Pijane matki odbierają dzieciom szansę na normalne życie
Pijane matki odbierają swoim dzieciom szansę na normalne życie - alarmuje "Rzeczpospolita". Co trzecia Polka w ciąży sięga po kieliszek.
W szpitalu w Tychach od ponad tygodnia leży noworodek, który urodził się pijany. Gdy podrośnie, zapewne nie będzie rozumiał, co do niego mówi nauczycielka, nie policzy wydanej w sklepie reszty, nie poczuje bólu, nawet jeśli złamie rękę. To wszystko objawy płodowego zespołu alkoholowego (FAS), na który najprawdopodobniej będzie cierpiało dziecko.
Jest wiele noworodków, które rodzą się bardzo słabe i mało ważą. Przypuszczamy, że powodem jest właśnie picie alkoholu przez matkę, ale nikt się do tego nie przyzna - zauważa Małgorzata Pacuła, neonatolog z Dąbrowy Górniczej, gdzie urodziła się dziewczynka.
Nie ma statystyk, ile w Polsce rodzi się dzieci z FAS. Amerykańskie statystyki mówią o 3 - 5 przypadkach na 1000. Stopień zaburzeń zależy od ilości wypitego w czasie ciąży alkoholu. A powodowane przez niego zmiany są nieodwracalne. Lekarze mówią, że dziecko jest w dobrym stanie, bo nie ma już alkoholu we krwi, nerki i wątroba pracują, ale co z jego mózgiem? Małgorzata Klecka, szefowa Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego w Lędzinach na Śląsku mówi, że został zniszczony.
Do domu dziecka w Krasnem (Podlaskie) ponad rok temu trafił 1,5-roczny Adaś, prawdopodobnie również z FAS. Matka zostawiła go w łóżeczku z paczką chrupek. Przez dwa tygodnie piła i nie wracała do domu. Adaś przeżył, bo chrupki rozsypały się po posłaniu, zmieszały z kałem i moczem na papkę, którą dziecko jadło. Nie nawiązywało kontaktu wzrokowego. Nie chodziło. Przelewało się przez ręce jak kukiełka. Ważyło 3 kilogramy, tyle co noworodek. Potrafił kółkami chodzika raz po raz przejeżdżać sobie po stopach i nic nie czuł - opowiada Anna Zieniewicz, dyrektorka domu dziecka w Krasnym.
Dzieci z FAS nie dostrzegają zranień ani złamań, nie czują bólu. W szkole wszczynają bójki, także po to, by poczuć dotyk, którego im brakuje. W domu dziecka Adaś często się przejadał, a potem wymiotował. Mózg dzieci z FAS nie odbiera sygnałów sytości. Nauczyciele chętnie kierują te dzieci na indywidualne nauczanie, żeby pozbyć się ich ze szkoły. Klecka wyjaśnia, że są albo nadpobudliwe jak dzieci z ADHD i byle szmer je rozprasza, albo mają zaburzenia przypominające autyzm. Godzinami siedzą bez ruchu, nie zauważają, że lekcja się skończyła.
Mają problemy z pamięcią. Z trudem uczą się czytać. Tak jak niemowlęta nie widzą szczegółów. W książce nie zobaczą liter. Bazgrzą, bo nie dostrzegają linijek. Niektóre mają zachowane odruchy niemowlęce. Klecka dodaje, że kiedy noworodek łapie dorosłego za palec, wszystkich rozczula. Ale kiedy robi to siedmiolatek, to jest zaburzenie. Dziecko nie może prawidłowo utrzymać długopisu. Zaciska go i tak nim smaruje po zeszycie, że aż wydrapuje dziury.
Nauczyciele często myślą, że dzieci z FAS są mniej inteligentne od swoich rówieśników. A one nie rozumieją ciągu słów wymawianych przez nauczyciela. Docierają do nich jasne komunikaty - opowiada Małgorzata Bylina, terapeuta z fundacji "Daj szansę". Wyjaśnia, że jeśli powie "podlej kwiaty", to dziecko nadal będzie siedziało w ławce. Trzeba mówić: "weź butelkę, nalej wody i podlej kwiaty", wtedy wszystko wykona. (PAP)