Pijani instruktorzy "elki" uczyli kursanów
Wieluńska policja zatrzymała dwóch nietrzeźwych instruktorów. Wpadli jeden po drugim w ciągu kilku godzin, jeden z nich właśnie uczył kursanta. Odebrano im prawo jazdy, teraz czekają na wyrok sądu grodzkiego. Sprawa nie wyszłaby, być może na jaw, gdyby nie dociekliwość wieluńskiej policji.
26.03.2008 07:38
Pierwszy pijany nauczyciel jazdy wpadł, bo na toyocie yaris, oznaczonej literą "L", brakowało dodatkowego bocznego lusterka. Policjanci od razu zwrócili uwagę na dziwne zachowanie 54-letniego instruktora. Alkomat wykazał 1,16 promila alkoholu - wyjaśnia komisarz Andrzej Małolepszy, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu.
Mimo że pojazd prowadziła kursantka, mężczyzna odpowie tak jakby sam siedział za kierownicą. Odpowie też za podejmowanie czynności zawodowych w stanie nietrzeźwości. Grozi za to utrata prawa jazdy i uprawnień instruktorskich, a także do 5 lat więzienia.
Po zatrzymaniu pijanego instruktora policjanci postanowili przyjrzeć się innym nauczycielom kierowców. Po kilku godzinach ich uwagę zwróciła "elka", która jechała z nadmierną prędkością. Tym razem za kierownicą siedział sam instruktor.
Miał 0,64 promila. 33-latek odpowie za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości - mówi komisarz Andrzej Małolepszy.
O tym, że wieluńscy instruktorzy za kołnierz nie wylewają wiedzą miejscowi barmani. Nieraz podjeżdżali autami nauki jazdy pod lokal, prosili o dwie pięćdziesiątki. Po wypiciu odjeżdżali jak gdyby nigdy nic - powiedziała nam jedna z byłych barmanek lokalu w centrum miasta.
Przypadek w Wieluniu nie jest odosobniony. Kilka miesięcy temu pijanego 31-letniego instruktora złapali policjanci z Opoczna. Miał 0,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.
Także kursanci siadają za kierownicą po kilku głębszych. Dwa tygodnie temu na egzamin w Piotrkowie Trybunalskim stawił się 44-letni mieszkaniec Sulejowa. Powiadomiona przez egzaminatora policja zatrzymała zdającego egzamin, zanim wyjechał z placu ośrodka egzaminacyjnego. Miał 0,7 promila. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
W łódzkim WORD do tej pory nie przyłapano egzaminatora ani kursanta na jeździe pod wpływem alkoholu. Ośrodek ma alkomat. Dotychczas z niego nie korzystano. Nie było takiej potrzeby - mówi Tomasz Kacprzak, wicedyrektor WORD.
Wiceszef WORD podkreśla, że pracownicy ośrodka mają za wiele do stracenia, by głupio ryzykować. Egzaminator przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu zostaje dyscyplinarnie zwolniony z pracy, naraża się na postępowanie prokuratorskie, sąd. To dla niego wilczy bilet - wylicza Kacprzak.
Daniel Sibiak