ŚwiatPierwszy z liderów białoruskiej opozycji wyszedł z aresztu

Pierwszy z liderów białoruskiej opozycji wyszedł z aresztu

Pierwszy ze skazanych pod koniec kwietnia
ldierów białoruskiej opozycji demokratycznej, Siarhiej Kaliakin,
wyszedł na wolność po odsiedzeniu kary. Wieczorem zostanie zwolniony Wincuk Wiaczorka. Aleksander Milinkiewicz wyjdzie z aresztu w piątek.

Kaliakin, przywódca Partii Komunistów Białorusi, dostał najniższy wyrok - 14 dni - za udział w demonstracji w Mińsku w rocznicę katastrofy w Czarnobylu 26 kwietnia, tzw. "Czarnobylskim szlaku".

Przed więzieniem czekała na niego rodzina, dziennikarze i koledzy z partii. Milicja odwiozła go jednak do domu, nie pozwalając na spotkanie z oczekującymi.

Późnym wieczorem z tego samego aresztu ma wyjść przewodniczący Białoruskiego Frontu Narodowego Wincuk Wiaczorka, a w piątek lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz i przywódca zlikwidowanej przez władze Partii Pracy Alaksandr Buchwostau. Wszyscy oni zostali skazani na 15 dni za udział w tej samej demonstracji.

Wraz z nimi wyjdzie z aresztu lider organizacji "Młody Front" Źmicier Daszkiewicz, osądzony za to samo dzień później i skazany na 14 dni.

Politycy wychodzą na wolność o różnych porach, w zależności od tego, kiedy zostali aresztowani. Wiaczorkę zatrzymano wieczorem, po demonstracji. Pozostali trafili do aresztu nazajutrz.

W areszcie pozostanie wiceszef Białoruskiego Frontu Narodowego Wiktar Iwaszkiewicz, skazany 4 maja na 15 dni za organizację "Czarnobylskiego szlaku". Iwaszkiewicz kierował komitetem organizacyjnym demonstracji, zwoływanej co roku przez opozycję w rocznicę tragedii w Czarnobylu.

W środę milicja zatrzymała na kilka godzin ostatniego z pozostających na wolności liderów demokratycznej opozycji, przywódcę Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (OGP) Anatolija Lebiedźkę.

Lebiedźkę i 10 innych osób zatrzymano "do wyjaśnienia" podczas akcji na Placu Październikowym w Mińsku, zorganizowanej w siódmą rocznicę zaginięcia byłego szefa MSW Jurija Zacharenki. Wieczorem wszystkich zwolniono.

Lider OGP powiedział radiu "Swoboda", że podczas zatrzymania ubrani po cywilnemu funkcjonariusze sił specjalnych pobili go, porwali na nim ubranie. Zawieźli go na komisariat milicji, gdzie jego rodzinie przez cały czas jego pobytu na posterunku mówiono, że go tam nie ma.

Lebiedźka zapowiedział po wyjściu z komisariatu, że OGP będzie organizować uliczne akcje co najmniej dwa razy w miesiącu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)