami
To dzięki umiejętnościom pilota awaria śmigłowca, którym leciał między innymi premier Leszek Miller, nie zakończyła się tragicznie - uważa ekspert lotniczy, pułkownik pilot Janusz Wojtowicz. Ekspert wyjaśnił na antenie "Sygnałów Dnia", że jeśli prawdziwa jest hipoteza o niespodziewanej awarii silników, to pilot zapewne był zmuszony sprowadzić maszynę na ziemię wykorzystując tak zwaną autorotację.
05.12.2003 | aktual.: 05.12.2003 10:48
Autorotacja to bardzo trudny manewr, który polega na tym, że dzięki odpowiedniemu ustawieniu łopat wirnika działa on jak swego rodzaju spadochron, zmniejszając prędkość opadania helikoptera, którego silnik nie pracuje - powiedział pułkownik Wojtowicz.
Ekspert podkreśłił, że sytuację dodatkowo utrudniała zła widoczność.
W wypadku, który wydarzył się w czwartek wieczorem, premier Miller doznał urazu kręgosłupa. Obecnie znajduje się w szpitalu na obserwacji. Obrażenia odnieśli też pozostali pasażerowie śmigłowca, w tym dwoje - ciężkie.