Pieskow wykpił gen. Załużnego: "Nie doszło do impasu"
Rzecznik Kremla odniósł się do głośnego wywiadu, jakiego niedawno udzielił ukraiński generał Wałerij Załużny. Jego zdaniem na froncie doszło do impasu, który bardzo trudno będzie teraz przełamać. Jednak według Rosjanina wszystko idzie zgodnie z planem, Moskwa "konsekwentnie kontynuuje specjalną operację wojskową".
Naczelny dowódca ukraińskiej armii Wałerij Załużny w wywiadzie dla tygodnika "The Economist" przyznał, że doszło do impasu na froncie i tym, co mogłoby go przełamać, jest duży technologiczny przełom, jednak ten nie zapowiada się. Ukraiński generał przyznał się do pomyłki. Myślał, że duże straty w ludziach sprawią, że Rosja wycofa się z wojny. Tak się jednak nie stało.
- Rosja straciła co najmniej 150 tys. osób. W każdym innym kraju taka liczba ofiar zatrzymałyby wojnę - przyznał Załużny.
Generał stwierdził także, że zgodnie z wcześniejszymi planami oraz podręcznikami NATO ukraińscy żołnierze powinni w cztery miesiące dojść pod Krym, zdobyć go i wrócić. W praktyce natomiast przez pięć miesięcy udało się jedynie przesunąć granicę frontu o 17 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Kule ognia w Rosji. Potężne eksplozje pod Krasnodarem
Pieskow wykpił słowa Załużnego
Jak podaje agencja prasowa RIA Nowosti, Dmitrij Pieskow zaprzeczył słowom Załużnego. Rosyjski polityk z optymizmem stiwerdza, że nie doszło do impasu.
- Nie, nie doszło do impasu. Rosja konsekwentnie kontynuuje specjalną operację wojskową. Wszystkie cele muszą zostać osiągnięte - powiedział rzecznik Kremla, zaprzeczając tezie stawianej przez Ukrainę.
Pieskow dodał ponadto, że Ukraina powinna zaakceptować fakt, że im szybciej "reżim w Kijowie" zrozumie swoją pozycję w konflikcie, tym szybciej będzie można zacząć mówić o "pewnych perspektywach", które wówczas się otworzą.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski